Moja idea jest taka, żeby każdy Polak mógł mieć dostęp do sieci w cenie nie wyższej niż 1 proc. minimalnego wynagrodzenia - mówi w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej" Janusz Cieszyński, sekretarz stanu w KPRM odpowiedzialny za cyfryzację.
- Jak idą prace nad nowelizacją ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa (KSC), od której zależy start aukcji częstotliwości na 5G? - pyta ministra Cieszyńskiego "DGP".
- Przedstawimy finalny projekt w ciągu kilku tygodni. Byłbym bardzo szczęśliwy, gdyby stało się to jeszcze we wrześniu - odpowiedział minister.
- Jaką polski rząd ma dzisiaj politykę wobec dostawców sprzętu do budowy sieci? - dopytuje dziennik.
- W tym zakresie nic się nie zmieniło. Do oceny ryzyka dostawców wykorzystamy wiedzę i doświadczenie ekspertów, nie ma mowy o arbitralnych rozstrzygnięciach, zapewniona jest ścieżka odwoławcza. Są kraje, takie jak Litwa, gdzie parlament wprost wskazał, że podmioty spoza krajów UE, NATO i OECD nie mogą brać udziału w rozwoju sieci 5G. My prowadzimy bardziej zniuansowaną politykę, zdajemy się na ekspertów i chcemy, by każdy miał równe szanse. Oczywiście z zastrzeżeniem, że zależy nam na tym, by ta sieć była budowana w sposób bezpieczny
Pytany, czy chiński Huawei będzie mógł budować polskie sieci czy nie, minister odpowiedział: "Pozostawiamy to ocenie ekspertów". Przyznał, że to on będzie wydawał decyzje o wykluczeniu dostawcy, ale w oparciu o stanowisko kolegium ds. cyberbezpieczeństwa i opinię ekspertów.
- Możliwy jest scenariusz, w którym Huawei nie zostanie oficjalnie wykluczony z polskiego rynku, ale operatorzy dostaną zakulisową wskazówkę od polskiego rządu, że nie należy z tą firmą współpracować? - pyta dziennik.
- To byłaby chyba pierwsza zakulisowa wskazówka, o której by powiedziano w wywiadzie. A tak na poważnie, to trudno mi się odnosić do takich sugestii - tłumaczy rozmówca "DGP".
Minister odniósł się też do pytań o fundusz szerokopasmowy. Gazeta zauważyła, że jak pieniądze z niego pójdą na odzwyczajanie dzieci i młodzieży od korzystania ze smartfonów, to wynikom operatorów nie pomoże.
- Myślę, że mamy w Polsce więcej rodziców niż udziałowców wielkich telekomów i interes młodzieży rząd zawsze będzie stawiał ponad zyskami firm. Istotnym bodźcem dla firm telekomunikacyjnych będzie też kryterium, jakie chcemy dodać prezesowi UKE, który analizuje rynek pod kątem tego, czy należy wprowadzić usługę powszechną. Chodzi tu o mobilny dostęp do internetu. Są kraje, gdzie funkcjonuje taki regulowany dostęp do internetu, o trochę niższych parametrach, ale jednak pozwalający na dostęp do podstawowych usług w przystępnej cenie. Żyjemy w takich czasach, gdy dostęp do internetu to jest to samo co energia elektryczna, woda czy gaz. Dlatego chcemy, żeby prezes UKE w tej analizie brał pod uwagę wysokość minimalnego wynagrodzenia - powiedział minister.
- Moja idea jest taka, żeby każdy Polak mógł mieć dostęp do internetu w cenie nie wyższej niż 1 proc. minimalnego wynagrodzenia netto. To zdemokratyzuje też dostęp do takich usług publicznych, jak zdrowie i edukacja, które – jak pokazały ostatnie miesiące – w coraz większym stopniu opierają się na sieci