Inflacja nie odpuszcza, a powodem wzrostu cen jest m.in. podnoszenie opłat przez samorządy. Dlatego rząd postanowił poprawić system wywozu śmieci.
Mieszkańcy skarżą się przede wszystkim na metodę ustalania opłat za śmieci na podstawie wskazań licznika za wodę. Tę metodę stosuje się m.in.: w Szczecinie, Tarnowie i w Markach, a od niedawna w stolicy. Wprowadzenie jej Warszawie wywołało ostre protesty społeczne, bo zmiana uderza w duże rodziny, a wspólnoty mieszkaniowe oraz spółdzielnie obawiały się wysokich podwyżek po jej wprowadzeniu. Pomimo zapewnień władz Warszawy, że nie będzie gorzej, rachunki poszybowały w górę. Rząd przygotował więc nowelę tzw. ustawy śmieciowej, którą Sejm zaakceptował. Nowela ustanawia maksymalną stawkę opłaty za śmieci przy naliczaniu jej w oparciu o zużycie wody. Opłata nie mogłaby być wyższa niż 7,8 proc. przeciętnego miesięcznego dochodu rozporządzalnego na jedną osobę ogółem za gospodarstwo domowe - tj. ok. 150 zł. Nowelizacja zezwala też gminom na pokrywanie części kosztów gospodarowania odpadami z dochodów własnych. Jednostki samorządu terytorialnego (JST) są zadowolone z tego, że w najnowszej nowelizacji ustawy z 13 września 1996 r. o utrzymaniu czystości i porządku w gminach (t.j. Dz.U. z 2021 r. poz. 888; dalej: u.c.p.g.) zostały podniesione stawki dla nieruchomości niezamieszkanych i że ograniczono czasowe możliwości wyjścia z systemu gospodarowania odpadami komunalnymi przez przedsiębiorców. W poprzednich latach miasta i gminy miały możliwość wycofania się z przynoszącej straty zbiórki odpadów z nieruchomości niezamieszkanych, ale wiele z nich tego nie chciało robić. Po nowelizacji maksymalne stawki za odbiór odpadów z większości nieruchomości niezamieszkanych wzrosły, choć nie do takiej wysokości, jak proponowały niektóre gminy. Wprowadzono też możliwość odstąpienia od pięciopojemnikowej zbiórki odpadów. Dotyczy to zwłaszcza tych jednostek, które mają sortownie o zaawansowanych technologiach. W ich przypadku podział na pięć pojemników nie jest konieczny, a mniejsza liczba frakcji oznacza niższe koszty transportu. Samorządy dostały też możliwość kontrolowania śmieciowych deklaracji na podstawie także innych niż dotychczas baz dostępnych gminom, np. tych posiadanych przez przedsiębiorstwa wodociągowo-kanalizacyjne.
- Rząd chce chronić przede wszystkim duże rodziny, które przy tej metodzie płacą bardzo wysokie rachunki za śmieci, mimo że je segregują - podkreśla Dominik Wilk, ekolog. - Gminy powinny bardziej przyłożyć się do aktualizacji rejestru osób zameldowanych, a tym samym zobowiązanych do płacenia za śmieci, a nie iść na łatwiznę stosując niesprawiedliwe metody poboru opłat - dodaje.
Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments przyznaje, że opłaty mieszkaniowe stanowią poważną pozycję w wydatkach każdej rodziny. - Z danych GUS można wysnuć wniosek, że w budżet przeciętnego gospodarstwa domowego najmocniej uderzają koszty transportu - to pochodna droższych paliw - i te związane z mieszkaniami - zaznacza. - Gdyby nie ostatnie podwyżki cen paliw, wywozu śmieci, dostarczenia wody, nośników energii, rosnące stawki czynszów czy wyższe ceny mebli, to inflacja nie wynosiłaby w lipcu 5 proc., jak podał GUS, ale o ponad połowę mniej, czyli niecałe 2,3 proc. - podkreśla. Z szacunków HRE Investments wynika na przykład, że trzyosobowa rodzina na utrzymanie, prowadzenie i wyposażenie mieszkania wydawała w lipcu prawie 1011 złotych. To o bez mała 53 złote więcej niż rok wcześniej. W największym stopniu jest to konsekwencja rosnących stawek za wywóz śmieci - wzrost o ponad 23 proc. r/r.