Niemcy mówią ekologom: nie!

Trzy ostatnie elektrownie atomowe w RFN zostaną wyłączone w sobotę  (15.04.2023). Jednak zdecydowana większość Niemców jest temu przeciwna - tak wynika z sondażu DeutschlandTrend telewizji ARD. 

Sześciu na dziesięciu respondentów (59 proc.) badanych w sondażu uznała, że decyzja o wyłączeniu elektrowni jest zła. Tylko jedna trzecia (34 proc.) uważa ją za słuszną. Jednocześnie niemieckie urzędy zwracają uwagę na zagrożenia i wyzwania po wycofaniu się przez Niemcy z energetyki jądrowej. Szacują, że cały proces tworzenia lat.

60 lat na demontaż atomu

Trzy ostatnie niemieckie elektrownie atomowe – Isar 2, Neckarwestheim i Emsland – zostaną odcięte od sieci w sobotę. Oświadczenie w tej sprawie wydał Federalny Urząd ds. Bezpieczeństwa Gospodarki Odpadami Jądrowymi (BASE) oraz Federalny Urząd Ochrony Radiologicznej (BfS). „Po sześciu dekadach, w których energia jądra została wykorzystana do produkcji prądu, mamy przed sobą jeszcze co najmniej kolejnych 60 lat, które będą nam potrzebne na demontaż i trwałe bezpieczne składowanie pozostałości po niej” – oto wspólne z BfS stanowisko prezydium BASE, które przedstawił Wolfram Koenig.

Wolfram Koenig zwraca uwagę na odpady radioaktywne wytworzone podczas eksploatacji niemieckich elektrowni atomowych - dotyczy to obecnie 1900 pojemników w 16 tymczasowych składowiskach. – Ostateczne składowanie odpadów radioaktywnych w głębokich warstwach geologicznych Ziemi nadal stanowi najbezpieczniejsze rozwiązanie w tym zakresie – jest sprawdzone - stwierdził. Dodał, że dodatkowo oprócz wysokoaktywnych odpadów promieniotwórczych, trzeba będzie bezpiecznie składować około 600.000 metrów sześciennych tzw. nisko- i średnioaktywnych odpadów.

Problemy związane ze zgromadzonymi do tej pory odpadami radioaktywnymi komentował również Steffen Kanitz, dyrektor zarządzający Federalnego Stowarzyszenia ds. Ostatecznego Składowania (BGE). Jak powiedział w RBB-Inforadio, około 1900 jednorazowych pojemników Castor do przechowywania odpadów radioaktywnych musi być bezpiecznie składowanych. Każdy z nich waży ponad 100 ton, a BGE jest dodatkową lokalizacją na dziesięć cel. – To coś w rodzaju skarbca, który jest bardzo głęboki, bardzo szczelny i który zapewnia nam prawidłowe i bezpieczne opakowanie tego, co się w nim znajduje – wyjaśnił Steffen Kanitz.

Odpady na tymczasowych składowiskach

Niemieckie odpady radioaktywne do tej pory znajdują się jeszcze na tymczasowych składowiskach, które zostały zorganizowane na terenie byłych elektrowni atomowych . – Szukamy miejsc, które zapewniają bezpieczeństwo na zawsze, a przynajmniej na milion lat – podkreślił szef BGE, dodając: „Dlatego w poszukiwaniu takiego miejsca trzymamy się procesu skutecznego opartego o badania naukowe. Nie możemy polegać na przypuszczeniach, muszą być bezpieczne”. – Na szczęście Niemcy mają pod tym względem korzystną strukturę geologiczną. Znajduje się w wielu lokalizacjach z materiałami, jak sól, glina lub granit - dodał.

Ostra wymiana zdań w Bundestagu. Poszło o atom
Przewodnicząca Federalnego Urzędu Ochrony Radiologicznej (BfS) Inge Paulini wyznała, że ​​rezygnacja z energii jądrowej to „wyraźny zysk w zakresie bezpieczeństwa w Niemczech”. – Jednak tak długo, jakbędą nadal działać elektrownie jądrowe, a także będą przewidywane nowe, ryzyko związane z energią jądrową nie będzie zażegnane całkowicie. Siedem elektrowni atomowych znajduje się w odległości większej niż sto kilometrów od Niemiec - dodała.

Jak powiedziała szefowa BfS, wypadek w elektrowni w Fukushimie uświadomił, że energia jądra może spowodować nieobliczalne ryzyko nawet dla wysoko rozwiniętych struktur przemysłowych. Inge Paulini wskazała również na nowe zagrożenie związane z radioaktywnością. – Wojna w Ukrainie wykazuje nam bardzo jasno: ryzyko zdarzenia radiologicznego z poważnymi konsekwencjami dla ludzi i środowiska nadal istnieje – ostrzegła przewodnicząca BfS. - Dla wzmocnienia bezpieczeństwa, jak stwierdzono, kluczowe znaczenie ma standardowe i wspólne działanie w grze o dokładny pomiar radioaktywności, a także kompleksową analizę sytuacji.

12 lat temu wyglądało to inaczej 

Generalnie Niemcy są przeciw rezygnacji z atomu. Większą aprobatę dla odejścia od energetyki jądrowej można obecnie znaleźć w Niemczech jedynie w grupie wiekowej 18-34 lata.

12 lat temu wyglądało to inaczej - zauważa portal telewizji ARD. W czerwcu 2011 roku, około trzy miesiące po katastrofie w Fukushimie, 54 procent badanych w DeutschlandTrend odpowiedziało twierdząco na pytanie, czy szybka decyzja o wycofaniu się z energetyki jądrowej była słuszna, podczas gdy 43 procent było przeciwnego zdania.

Ostatnie trzy niemieckie elektrownie jądrowe, które mają zostać wyłączone w sobotę, przetrwały więcej niż planowano. Miało to nastąpić wcześniej, jednak z powodu kryzysu energetycznego rząd RFN zdecydował się przesunąć termin wyłączenia siłowni o trzy i pół miesiąca.

Źródło

Skomentuj artykuł: