Mniej alternatywnych źródeł dostaw ropy dla Europy

Libia jest jednym z największych producentów ropy naftowej w Afryce. Znalazła się w centrum uwagi, gdy kraje zaczęły poszukiwać alternatywnych źródeł dostaw po  nałożeniu sankcji na rosyjskie paliwa kopalne i gdy ogłosiła, że wydobywa o 1 mln baryłek ropy mniej niż w zeszłym roku.

Wcześniej Libia produkowała ok. 1,2 mln baryłek dziennie. Bloomberg w ostatnich dniach poinformował, że Libia zapowiedziała wstrzymanie eksportu z kluczowych portów w związku z pogarszającą się sytuacją w kraju - poinformował w swym najnowszym wydaniu (nr 26/2022) Tygodnik Ekonomiczny Polskiego Instytutu Ekonomicznego.

Libijskie Ministerstwo Ropy poinformowało, że w czerwcu produkcja spadła z 1,2 mln
do 100 tys. baryłek dziennie, aby parę dni później wzrosnąć do 800 tys. baryłek dziennie.

Wahające się wydobycie i sprzeczne informacje dotyczące branży pokazują, w jakim
chaosie znajduje się libijski sektor naftowy. Nie ma jasności co do tego, kto tak naprawdę sprawuje kontrolę nad najcenniejszym zasobem kraju.

Tymczasem Libia posiada 3 proc. potwierdzonych światowych zasobów ropy naftowej.  Chociaż jest członkiem kartelu OPEC, nie jest związana limitami produkcji ze względu na  kryzys polityczny. Oznacza to, że w teorii może wydobywać i eksportować dowolną ilość  surowca. Ropa naftowa stanowi 85 proc. wartości eksportu Libii, z czego 65 proc. trafia do  Europy. Ropa z Libii stanowiłaby dobrą alternatywę dla rosyjskich dostaw - bliskość Europy obniża koszty transportu drogą morską.

Według Tygodnika Ekonomicznego PIE ropa naftowa stanowi w Libii element walki o władzę. Teoretycznie procesem wydobycia zarządza Narodowa Korporacja Naftowa (NOC). Na zachodzie kraju stacjonuje rząd wspierany przez ONZ. Natomiast na wschodzie znajduje się większość libijskich pól naftowych. Konkurencyjny rząd wybrany przez parlament i wspierany przez Libijską Armię Narodową (LNA) sprawuje tam kontrolę zbrojną.

Co istotne również Ekwador ograniczył wydobycie ropy naftowej ze względu na antyrządowe protesty w kraju. Produkcja ropy w Ekwadorze spadła o 50 proc. podczas dwóch tygodni
protestów, a może zostać całkowicie wstrzymana, jeśli blokady dróg i dewastacje szybów
naftowych będą kontynuowane. Przed rozpoczęciem protestów Ekwador wydobywał średnio 520 tys. baryłek dziennie ze swojego terytorium Amazonii.

Skomentuj artykuł: