Kupować już euro na wakacje? Podpowiadamy

Polski złoty zalicza ostatnio „wyjątkowo udany okres” - twierdzą eksperci.  Bartosz Sawicki, ekspert portalu Cinkciarz.pl zauważa, że para EUR/PLN tkwi w okolicy 4,55 zł, co oznacza, że kurs euro narusza minima z maja 2022 r., czyli najniższe poziomy od agresji na Ukrainę. A może być jeszcze lepiej dla polskiej waluty.

- Kurs dolara w relacji do głównych walut nieznacznie rośnie przed publikacją dzisiejszych danych o inflacji (14:30) i w obliczu gasnącego entuzjazmu inwestorów. Za wzrost awersji do ryzyka odpowiadają zarówno rozczarowujące dane z Chin, jak i również tarcia oraz przedłużający się impas w sprawie podniesienia limitu zadłużenia w Stanach Zjednoczonych. EUR/USD powrócił poniżej 1,10. Złoty trzyma się jednak mocno. EUR/PLN tkwi w okolicy 4,55, co oznacza, że kurs euro narusza minima z maja 2022 r., najniższe poziomy od agresji na Ukrainę. W rezultacie USD/PLN kontynuuje stabilizację i kurs dolara nie odbija w kierunku 4,20 zł. Frank w środowy poranek wyceniany jest na 4,66 zł, CHF/PLN jest w dokładnie w tym samym punkcie, w którym był 24 godziny wcześniej. Podobnie GBP/PLN nadal zawieszony jest tuż pod 5,25. Ważnym testem dla złotego będzie dzisiejsza decyzja RPP. Na zmianę stóp procentowych z obecnego poziomu 6,75 proc. nie można liczyć, ale istnieją przesłanki, by oczekiwać złagodzenia tonu i śmielszych zapowiedzi, że realną perspektywą staje się inauguracja cyklu obniżek pod koniec 2023 r. - pisze ekspert Cinkciarz.pl. - Pół roku temu jako realne zagrożenie jawiło się przekroczenie przez inflację bariery 20 proc. r/r. Lutowy szczyt presji cenowej wypadł jednak na niższym pułapie, tj. 18,4 proc. r/r. W dwóch kolejnych miesiącach rozpoczęły się ostre spadki dynamiki CPI, która obniżyła się do 14,7 proc. r/r. W minionych sześciu miesiącach dane tylko raz przewyższyły rynkowe prognozy. Taki stan rzeczy musi cieszyć Radę Polityki Pieniężnej i zdaniem większości decydentów dowodzi słuszności zatrzymania cyklu podwyżek we wrześniu ubiegłego roku, ze stopą referencyjną NBP na najwyższym od końcówki 2002 r. pułapie 6,75 proc.

Zdaniem eksperta, to tylko jedna strona inflacyjnego medalu. - Od początku roku ceny konsumenckie podniosły się już o przeszło 5,5 proc., a spadki rocznej dynamiki CPI są pochodną ubiegłorocznych skoków cen w wyniku szoków, do których doszło po agresji Rosji na Ukrainę. Niezmiennie problemem pozostaje niebezpiecznie rozpędzona inflacja bazowa. W kwietniu jej dynamika trzeci raz z rzędu przekroczyła 1 proc. m/m. Wskaźnik w ujęciu rok do roku w najlepszym wypadku minimalnie obniżył się z rekordowych 12,3 proc. W przeciwieństwie do czeskiego banku centralnego, który w minionym tygodniu był o włos od podwyżki stóp procentowych, polskie władze monetarne zdają się mocniej koncentrować na spadku głównego wskaźnika (w tym kwartale powinien obniżyć się w okolice 12 proc. r/r) niż na zagrożeniach związanych z uporczywą inflacją bazową i rosnącymi cenami usług - prognozuje Sawicki. Jego zdaniem dziś nikt już nie wierzy we wznowienie przez NBP cyklu podwyżek. - Wręcz przeciwnie, po dwóch miesiącach dezinflacji i przy rozwoju sytuacji rynkowej zgodnym z projekcjami banku centralnego część zwolenników szybkiego cięcia stóp procentowych zapewne będzie dążyć do śmielszego zaakcentowania takiej ewentualności. Krystalizowanie się okoliczności zwiększających prawdopodobieństwo obniżki akcentował ostatnio nie tylko prezes NBP Adam Glapiński, ale również członkowie RPP: Gabriela Masłowska, Ireneusz Dąbrowski i Henryk Wnorowski - podkreśla ekspert. - Może być to próba przygotowania gruntu przez frakcję zwolenników mniej restrykcyjnej polityki pieniężnej, czyli tzw. gołębi, pod zmiany w oficjalnej komunikacji. W tym kontekście szczególnie istotna będzie konferencja prasowa prezesa Glapińskiego, która zgodnie ze zwyczajem z minionych miesięcy powinna odbyć się w czwartek o godz. 15 - dodaje. Złagodzenie stanowiska przez bank centralny może zahamować przejściowo stopniowo postępujące spadki kursów walut, ale nie powinno trwale zachwiać pozytywnym dla złotego trendem. - Potencjalne podbicie kursu EUR/PLN, który na starcie tygodnia zbliżył się do 4,55 i naruszał minima z maja ubiegłego roku, nie powinno przekroczyć 4,62 zł - zaklada Sawicki. Prognozy walutowe Cinkciarz.pl zakładają, że w 2023 r. zostaną odrobione wzrosty kursów walut, do których doszło po napaści Rosji na Ukrainę. Oznacza to spadek kursu euro w kierunku 4,40 zł, a dolara poniżej 4 zł.

Podobne są opinie innych ekspertów. - To może być najbardziej udany okres dla polskiej waluty od wielu lat – ocenia ekonomiczny serwis Forsal.pl. Wskazuje, że gdyby obecny kurs złotego utrzymał się do końca 2023 r., przebiłby wyniki z 2017 r. W ostatnich tygodniach polski pieniądz zyskuje na wartości najszybciej z walut w naszym regionie. Ekonomiści wskazują kilka powodów: nadwyżkę w bilansie, przepływy kapitału i reakcje na giełdzie. – Są mocne czynniki fundamentalne, które przemawiają za aprecjacją. Przede wszystkim w krótkim czasie z deficytu na rachunku bieżącym bilansu płatniczego przesunęliśmy się do nadwyżki. W skrócie: więcej jest eksporterów chcących kupić złotego niż importerów, którzy chcą go sprzedać – wskazuje Piotr Bielski, ekonomista Santander Bank Polska, cytowany przez Forsal.pl. Jak czytamy, polska waluta umacnia się także na przepływach kapitału – i to tych realnych transakcjach zagranicznych instytucji finansowych, a nie działaniach spekulantów. Szczególnie atrakcyjny jest również rynek giełdowy w Polsce. Od początku roku główny wskaźnik warszawskiej giełdy WIG20 zyskał 6,7 proc. Podobny wzrost (6 proc.) odnotował indeks TBSP odzwierciedlający notowania polskich obligacji skarbowych.

 

Inflacja konsumencka i bazowa w Polsce; źródło: Bloomberg

 

Złoty na tle głównych walut: EUR, USD, CHF, GBP, JPY i innych; źródło: Bloomberg

Skomentuj artykuł: