Niebo otwiera się dla "Maxów". W Polsce powrót do latania będzie nadzorował szef ULC

W ubiegłą środę Federalna Agencja Lotnictwa USA (FAA) wydała zezwolenie na powrót do latania z pasażerami samolotów Boeing 737 MAX, uziemionych na całym świecie przez 20 miesięcy. Dotyczy to także maszyn będących we flocie PLL LOT oraz Enter Air.  - Przywracanie do latania, należących do polskich przewoźników samolotów B737 MAX, będzie przebiegało pod nadzorem prezesa Urzędu Lotnictwa Cywilnego, który jest w stałym kontakcie z EASA - poinformowała rzeczniczka ULC Karina Lisowska. 

Po tym, jak w marcu Europejska Agencja Bezpieczeństwa Lotniczego zdecydowała o uziemieniu wszystkich samolotów Boeing 737 MAX na obszarze Unii Europejskiej, prezes Urzędu Lotnictwa Cywilnego Piotr Samson wydał decyzję Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej o zamknięciu polskiej przestrzeni dla samolotów typu Boeing 737 MAX 8. Oznaczało to, że wszystkie samoloty B737 MAX 8 znajdujące się na polskich lotniskach zostały uziemione. Prezes ULC tłumaczył wówczas, że jego decyzja została podjęta na podstawie konsultacji z EASA oraz Eurocontrol.

Rzeczniczka ULC przekazała, że w najbliższych dniach jest planowane przekazanie przez EASA do konsultacji publicznych projektu Dyrektywy zdatności do lotu (Proposed Airworthiness Directive – PAD). Oznacza to - jak wyjaśniła - że po wprowadzeniu zmian projektowych przez Boeinga, jak również po stosownym przeszkoleniu pilotów, aktualizacji stosownej dokumentacji oraz podjętych krokach w zakresie obsługi technicznej, maszyny będą gotowe na wznowienie lotów.
 

"Ostateczna publikacja Dyrektywy, po konsultacjach, nie oznacza jednak, że wszystkie 737 MAX w Europie będą mogły wystartować już następnego dnia. Proces przywracania samolotów B737 MAX, należących do polskich operatorów lotniczych, będzie przebiegał pod nadzorem Prezesa ULC"

przekazała.

Podkreśliła jednocześnie, że wszystkie określone w dyrektywie EASA wymogi oraz ich wdrożenie przez polskich operatorów lotniczych będzie podlegało sprawdzeniu i weryfikacji.

Rzecznik PLL LOT Krzysztof Moczulski przekazał, że zgoda FAA na przywrócenie B737 MAX do latania "to dobra wiadomość".
 

"Dla nas w tej sprawie najważniejsze są decyzje europejskiego regulatora lotniczego (EASA). Aktualnie czekamy na ostateczne zakończenie procesu certyfikacji samolotu" 

powiedział.

Przypomniał, że Polskie Linie Lotnicze LOT posiadają pięć samolotów typu Boeing 737 MAX 8. "Po przejściu wspomnianej certyfikacji oraz szkoleniach załóg, maszyny te będą wykorzystywane w naszej siatce zgodnie z założeniami i odpowiednio do bieżących potrzeb" - podkreślił Moczulski.

Enter Air ma w swoje flocie dwa Boeingi 737 MAX 8.

FAA w środę wyjaśniła, że zanim nastąpi powrót Boeingów 737 MAX do służby, będzie musiała jeszcze zatwierdzić zmiany w sposobie szkolenia pilotów, mających latać na tych maszynach, a linie lotnicze będą musiały przeprowadzać prace konserwacyjne i modyfikacyjne w samolotach, uziemionych od 2019 roku.
Według amerykańskiego regulatora przestrzeni powietrznej główną modyfikacją, jaka ma zostać wprowadzona, będzie zmiana oprogramowania, kontrolującego system odpowiadający za siłę nośną maszyn, wprowadzone mają też być zmiany w okablowaniu samolotów.

Pod koniec września EASA podała, że samoloty Boeing 737 MAX mogą otrzymać zgodę organów regulacyjnych na wznowienie lotów w listopadzie i wrócić do komercyjnego latania jeszcze w tym roku.

Boeingi 737 MAX uziemiono w rezultacie dwóch katastrof - w Indonezji w październiku 2018 r. i w Etiopii w marcu 2019 r. - w których łącznie zginęło 346 ludzi. Przyczyną tych katastrof było najprawdopodobniej oprogramowanie kontrolujące system MCAS, automatycznie zapobiegający przeciągnięciu (utracie siły nośnej).

Wszystkie samoloty 737 MAX, będące w posiadaniu linii lotniczych na całym świecie, zostały wycofane z eksploatacji do czasu uzyskania nowego certyfikatu dopuszczającego je do lotów z pasażerami.
Komisja transportu amerykańskiej Izby Reprezentantów we wrześniu br. opracowała raport, dotyczący Boeingów 737 MAX. We wnioskach stwierdzono, że władze koncernu ukrywały przed regulatorami i liniami lotniczymi kluczowe informacje na temat samolotów tego typu, co doprowadziło do dwóch katastrof. Członkowie komisji uznali, że Boeing celowo ukrywał kluczowe informacje o modelach 737 MAX, by uniknąć dodatkowych kosztów i móc sprzedawać je po zawyżonych cenach. Według kongresmenów, FAA nie wywiązała się też ze swojej roli, dopuszczając samoloty do użytku.

W raporcie podkreślono, że system MCAS, który powoduje automatyczne skierowanie nosa samolotu w dół, mając w ten sposób ułatwić panowanie nad maszyną, w praktyce miał kluczowe mankamenty. Okazało się bowiem, że testujący maszynę pilot zdał sobie sprawę z działania systemu dopiero po 10 sekundach, podczas gdy przepisy mówią o maksymalnie 4-sekundowym czasie na reakcję. W rezultacie piloci mogli być nieświadomi działania systemu, co pociągnęło za sobą katastrofalne skutki.
 

Źródło

Skomentuj artykuł: