Polska przystępuje do najnowszego unijnego przetargu na respiratory, który jest organizowany w związku z rozprzestrzenianiem się koronawirusa. Urządzenia te są krytycznie ważne dla ratowania osób, które najciężej przechodzą chorobę.
W pierwszym przetargu związanym z koronawirusem na sprzęt ochronny Polska nie mogła wziąć udziału, ponieważ nie weszła do unijnego mechanizmu wspólnych zamówień. Minister zdrowia Łukasz Szumowski podpisał jednak na początku marca odpowiednie porozumienie z Komisją Europejską i teraz nasz kraj może brać już udział we wspólnych zakupach.
Obecnie poza respiratorami UE kupuje też zestawy do przeprowadzania testów na obecność koronawirusa. Z informacji przekazanych na konferencji prasowej w Brukseli przez rzecznika KE Stefana de Keersmaeckera wynika, że przetarg, został otwarty w poniedziałek. Nie wiadomo dokładnie kiedy zostanie on rozstrzygnięty.
"Musimy dać czas przemysłowi na złożenie ofert, potem będziemy je oceniać i zapewniać dobrą dystrybucję, po tym jak zostanie podpisany kontrakt. Ciężko powiedzieć dokładnie jak długo to potrwa, ale to procedura, którą chcemy przeprowadzić tak szybko jak to możliwe" - zaznaczył rzecznik.
Mechanizm wspólnych przetargów powstał po wybuchu epidemii świńskiej grypy. Podobnie jak teraz koronawirus, choroba z 2009 roku również stanowiła zagrożenie dla życia, głównie dla osób starszych i z obniżoną odpornością.
Unijne przetargi na maseczki, czy sprzęt ochronny odbywały się już wcześniej. Dla krajów, które są w mechanizmie, jego główną zaletą jest to, że mają dostęp do wyrobów takich jak leki, czy szczepionki, co może mieć znaczenie w przypadku braków w dostawach lub większego zapotrzebowania na określone towary.