Niektóre kraje ogłoszą niewypłacalność

W ocenie Banku Światowego co najmniej 10 krajów może w nadchodzących miesiącach ogłosić niewypłacalność – powiedział wiceprezes Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych (KUKE) Tomasz Ślagórski.

W ostatnich tygodniach pojawiły się informacje o ogłoszeniu bankructwa przez Liban oraz Sri Lankę. Także Mali nie spłaciło obligacji na czas, choć ze względu na okres karencji jeszcze nie można mówić o bankructwie kraju. Jak jednak powiedział PAP wiceprezes Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych Tomasz Ślagórski, bankructw państwowych w tym roku może być więcej.

"W ocenie Banku Światowego co najmniej 10 krajów może w nadchodzących miesiącach ogłosić niewypłacalność. Około połowy państw o najniższym dochodzie miało trudne do utrzymania poziomy zadłużenia jeszcze przed rosyjską agresją w Ukrainie, która tylko przyspieszyła wzrosty cen na globalnym rynku żywności, co dramatycznie odbija się na ich budżetach. A przecież konflikt przekłada się również na ceny energii"

powiedział Tomasz Ślagórski.

Wskazał, że niektóre kraje próbują walczyć z kryzysem poprzez działania mające na celu ograniczenie odpływu walut za granicę. Przykładem może być Nepal, który stara się utrudnić import dóbr luksusowych, takich jak samochody, kosmetyki i złota.

Jak dodał wiceprezes KUKE, obecnie świat ma do czynienia z mieszanką czynników zwiększających prawdopodobieństwo niewypłacalności. Pandemia drastycznie ograniczyła też dochody z turystyki, jak i transfery od obywateli pracujących za granicą, skutecznie budujące wcześniej rezerwy walutowe. Poza tym z powodu pandemii spowolnił globalny wzrost gospodarczy, za to zwiększył się poziom zadłużenia publicznego, co przy rosnących stopach procentowych i wyższej premii za ryzyko oczekiwanej przez inwestorów dodatkowo komplikuje zarządzanie długiem w najbiedniejszych krajach.

"Należy podkreślić, że 30 lat temu kraje rozwijające się były zadłużone głównie wobec innych rządów, a obecnie są winne pięć razy więcej prywatnym wierzycielom niż innym państwom. W 2022 r. kraje o niskim i średnim dochodzie mają do spłacenia 53 mld dolarów, z czego tylko 5 mld przypada na Klub Paryski skupiający narodowych wierzycieli. Ta zmiana utrudnia ewentualne negocjacje w sprawie restrukturyzacji zadłużenia, bez której spora część najbiedniejszych dłużników nie będzie w stanie sobie poradzić"

stwierdził Tomasz Ślagórski.

Dodał, że obecną sytuację najbiedniejszych krajów pogarsza wygaśnięcie z końcem ubiegłego roku "moratorium" na spłatę długów wprowadzonego na początku pandemii w ramach inicjatywy podjętej przez grupę G20.

"Dotyczyło to zawieszenia spłaty 13 mld dolarów przez około 50 rządów. Post-covidowa propozycja G20 na razie nie spełnia oczekiwań i w efekcie wiele stolic boi się rozpoczynać negocjacje na temat restrukturyzacji długu, by nie zablokować sobie dostępu do finansowania od prywatnych instytucji"

powiedział Ślagórski.

Dodał, że dane Banku Światowego i MFW pokazują, że największe problemy z długiem dotyczą Afryki, w tym: Mozambiku, Zambii, Wysp Zielonego Przylądka i Angoli. Pod presją wynikającą z obciążenia kosztami zadłużenia jest też np. Pakistan, choć nie ma go na liście obserwacyjnej prowadzonej przez BŚ i MFW.

"Do pogorszenia bilansu płatniczego krajów rozwijających się przyczynia się także ograniczenie ich finansowania przez Pekin, wynikające z osłabienia koniunktury w Chinach, które w ciągu ostatniej dekady stały się największym pożyczkodawcą na świecie. Nie odpowiedziały one m.in. na prośbę o pomoc ze strony Sri Lanki"

stwierdził wiceprezes KUKE.

"Warto w tym kontekście wspomnieć, że po wybuchu wojny OECD nadała Rosji i Białorusi najniższą notę w klasyfikacji ryzyka (7), pozostawiając rating Ukrainy na wcześniejszym poziomie (6)"

dodał.

W ocenie Tomasza Ślagórskiego ogłoszenie niewypłacalności przez kilkanaście państw w najbliższym czasie nie będzie miało jednak większego wpływu na stan globalnej gospodarki i nie wywoła reakcji łańcuchowej. 

Źródło

Skomentuj artykuł: