Czy AI w medycynie może osłabić umiejętności lekarzy?

Polskie badanie analizuje wpływ sztucznej inteligencji na pracę lekarzy wykonujących kolonoskopię. Naukowcy zaobserwowali, że po kilkumiesięcznym okresie korzystania z systemu AI, skuteczność diagnostyczna endoskopistów podczas badań przeprowadzanych bez tego wsparcia była niższa niż przed wdrożeniem technologii.

W artykule opisano retrospektywne badanie obserwacyjne, które przeprowadzono w czterech polskich ośrodkach endoskopowych biorących udział w projekcie ACCEPT. Ośrodki te wdrożyły systemy sztucznej inteligencji do pomocy w wykrywaniu polipów jelita grubego.

Naukowcy porównali jakość diagnostyki w dwóch okresach: przez trzy miesiące przed wprowadzeniem AI oraz w trakcie trzymiesięcznego okresu, gdy część badań wykonywano już bez jej wsparcia. Wyniki badań - opisane w „The Lancet” - dają do myślenia.

Przed wdrożeniem systemu ACCEPT lekarze w badanych placówkach wykrywali polipy u średnio 28 proc. pacjentów. Jednak po trzech miesiącach, w dniach, kiedy lekarze wykonywali kolonoskopię bez pomocy AI, wskaźnik ten spadł do zaledwie 22 proc. Ten 6-punktowy spadek stał się dla badaczy kluczową zagadką.

Czy to oznacza, że narzędzie AI do tego stopnia obniżyło czujność lekarzy, że bez jego wsparcia przeoczali oni średnio co piątą zmianę (21 proc.), którą wcześniej by wykryli? Autorzy badania ostrzegają przed wyciąganiem zbyt pochopnych wniosków.

- Nie wiemy, czy ten efekt był związany np. z tym, że pozbawieni wsparcia AI mniej widzimy, czy np. z tym, że w inny sposób wykonujemy badanie. To musi zostać dogłębnie zbadane, bo przykład kolonoskopii może być jednym z wielu w medycynie, gdzie wpływ AI na umiejętności człowieka może być widoczny – komentuje w rozmowie z PAP dr Maciej Romańczyk z HT Centrum Medycznego, Kliniki Gastroenterologii Akademii Śląskiej, jeden z autorów publikacji.

Badanie zwraca uwagę na to, jak niewiele wciąż wiadomo o długofalowym wpływie korzystania z AI na ludzkie umiejętności. Pokazuje, jak ważne jest, by zbadać jak szybko człowiek może tracić wprawę, czujność i nawyki wypracowane podczas samodzielnego wykonywania zadań. Konieczne są dalsze badania i eksperymenty, które jednoznacznie wyjaśnią te zależności.

Dr Maciej Romańczyk wyjaśnia, że podczas kolonoskopii wprowadza się endoskop z kamerą na jego końcu do jelita grubego w celu wykrywania polipów, w tym przede wszystkim gruczolaków, czyli łagodnych nowotworów. - Chcemy je usuwać i w ten sposób zapobiec wystąpieniu raka jelita grubego – tłumaczy. Skuteczność badania mierzy się tzw. współczynnikiem wykrywalności gruczolaków (ADR, Adenoma Detection Rate). Jest to odsetek pacjentów, u których wykryto co najmniej jednego gruczolaka. Im wyższy wskaźnik ADR, tym większa pewność, że lekarze nie przeoczyli istotnych zmian.

Co ciekawe, wdrożenie AI samo w sobie nie przyniosło natychmiastowej poprawy skuteczności. Zarówno przed jej zastosowaniem, jak i w trakcie okresu, gdy była aktywnie używana, wskaźnik ADR utrzymywał się na poziomie około 28 proc. Podczas badania system AI na bieżąco analizował obraz z kamery i zaznaczał na ekranie potencjalnie podejrzane miejsca. Jak tłumaczy dr Romańczyk, narzędzie jest bardzo czułe i wskazywało wiele niegroźnych zmian, co początkowo nie przyspieszało pracy lekarzy.

W ciągu trzech miesięcy korzystania z AI, gdy pacjentów losowo przydzielano do grup z asystą systemu lub bez niej, zaobserwowano wspomniany spadek skuteczności w grupie pracującej samodzielnie.

Niestety nie można było sprawdzić, czy np. wśród lekarzy, którzy wrócili do wykonywania kolonoskopii bez pomocy AI, wskaźnik ADR z czasem wróciłby do normy. W Polsce przerwano bowiem program badań przesiewowych w kierunku raka jelita grubego, a potem wznowiono go na zupełnie innych zasadach. - Zmieniły się grupy pacjentów kierowanych na badania, co uniemożliwiło kontynuację obserwacji i porównywanie danych – wyjaśnia dr Romańczyk.

- Nie powinniśmy obawiać się rozwoju sztucznej inteligencji, ale musimy monitorować „miękkie” aspekty wdrażania technologii. Skuteczność narzędzia zależy nie tylko od samej maszyny, ale też od sposobu, w jaki zintegrujemy ją z naszą pracą. To, że ten problem dostrzegliśmy już teraz, a nie za pięć lat, daje nam przewagę – podsumowuje autor pracy.

Badacz zwraca również uwagę, że całe badanie przeprowadzono w prywatnych centrach medycznych. - Warto wspierać jednostki spoza struktur uniwersyteckich, którym zależy na prowadzeniu badań naukowych. Również w takich warunkach można realizować projekty o wysokiej jakości – dodaje.

Źródło