W ciągu zaledwie jednego miesiąca średnia cena używanego samochodu wystawianego w ofertach internetowych, autokomisach oraz u dilerów wzrosła o prawie 2 tys. zł, z 21 033 zł w styczniu do 22 900 zł w lutym - informuje we wtorek "Rzeczpospolita".
Według dziennika, na cenach aut z napędem spalinowym będą odbijać się zaostrzane normy emisji wymagające zmian technologicznych, do wzrostu kosztów produkcji przyczyni się też jej niższa efektywność.
Jak wyliczył Instytut Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar, w lutym średnia ważona cena sprzedaży nowego samochodu osobowego na polskim rynku przekroczyła 131 tys. zł, a jeszcze w styczniu była o 2 tys. zł niższa.
"To efekt wzrostu w segmencie premium, gdzie w styczniu rejestrowane auta kosztowały średnio niespełna 234,3 tys. zł, a w miesiąc później już ponad 239 tys. zł. W segmencie aut popularnych wzrost był niewielki: około pół tysiąca złotych" - pisze "Rz".
Ekspert Samaru Dariusz Balcerzyk powiedział dziennikowi, że wynika to ze struktury sprzedaży, w której coraz większy udział ma segment premium. "Rosnąca popularność aut tej grupy ma bowiem znaczący wpływ na wzrost cen na całym rynku sprzedaży nowych samochodów" – wskazał.
"Według wyliczeń europejskiego stowarzyszenia producentów pojazdów ACEA pandemia zmniejszyła łączną produkcję aut na terenie UE o 4,24 mln sztuk. To przeszło jedna piąta produkcji z roku 2019. Podsumowanie obejmuje samochody osobowe, samochody ciężarowe, dostawcze oraz autobusy. Polskie fabryki musiały zredukować produkcję o 192,2 tys. aut. Ale najmocniejsze uderzenie tego gigantycznego kryzysu odczuły fabryki samochodów w Niemczech: tam straty produkcyjne przekroczyły 1,19 mln pojazdów. Na drugim miejscu pod względem strat znalazła się Francja, gdzie covid nie dopuścił do wyprodukowania 881,3 tys. pojazdów. Trzecim krajem okazała się Hiszpania, gdzie straty sięgnęły 577,1 tys. aut" - wskazuje dziennik.