"Wielka Brytania była 77 mln funtów od recesji" - oceniają eksperci, komentując dane za czwarty kwartał, jakie dzisiaj przedstawił brytyjski urząd statystyczny. Choć w 2022 r. uniknięto technicznej recesji, to nie brakuje głosów, że stanie się ona faktem w 2023 r.
Na naszych stronach wielokrotnie opisywaliśmy złą sytuację, w jakiej w 2022 r. znalazła się brytyjska gospodarka. Zawirowania w tej sferze były także jedną z przyczyn zmiany premiera jesienią ubiegłego roku. Niestabilność w kraju pogłębiła dodatkowo śmierć królowej Elżbiety II. Jak wynika z przedstawionych dzisiaj danych brytyjskiego urzędu statystycznego, ONS, Wielka Brytania w czwartym kwartale 2022 r. cudem uniknęła technicznej recesji.
Po ujemnym trzecim kwartale, gdzie gospodarka brytyjska skurczyła się o 0,2 proc., wszelki dalszy spadek oznaczyłby recesję (dwa kolejne kwartały ujemnego wzrostu) - okazało się jednak, że IV kwartale 2022 r. wzrost PKB pozostał na niezmienionym poziomie.
Choć Wielka Brytania uniknęła technicznej recesji, to kurczące się PKB wciąż jest problemem. Odczyt dotyczący grudnia 2022 r. był niż o 0,5 proc. miesiąc do miesiąca. To znacznie większy spadek niż pierwotnie oczekiwano.
W ciągu całego roku 2022 r. PKB w Wielkiej Brytanii wzrósł o ok. 4 proc., w porównaniu do 7,6 proc. w roku 2021. W porównaniu do przedpandemicznego czwartego kwartału 2019 r., PKB w czwartym kwartale 2022 r. było niższe o 0,8 proc. Oznacza to - jak wskazuje CNBC - że Wielka Brytania jest jedynym krajem G7, który nie powrócił do stanu gospodarki sprzed pandemii COVID-19.
Sytuacja nie napawa optymizmem - wysoka inflacja, ukryte podwyżki podatków oraz strajki, które prawdopodobnie w głównej mierze odpowiadają za spadek PKB w grudniu 2022 r. Od kilku miesięcy protestowały już niemal wszystkie grupy zawodowe, łącznie ze strażakami, nauczycielami, pielęgniarkami, kolejarzami czy urzędnikami. Szczególnie trudny był początek lutego, gdy strajki poszczególnych grup zawodowych skumulowały się. Padły porównania do strajków z lat 70. ubiegłego stulecia.
Protestujący domagają się podwyżek w obliczu wysokiej inflacji, jednak na razie takie perspektywy dla brytyjskiej budżetówki rysują się w czarnych barwach. Analitycy przekonują, że 2023 r. nie przyniesie pozytywnych zmian w gospodarce Wielkiej Brytanii i prawdopodobnie przyjdzie mierzyć się z recesją, a wizja gospodarczego skoku coraz bardziej się oddala.
Paul Dales z Capital Economics, cytowany przez "Guardiana", wskazał, że "Wielka Brytania była 77 mln funtów od recesji", a w gospodarkę uderzają obecnie najbardziej strajki kolejarzy, służby zdrowia i poczty.
Na Wyspach krytykowane są również banki, które w obliczu rosnących stóp procentowych (obecnie stopa bazowa wynosi 4 proc.), podnosiły koszty kredytów, a nie szły za tym podwyżki oprocentowania lokat i kont oszczędnościowych. Zarzuty o niedzielenie się korzyściami z rosnących stóp procentowych usłyszeli szefowie największych banków podczas przesłuchania na parlamentarnej Komisji Skarbu.
- Nie można pozostawiać klientom jeszcze mniej podczas kryzysu związanego z kosztami utrzymania. Główne banki płacą tak mało, jak tylko mogą. Zarabiają na tym i nieuczciwie wykorzystują oszczędzających - oceniła Siobhain McDonagh, deputowana Partii Pracy, cytowana przez express.co.uk.
Oskarżani o nieuczciwe praktyki przedstawiciele banków zaprzeczali, wskazując na "konkurencyjność" ich produktów.
Jak będzie wyglądała brytyjska gospodarka w 2023, zależy w dużej mierze od działań rządu. Deputowani z Partii Konserwatywnej wzywają ministra finansów, Jeremy'ego Hunta do odważnego planowania budżetu, w tym - do obniżenia podatku dochodowego dla osób prawnych, co w praktyce mogłoby przynieść większy dochód dla państwa. W kwietniu 2023 r. podatek ten ma według założeń wzrosnąć z 19 do 25 proc. Część ekspertów uważa, że wzrost podatku zahamuje inwestycje, a co za tym idzie - spowolni i tak niespieszny wzrost gospodarczy Wielkiej Brytanii. Ministerstwo przekonuje, że zmiany nie odczuje nawet 70 proc. brytyjskich firm, a "sprawiedliwe jest", by duże firmy "wniosły więcej" do budżetu państwa po wsparciu udzielonym w dobie pandemii.
Jeremy Hunt, po publikacji dzisiejszego odczytu ONS, ocenił, że "gospodarka wykazała większą odporność niż oczekiwano", przede wszystkim wskazując na roczny wzrost PKB na poziomie 4 proc.
- Jednak nie wyszliśmy jeszcze na prostą, szczególnie jeśli chodzi o inflację
- wskazał Hunt.