Po polskich drogach jeździ coraz więcej pojazdów elektrycznych, przybywa też stacji ładowania e-aut. Ale wciąż istnieją bariery prawne, które uniemożliwiają szybszy rozwój elektromobilności w naszym kraju.
Przyjęty przez rząd w marcu 2017 r. Plan Rozwoju Elektromobilności zakładał, że w 2025 roku po polskich drogach poruszać się będzie milion pojazdów elektrycznych. Te założenia okazały się zbyt optymistyczne, dlatego w niedawno opublikowanej rządowej Strategii Zrównoważonego Transportu do 2030 r. zapisano mniej ambitną prognozę. Przewiduje ona wzrost liczby samochodów elektrycznych i hybrydowych do ponad 600 tys., i to nie do 2025 r., ale 5 lat później.
Z kolei autorzy raportu Polish EV Outlook 2019, opracowanego przez Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych (PSPA) i firmę doradczą Frost & Sullivan, uważają, że w 2025 r. flota pojazdów elektrycznych w Polsce może liczyć prawie 300 tys. sztuk. Będzie to jednak zależało od optymalnego wykorzystania środków z Funduszu Niskoemisyjnego Transportu i wzrostu liczby publicznie dostępnych punktów ładowania do ok. 30 tys.
Niezależnie od realności poszczególnych prognoz rozwój elektromobilności jest koniecznością. Zyska na tym środowisko i gospodarka. Popularyzacja transportu niskoemisyjnego daje nadzieję na poprawę jakości powietrza w naszych miastach. To także szansa dla polskich firm na uczestniczenie w globalnej rewolucji technologicznej. Według ekspertów firmy doradczej EY i ING Banku Śląskiego, którzy w ubiegłym roku przygotowali raport „Którym pasem zamierzamy jechać", jeśli Polska chce konkurować z potęgami motoryzacyjnymi, powinna radykalnie przyspieszyć działania na rzecz elektromobilności.
– Jeżeli zakładamy, że za 10 lat większość kupowanych samochodów będzie elektryczna, to już teraz musimy zdobywać doświadczenie konieczne do konkurowania z innymi. Ale inwestycja w cały łańcuch wartości nie jest najlepszą strategią – warto skupić się na tych elementach, które obiecują największą innowacyjność i wzrost w przyszłości
Zdaniem ekspertów EY, czynnikiem przyspieszającym rozwój polskiego rynku pojazdów byłoby wprowadzenie, wzorem innych państw, przemyślanego systemu zachęt i ulg, nie tylko dla rozwoju infrastruktury do ładowania samochodów elektrycznych, ale również dla użytkowników e-aut.
Według Licznika Elektromobilności, uruchomionego przez Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych oraz Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego, pod koniec sierpnia w Polsce zarejestrowane były 6 672 elektryczne samochody osobowe, z których dwie trzecie stanowiły pojazdy w pełni elektryczne (4 178), a pozostałą część hybrydy typu plug-in (2 494). Park elektrycznych pojazdów ciężarowych i dostawczych zwiększył się do 388 szt., a liczba autobusów elektrycznych do 206 szt. O szybkim rozwoju rynku świadczy fakt, że w tym roku przybyło łącznie 2 416 samochodów całkowicie elektrycznych oraz hybryd typu plug-in, tj. o 89 proc. więcej niż w tym samym okresie roku ubiegłego. Nadal jednak Polska pod względem liczby poruszających się po drogach aut elektrycznych jest daleko w tyle za europejskimi liderami. To, że tych aut jest jeszcze stosunkowo niewiele wynika z ich cen, które utrzymują się na wysokim poziomie. Dlatego zdaniem ekspertów, konieczne jest szybkie wdrożenie zapowiedzianego systemu subsydiów ze środków Funduszu Niskoemisyjnego Transportu.
Chociaż auta elektryczne nie są jeszcze w Polsce zbyt popularne, to w niektórych segmentach elektromobilności udaje się nam konkurować z najbardziej rozwiniętymi rynkami.
- Dzięki aktywności Solarisa i Volvo, Polska wyrosła na europejskiego lidera pod względem eksportu zelektryfikowanych autobusów. Z kolei na skutek ostatnio ogłoszonych lub rozstrzygniętych przetargów na dostawę pojazdów tego typu, m.in. 130 elektrobusów trafi do Warszawy, a 50 do Krakowa, znajdujemy się w czołówce również w zakresie wdrażania zero- i niskoemisyjnego transportu publicznego
Wraz ze wzrostem liczby pojazdów, rozwija się również ogólnodostępna infrastruktura ładowania. Na koniec sierpnia w Polsce funkcjonowało 888 stacji ładowania pojazdów elektrycznych (1 611 punktów). Z tego 30 proc. stanowiły szybkie stacje ładowania prądem stałym (DC), a 70 proc. wolne ładowarki prądu przemiennego (AC) o mocy mniejszej lub równej 22 kW.
W rozwój sieci ładowania włączyły się duże polskie firmy, czego przykładem jest program „Niebieski Szlak”, realizowany przez spółkę Lotos Paliwa. W ramach projektu spółka oddała do dyspozycji kierowców 12 punktów ładowania pojazdów elektrycznych przy trasie Trójmiasto-Warszawa. Projekt jest pierwszą fazą globalnej inicjatywy obejmującej wdrożenie infrastruktury ładowania pojazdów elektrycznych wzdłuż dróg sieci bazowej TEN-T w korytarzu Morze Północne – Morze Bałtyckie oraz w korytarzu Bałtyk – Adriatyk. W infrastrukturę ładowania pojazdów elektrycznych inwestują też inne polskie koncerny, jak PKN Orlen, Tauron czy KGHM Polska Miedź.