Liberalny miliarder George Soros wydał 80 milionów dolarów na „uciszenie” Amerykanów, twierdzi Media Research Center. „Lewicowcy robią wszystko, co w ich mocy, aby uciszyć głosy połowy Ameryki” – mówi wiceprezes MRC Free Speech America Dan Schneider. Jedną z metod są naciski na Big Tech by ten zaostrzył cenzurę w mediach społecznościowych.
Free Press, grupa medialna finansowana przez liberalnego miliardera George'a Sorosa, „chce wywrzeć globalną presję, aby zmusić platformy Big Tech do zaostrzenia cenzury przed wyborami prezydenckimi w USA w 2024 r.” – twierdzi Media Research Center (MRC).
Free Press reklamuje się jako organizacja, która „uważnie obserwuje, jak podejmowane są decyzje kształtujące krajobraz medialny i bije na alarm, gdy prawa ludzi do łączenia się i komunikowania są zagrożone”. Jednak według raportu konserwatywnego MRC, Soros przekazał ponad 80 milionów dolarów grupom wzywającym do „cenzury” przed kluczowymi wyborami w listopadzie.
„Jeden z najbogatszych ludzi na świecie wykorzystuje swoje bogactwo i władzę, aby uciszyć zwykłych Amerykanów przed wyborami w 2024 roku. Lewicowcy starają się jak najlepiej uciszyć głosy połowy Ameryki, zwłaszcza tych, którzy nie zgadzają się z radykalną agendą promowaną przez Bidena, Sorosa i dyrektorów Big Tech” – powiedział wiceprezes MRC Free Speech America Dan Schneider w rozmowie z Fox News Digital.
Zastępca redaktora naczelnego MRC, Joseph Vazquez, poinformował, że finansowana przez Sorosa grupa medialna „stoi na czele nowego nacisku na ograniczenie wolności słowa w Internecie”, wskazując na niedawny komunikat prasowy jako dowód.
W zeszłym miesiącu Free Press pochwalił się listem wzywającym kierownictwo Discorda, Google'a, Instagrama, Meta, Pinteresta, Reddita, Rumble'a, Snapa, TikToka, Twitcha, Twittera i YouTube do utrzymania platform internetowych „bezpiecznych i zdrowych” w 2024 roku poprzez sześć konkretnych „interwencji”.
Jak podaje Free Press list został podpisany przez „200 organizacji społeczeństwa obywatelskiego, badaczy i dziennikarzy”. MRC stwierdziło, że „co najmniej 45 sygnatariuszy miało swoje skarbce wypełnione gotówką Sorosa w wysokości 80 757 329 dolarów tylko w latach 2016-2022”.
Vazquez napisał, że celem listu jest wywarcie presji na firmy Big Tech, aby uciszyły wypowiedzi niezgodne z lewicowymi poglądami w przygotowaniach do wyborów w 2024 roku, a także sugerował, że jego głównym celem jest ingerencja w wybory w USA.
W liście zwrócono się do firm technologicznych o przywrócenie „zasad uczciwości wyborów”, egzekwowanie zasad przeciwko kłamstwom wyborczym, ujawnianie treści politycznych generowanych przez sztuczną inteligencję, ograniczenie widoczności niezweryfikowanych treści wyborczych, stosowanie tych samych standardów moderacji wobec influencerów i polityków oraz poprawę przejrzystości poprzez regularne raporty dotyczące egzekwowania prawa.
Vazquez napisał, że „wyraźne dążenie do kontroli mowy jest szczególnie niepokojące w świetle wizji wyrażonej przez jednego z założycieli Free Press”, zauważając, że współzałożyciel Free Press, Robert W. McChesney, napisał kiedyś w 2000 roku: „Naszym zadaniem jest uczynienie reformy mediów częścią naszej szerszej walki o demokrację, sprawiedliwość społeczną i, ośmielamy się to powiedzieć, socjalizm”.
„Sygnatariuszem, który otrzymał najwięcej funduszy Sorosa w zestawieniu MRC, był nikt inny jak mający obsesję na punkcie zmian klimatycznych Global Witness, który już naciskał na Facebooka i TikToka, aby zwiększyły cenzurę przed wyborami śródokresowymi w 2022 roku” – napisał Vazquez.
„Lewicowa grupa została niedawno zdemaskowana w dochodzeniu Komisji Sądownictwa Izby Reprezentantów za współtworzenie czarnej listy „grup nienawiści” wraz z finansowanym przez Sorosa Globalnym Indeksem Dezinformacji (GDI), wymierzonym w organizacje „konserwatywne” i wyznaniowe. Lista ta została później rozpowszechniona przez organy ścigania w kilku instytucjach finansowych” – napisał Vazquez.
„Fakt, że wolna prasa znajduje się na czubku włóczni przywiązanej do Sorosa, powinien niepokoić każdego Amerykanina” – kontynuował Vazquez. „Nie można przecenić obsesji wolnej prasy na punkcie cenzury i przejęcia kontroli nad Internetem” - dodał.