Trzy czynniki spowalniają polski PKB [WYWIAD]

W zależności od autorów prognoz, w ciągu całego obecnego roku konsensus co do wzrostu naszego PKB jest zbliżony - na poziomie ok. 3%. Czeka nas więc w tym roku solidne odbicie gospodarcze, w dużej mierze bazujące, jak wspomniałem na wzroście konsumpcji. Istnieją jednocześnie trzy czynniki, które określiłbym jako spowalniacze wzrostu PKB - mówi w rozmowie z Maciejem Pawlakiem dla portalu filarybiznesu.pl Marcin Klucznik, ekspert z zespołu makrekonomii Polskiego Instytutu Ekonomicznego.

Maciej Pawlak: PKB niewyrównany sezonowo w 1 kwartale 2024 r. zwiększył się realnie o 2,0% w stosunku do I kw. 2023 r. wobec spadku o 0,4% w I kwartale 2023 r. (w cenach stałych średniorocznych roku poprzedniego) w stosunku do I kw. 2022 r. - poinformował GUS. Z kolei PKB w strefie euro w I kwartale 2024 r. wzrósł o 0,3% wobec IV kw. 2023 i o 0,4% w stosunku do I kw. 2023 r., a więc pięciokrotnie mniej niż PKB Polski. Czy w ciągu całego br. polska gospodarka będzie dalej rozwijać się kilkakrotnie szybciej niż gospodarka krajów strefy euro? Z czego wynika szybszy rozwój naszej gospodarki od gospodarek krajów strefy euro?

Marcin Klucznik: Wzrost naszej gospodarki w I kwartale br. był solidny. Nastąpił przede wszystkim w wyniku wzrostu konsumpcji w sektorze gospodarstw domowych rok do roku o 4,6%. Wszystko wskazuje na to, że w kolejnych kwartałach PKB, jak i konsumpcja będą rosły w jeszcze wyższym tempie. W zależności od autorów prognoz, w ciągu całego obecnego roku konsensus co do wzrostu naszego PKB jest zbliżony - na poziomie ok. 3%. Czeka nas więc w tym roku solidne odbicie gospodarcze, w dużej mierze bazujące, jak wspomniałem na wzroście konsumpcji.

Jednak, skoro mamy już w dużej mierze za sobą kryzys początku obecnej dekady związany z koronawirusem, wzrostem cen energii i wojną na Ukrainie, wzrost PKB mógłby być chyba jeszcze większy?

Tak. Istnieją jednocześnie trzy czynniki, które określiłbym jako spowalniacze wzrostu PKB. Po pierwsze inwestycje - choć tego akurat zbytnio bym się nie obawiał. Bowiem spadek w tym przypadku będzie prawdopodobnie niewielki. Zaś ten drugi spowalniający PKB czynnik stanowi fakt, że obecnie Polska znajduje się w okresie przerwy pomiędzy dwiema finansowymi perspektywami unijnymi. Kończą się środki z poprzedniej perspektywy unijnej na inwestycje publiczne, a jeszcze nasza gospodarka nie zaabsorbowała pieniędzy z nowej perspektywy. One jeszcze nie zaczęły być w praktyce wydawane. W 2022 r. nastąpił szczyt w wydawaniu środków na inwestycje ze „starej” perspektywy, stąd słabsze wyniki inwestycji w ub. roku i obecnie - w porównaniu do 2022 r.

A ten trzeci „spowalniacz”?

To, co do naszej gospodarki przechodzi z krajów strefy euro - naszych czołowych partnerów w wymianie gospodarczej z zagranicą i sprawia, że wzrost naszego PKB będzie pewnie w okolicy 3%, a nie 4-5%. A zatem chodzi o to, że popyt w tych krajach jeszcze nie odbił. O ile polski import już teraz wyraźnie rośnie, bo dotyczy w dużej mierze wzrostu towarów konsumpcyjnych, to jednak nasz eksport co prawda wciąż rośnie, ale ze stosunkowo słabą dynamiką. Bowiem popytu w krajach, do których eksportujemy nasz towary i usługi wciąż brakuje, aczkolwiek zaczyna się on pojawiać: gospodarka strefy euro zaczyna odbijać, choć na razie mało spektakularnie - na poziomie 0,4% r/r. Dzieje się to przede wszystkim w oparciu o wzrost konsumpcji, ale ze słabą dynamiką. Skala tamtejszego ożywienia konsumpcji wskazuje na to, że strefa euro pod tym względem będzie opóźniona w stosunku do Polski jeszcze przez kilka kwartałów. Z tego powodu skala wzrostu PKB nie będzie tam jeszcze tak imponująca, jak w Polsce, ale to i tak w sumie niezły wynik. 

Rada Prezesów EBC obniżyła po raz pierwszy od 5 lat trzy podstawowe stopy procentowe o 25 punktów bazowych. EBC uważa, że „zasadne jest zmniejszenie obecnie stopnia restrykcyjności polityki pieniężnej po dziewięciu miesiącach utrzymywania stóp na stałych poziomach” – jak brzmi komunikat Europejskiego Banku Centralnego (EBC). Czy kolejne miesiące przyniosą dalsze obniżki stóp w krajach strefy euro? 

Obecnie wszystkie banki centralne na świecie rozważają raczej obniżki stóp procentowych. Ostatnio taką obniżkę przeprowadził EBC, na podobny krok zdecydował się bank centralny w Kanadzie, Bank Anglii prawdopodobnie także niedługo będzie obniżać stopy procentowe, amerykański FED dyskutuje nad obniżkami stóp i być może już wkrótce zdecyduje się na taki krok. Zaś w krajach strefy euro obniżki stóp będą kontynuowane. Natomiast nie chciałbym się wypowiadać co do ich skali. Tym bardziej, że prognozy wskazują na to, że do końca br. łączna skala tych obniżek może wynieść nawet 1 punkt procentowy - a więc byłyby to 4 obniżki po 0,25 pkt. proc. Przy czym niektórzy, bardziej pesymistyczni analitycy wskazują na to, że wynagrodzenia pracowników przez cały czas rosną. Projekcja inflacyjna, którą właśnie opublikował EBC, pokazuje inflację minimalnie wyższą niż projekcja poprzednia - jest to tak czy inaczej rewizja prognozy w górę. Być może fakt ten nieco zmniejszy więc skalę przewidywanych obniżek stóp. Najprawdopodobniej, kolejna będzie miała miejsce we wrześniu br., a nie już w lipcu. W Polsce jeszcze w tym roku najprawdopodobniej żadna obniżka stóp jeszcze nie nastąpi. Jesteśmy w „ariergardzie obniżek” - znajdziemy się raczej wśród ostatnich krajów, które zdecydują się na taki krok.

Jak napisał NBP w czerwcowym Raporcie o stabilności systemu finansowego „portfel walutowych kredytów mieszkaniowych nadal stanowi główne źródło obciążeń sektora bankowego. Jednak skala przyszłych kosztów tego ryzyka nie powinna powodować zagrożenia dla stabilnego funkcjonowania sektora bankowego”. Czy faktycznie portfel kredytów walutowych, zwłaszcza frankowych już na tyle zmalał, że dla banków w Polsce nie będzie stanowił większych problemów?

Myślę, że tak. Ponieważ część z tych kredytów została już spłacona. Ponadto w sytuacjach, gdzie następowały spory prawne pomiędzy bankami, a kredytobiorcami, dochodziło często do podpisywania rozmaitych ugód. Występowały one rzecz jasna obok wyroków sądowych w podobnych sprawach na linii: banki- kredytobiorcy, choć zawierane ugody są obecnie dużo częstsze. Generalnie problemy te, z perspektywy całego naszego sektora bankowego nie są już tak istotne. Zmniejszył się ich udział w całym portfelu kredytów hipotecznych. 15-20 lat temu kredyty frankowe stanowiły ponad połowę udzielanych kredytów mieszkaniowych w Polsce, a dziś są to już relatywnie niewielkie procenty. 
 

Źródło

Skomentuj artykuł: