Oznaki kryzysu na rynku nieruchomości mieszkaniowych

Jeszcze w 2019 r. różnica między ceną ofertową, a transakcyjną w sześciu największych miastach Polski na rynku wtórnym wynosiła 13 proc., obecnie jest to raptem 2 proc. - wynika z danych NBP. To oznaki kryzysu na rynku nieruchomości.

Wydaje się, że obecna sytuacja sprzyja negocjacjom cenowym lokali, ale jak pokazuje przykład rynku wtórnego, niekoniecznie tak jest. Deweloperzy nie są w dużo lepszej sytuacji. Jeżeli trend się nie zmieni, klient stanie się dobrem luksusowym - napisał Bartłomiej Baranowski, główny analityk nieruchomości w Domiporta.pl.

Październik br. przyniósł stabilizację na rynku cen mieszkań w największych miastach Polski. Choć średnia liczona rok do roku dla Warszawy, Gdańska, Krakowa, Łodzi, Wrocławia i Poznania, przyjmuje wartości dodanie, to już dane wyliczane z miesiąca na miesiąc pokazują stabilizację cen.

Według danych serwisu Domiporta.pl ceny mieszkań na rynku pierwotnym licząc rok do roku, najbardziej wzrosły w Poznaniu - średnio o 16 proc.  Najmniejszym wzrostem może poszczycić się Kraków z wynikiem zaledwie 4 proc. w skali roku. Na rynku wtórnym jest bardzo podobnie, ponieważ w tej kategorii znowu przoduje Poznań ze wzrostem cen wynoszącym 13 proc. Najniższym wzrostem kwoty za metr kwadratowy mieszkania może poszczycić się Łódź. W rok ta wartość podrożała o zaledwie 4 proc.

Zupełnie inną sytuację otrzymujemy, gdy porównamy ceny miesięcznie - wrzesień do października 2022. Dwa spośród sześciu największych analizowanych miast może pochwalić się cenami na zbliżonym poziomie co miesiąc wcześniej, pozostałe notują spadki. W przypadku rynku wtórnego jest trochę inaczej. W większości analizowanych miast, ceny utrzymały się na zeszłomiesięcznych poziomach. Jedynie w Gdańsku i Łodzi, ceny spadły o ok. 1 proc.

Jak wynika z informacji NBP za drugi kwartał br. (jest to najnowszy dostępny odczyt) na rynku pierwotnym jest jeszcze przestrzeń do negocjacji cenowych. W sześciu największych miastach Polski średnia kwota ofertowa wynosiła w 2022 r. 10 860 zł za m2, natomiast transakcyjna już 10 374 zł, czyli o 5 proc. mniej. To oszczędność średnio 486 zł za każdy kupiony metr kwadratowy. W 2019 ta sama różnica wynosiła 354 zł i stanowiła 4 proc.

Z przedstawionych danych wynika, że w przypadku rynku pierwotnego, jest jeszcze przestrzeń do negocjacji cen. Do takiego ruchu skłania deweloperów z pewnością mniejsza liczba kupujących. Dlatego ci, którzy w chwili obecnej decydują się na zakup mają większe pole manewru.

- Bez względu na sytuację rynkową zawsze warto negocjować cenę mieszkania, bo nawet ułamek procenta to tutaj spora oszczędność. W okresie gdy brakuje kupujących (główną przyczyną jest załamanie na rynku kredytów hipotecznych związane z dużym spadkiem zdolności kredytowej) rośnie oczywiście szansa na sukces w negocjacjach. Dotyczy to zarówno rynku pierwotnego i wtórnego. Wszystko zależeć jednak będzie od konkretnej sytuacji, bo firmy i sprzedający mogą być w bardzo różnym położeniu - tłumaczy Marcin Krasoń, ekspert mieszkaniowy OBIDO.

Inaczej kwestia negocjacji wygląda na rynku wtórnym. W ostatnich czterech latach przestrzeń do negocjacji się zmniejszyła. Jeszcze w 2019 r. średnia cena ofertowa z rynku wtórnego w analizowanych miastach wynosiła 8 075 zł, a cena transakcyjna była niższa o 1 113 zł. Różnica wynosiła więc aż 13 proc. Ale już w 2022 r. średnia cena ofertowa na rynku wtórnym wynosiła w drugim kwartale 10 052 zł wobec transakcyjnych 9 568 zł za metr kwadratowy. Różnica wynosiła już tylko 484 zł i było to zaledwie 2 proc. różnicy.

Zanim zaczniemy negocjacje warto zapoznać się z danymi dotyczącymi cen transakcyjnych i ofertowych publikowanych przez Narodowy Bank Polski. Dane są prezentowane dla 17 największych miast. Ich wadą jest opóźnienie w publikacji. Statystyka publikowana jest cztery razy do roku i dla przykładu, dopiero w październiku opublikowano zagregowane dane za drugi kwartał br.

Źródło

Skomentuj artykuł: