Dogecoin, kryptowaluta, która powstała dla żartu, stała się zatwierdzonym środkiem płatniczym przez potentata na rynku samochodów elektrycznych, należącą do Elona Muska firmę Tesla. To kolejna kryptowaluta, którą można płacić w sklepie Tesli. Wcześniej był nią Bitcoin, z którego Musk wycofał się, tłumacząc to względami ekologicznymi. Coraz częściej zwraca się uwagę na to, ile energii wymagają transakcje kryptowalutowe i skąd ona pochodzi.
„Towary Tesli są możliwe do kupienia za Dogecoiny” - poinformował w miniony piątek na Twitterze miliarder Elon Musk, właściciel producenta samochodów elektrycznych. To realizacja planów, o których Musk mówił przed miesiącem. Wskazano wówczas, że Doge pozwoli na zakup „akcesoriów i gadżetów” Tesli, a nie samych aut.
W sklepie Tesli za Dogecoiny można kupić rzeczywiście tylko kilka wybranych produktów, w tym klamrę do pasa (835 Doge), gwizdek, kubek lub... quada dla dziecka, który wyceniany jest na ponad 12 tys. Dogecoinów. Szacunkowo, na stan obecny, 1 Doge to około 18 centów.
Dotychczasowe deklaracje i wpisy twitterowe Elona Muska zyskiwały szybkie przełożenie na kurs danych kryptowalut. Wiosną 2021 r., gdy trwało „nakręcanie” tematu Dogecoina przez ekscentrycznego miliardera, kryptowaluta sięgnęła rekordowej wartości blisko 70 centów. Do końca czerwca 2021 kurs Doge spadł jednak do poziomu dwudziestu kilku centów. Koniec 2021 r. przyniósł jednak dalsze spadki powstałej dla żartu walucie cyfrowej.
Czy tym razem działania Muska wpłynęły istotnie na Dogecoina? Niewątpliwie tak. Grudniowe deklaracje podniosły jego kurs i liczbę transakcji, podobnie jak piątkowy wpis. Od momentu umieszczenia go na Twitterze, wartość kryptowaluty wzrosła o ok. 25 proc. do poziomu 20 centów. Czyżby Musk liczył na dalsze wzrosty Doge? Tak część internautów odczytała sobotni wpis miliardera.
Dogecoin został wprowadzona w 2013 r. jako pewnego rodzaju parodia Bitcoina. "Doge" to mem z psem rasy Shiba Inu, znany w Polsce jako "pieseł". Od początku 2021 r. do kwietnia-maja, kurs tej kryptowaluty wzrósł o kilka tysięcy procent, stymulowany zwłaszcza poprzez twitterowe wpisy Muska czy Snoop Dogga. Duże znaczenie dla wzrostu kursu Dogecoina na początku 2021 miała też aktywność jednej z grup na forum Reddit, która postanowiła wywindować swoją ulubioną kryptowalutę.
Bitcoin już nie wróci?
Elon Musk kilkukrotnie publicznie chwalił Dogecoina, potwierdzając, że w porównaniu do Bitcoina ma szybsze transakcje, niższe opłaty i mniejszy wpływ na środowisko. Musk nazywał go potencjalną „walutą Ziemi”, zdecydowanie lepszą do transakcji niż BTC. W zamieszczonej przez niego wiosną 2021 na Twitterze sondzie, blisko 80 proc. głosujących internautów opowiedziało się za tym, by Tesla mogła przeprowadzać transakcje w Doge.
Warto przypomnieć, że Dogecoin nie jest pierwszą kryptowalutą, w której Tesla przyjmuje płatności. W marcu 2021 r. Musk ogłosił, że za samochody tej marki będzie można płacić Bitcoinem. Wcześniej, Tesla ulokowała w BTC część swoich aktywów. 13 maja 2021 r. Elon Musk wydał oświadczenie, w którym poinformował, że zakup aut za BTC zostaje zawieszony, a jako powód wskazał "zaniepokojenie nagłym wzrostem wykorzystania paliw kopalnych do wydobywania Bitcoina i transakcji". Dodał jednocześnie, że firma nie sprzedaje swoich udziałów w kryptowalucie i planuje powrót do transakcji bitcoinów tak szybko, jak ich wydobycie stanie się "bardziej zrównoważone energetycznie". Już wtedy Musk zaznaczył, że potentat w branży samochodów elektrycznych "przygląda się" innym kryptowalutom.
Spekulowano wówczas, że ruch Muska wiązał się z walką o lukratywne kontrakty rządu federalnego w USA dotyczące odnawialnych źródeł energii.
Zmianie struktury źródeł energii potrzebnej do wydobywania kryptowalut sprzyjać mogą pewne zawirowania polityczne. Dużym krokiem w tym kierunku był exodus „minerów” z Chin, które w bardzo dużym stopniu opierają się na energetyce węglowej. Do zmian może przyczynić się także napięta sytuacja w Kazachstanie, o której pisaliśmy przed tygodniem.
Górnicy górnikom?
Wydobywanie kryptowalut to jednak wciąż kosztowne energetycznie przedsięwzięcie. Jak wynika z danych opublikowanych na portalu statista.com, jedna transakcja bitcoinowa wymaga zużycia energii na poziomie ponad 2250 kilowatogodzin (kWh). Dla porównania, 100 tys. transakcji za pośrednictwem kart VISA to ok. 150 kWh. 2250 kWh to zużycie porównywalne z tym, jakie notuje przez rok czteroosobowa rodzina. Autorzy opracowania wskazują, że im bliżej limitu podaży Bitcoina (wydobyto już ok. 90 proc., niespełna 19 z 21 mln), tym moc obliczeniowa i potrzebna do wydobycia energia rośnie.
Niedawno De Nederlandsche Bank (DNB) badał wpływ m.in. kryptowalut na klimat. Według szacunków Holendrów, jedna transakcja z wykorzystaniem BTC to emisja ok. 402 kg CO2, czyli - jak podają - tyle, ile emituje przeciętne gospodarstwo domowe w ciągu trzech tygodni. Dane, dotyczące roku 2020, wskazują również, że choć liczba transakcji BTC spadła o 6 proc., to "ślad węglowy" sieci bitcoinowej wzrósł o ok. 25 proc.
Według danych DNB, jednak za rok 2020, czyli przed zawirowaniami w Chinach i Kazachstanie, blisko połowa energii potrzebnej do wydobycia pochodziła z węgla, ze źródeł wodnych, wiatrowych i słonecznych - łącznie ok. 25 proc, a z energetyki jądrowej - 7 proc.
Czy zielona polityka Unii Europejskiej wpłynie na kwestie wydobycia kryptowalut? Wśród poszczególnych krajów członkowskich, największym graczem na rynku Bitcoin są Niemcy, skąd według danych za sierpień 2021 r. pochodzi 4,5 proc. globalnego hashrate'u. Znawcy kryptowalutowego rynku wskazują, że nasi zachodni sąsiedzi są jednym z najbardziej przyjaznych aktywom cyfrowym krajów, głównie za sprawą łagodnego systemu podatkowego.
Temat wpływu miningu na zużycie energii i zmiany klimatyczne podniesiony został na arenie europejskiej w dużej mierze za sprawą Szwecji. Instytucje tego kraju zwróciły się do organów europejskich o wprowadzenie stosownych regulacji. Na razie Bruksela nie podejmuje w tej sprawie istotnych działań, skupiając się dotychczas przede wszystkim na regulacjach prawnych aktywów cyfrowych.