Księżyc oddala się od USA

Księżycowy program Artemis może znów doznać opóźnień. Tym razem okazuje się, że SpaceX może nie zdążyć przeprowadzić przed końcem 2025 r. wszystkich wymaganych startów testowych, zanim wyśle astronautów w pierwszą od ponad 50 lat misję załogową na Księżyc. Problemem mogą okazać się także rosnące koszty programu, które nie przysparzają działaniom NASA większej akceptacji społecznej.

Kilka miesięcy temu opisywaliśmy trwający wyścig księżycowy między USA a Chinami (wraz z partnerującą im Rosją). Choć na prowadzeniu wciąż są Amerykanie, to jednak w realizacji programu eksploracji srebrnego globu pod nazwą Artemis wciąż napotykają na trudności. Administracja byłego prezydenta USA, Donalda Trumpa, zapowiadała, że celem programu jest postawienie przez człowieka stopy na Księżycu już w roku 2024. Pod koniec 2022 r., po udanej misji Artemis 1, oblotu bezzałogowego statku dookoła Księżyca, wskazywano, że realizacja misji załogowej z lądowaniem ma już mniej więcej rok opóźnienia.

Teraz całkiem realne okazały się wątpliwości, czy uda się dotrzymać terminu w 2025 r. Misja Artemis 3 zakłada lądowanie na Księżycu dwojga z czworga astronautów wysłanych w przestrzeń kosmiczną. Korekta terminu realizacji około 30-dniowej misji, dokonana wiosną 2023 r., zakładała start w grudniu 2025 r. Ta data już dziś wydaje się mało realna.

NASA ma bowiem obawy, czy firma SpaceX, odpowiadająca za budowę sprzętu, będzie gotowa na realizację misji. Wątpliwości przekazał w minionym tygodniu Jim Free, zastępca szefa NASA ds. rozwoju systemów eksploracji. Głównym zmartwieniem jest liczba startów statku kosmicznego, jakie musi wykonać przed rozpoczęciem misji Artemis 3, w tym próbne lądowanie statku na powierzchni Księżyca w locie bezzałogowym, a także umieszczenie na orbicie pojazdów-tankowców.

Biorąc pod uwagę trudności, jakie miał SpaceX, myślę, że [utrzymanie terminu] jest naprawdę niepokojące. Można myśleć o tym, że prawdopodobnie zmieścimy się w 2026 - mówił Free.

Choć nie przedstawił dokładnie, o jakich trudnościach mowa, należy wskazać, że 20 kwietnia doszło do zakończonego upadkiem lotu testowego zintegrowanego statku kosmicznego Starship-Super Heavy. Pojazd wystartował w powietrze, osiągając wysokość 39 km, jednak po kilku minutach doznał awarii (problemy z działaniem części silników Raptor) i ostatecznie rozbił się. SpaceX przekonywał, że lot miał charakter czysto testowy i pozwolił zebrać dane potrzebne do dalszej pracy nad sprzętem. Dość pozytywnie do startu odniósł się również szef NASA, Bill Nelson, a także dyrektor generalny ESA, Josef Aschbacher. Okoliczności startu z 20 kwietnia bada jednocześnie Federalna Administracja Lotnictwa USA (FAA), która decyduje o przyznaniu licencji na kolejne loty.

Mam nadzieję, że za kilka miesięcy będziemy znów gotowi do latania - mówił niedługo po starcie szef SpaceX, Elon Musk, przekonując, że w kolejnym locie uda się osiągnąć etap separacji poszczególnych fragmentów statku i dotrze on na orbitę okołoziemską. Musk wskazywał, że jeszcze w 2023 r. jego kosmiczna firma podejmie się 4-5 prób wyniesienia statku kosmicznego na orbitę.

Dodatkowym problemem NASA wydają się być kwestie finansowe. Ujawniony niedawno audyt wskazuje, że koszty rakiety Space Launch System, która ma być głównym elementem programu Artemis, były wyższe o 6 mld dolarów niż pierwotnie przewidywano. Wkład NASA w program Artemis to w latach 2012-2025 ok. 93 mld USD, z czego koszty budowy SLS do 2022 r. to już prawie 24 mld. Raport inspektora generalnego NASA przedstawiony kilkanaście dni temu pokazuje, że rosnące koszty mogą skutecznie spowalniać realizację księżycowego programu agencji, a w dalszej kolejności - także misji na Marsa, dla której Artemis ma być "przetarciem". Ponadto w raporcie wskazano, że rosnące wydatki mogą "podkopać zaufanie opinii publicznej".

Warto dodać, że program Artemis realizowany jest we współpracy z m.in. z państwami zrzeszonymi w Europejskiej Agencji Kosmicznej, a swoje księżycowe ambicje ma także Polska. Prezes Polskiej Agencji Kosmicznej, prof. Grzegorz Wrochna, zapowiedział niedawno, że pierwszą polską misją księżycową mógłby być orbiter skanujący powierzchnię Księżyca pod kątem wybranych minerałów. Prof. Wrochna zapowiedział udział POLSA w konkursie NASA na sprzęt naukowy, który będą mogły zabrać ze sobą misje Artemis. "Na planowaną na koniec 2025 r. misję Artemis 3 już pewnie nie zdążymy, ale na Artemis 4, która ma ruszyć w 2028 r., jak najbardziej - stwierdził w rozmowie z Polską Agencją Prasową.

Tempa w zakresie eksploracji Księżyca nie zwalniają Chiny, które chcą, by tajkonauci wylądowali na Srebrnym Globie przed końcem trzeciej dekady XXI wieku. Chińczycy przedstawili kluczowe elementy swojego planu księżycowego, a także harmonogram. W 2027 r. ma zostać wykonany pierwszy lot testowy rakiety Long March 10, która wyniosłaby chińskich astronautów. W lutym 2023 r. zaprezentowano już projekt lądownika księżycowego, który mieściłby dwóch tajkonautów.

Choć amerykańskie prawodawstwo ogranicza współpracę z Pekinem, to wydaje się, że porozumienie kosmiczne między USA a Chinami jest co najmniej nieuniknione. Wszystko za sprawą planowanego na 2026 r. wysłania przez Chiny na Księżyc łazika badawczego, który wyląduje w pobliżu południowego bieguna satelity, czyli nieopodal miejsca lądowania astronautów z misji Artemis 3.

Skomentuj artykuł: