Duże giełdy kryptowalutowe mają pomagać w omijaniu sankcji przez podmioty powiązane z Rosją. Firma Inca Digital stawia poważne zarzuty, twierdząc, że część z giełd nie wprowadziła właściwych mechanizmów ograniczających. Chainalysis wskazuje z kolei, że bardzo duża część kryptoaktywów zebranych na rzecz Rosji trafia nie na „giełdy wysokiego ryzyka”, jak pierwotnie sądzono, ale właśnie na główne giełdy kryptowalutowe.
Jedną z pierwszych odpowiedzi świata zachodniego na rosyjską inwazję na Ukrainę była próba ograniczenia przepływu finansów do Rosji i z Rosji. Na listy sankcyjne trafiały kolejne banki i instytucje finansowe, Moskwę i Mińsk próbowano odciąć od zachodnich rynków finansowych, a także ograniczano w kolejnych sektorach współpracę gospodarczą, wymianę handlową i inwestycje. Przy całym arsenale sankcji, zachodnim regulatorom sen z powiek spędzał temat kryptowalut, które – jak sądzono – pomogą Rosji oraz Białorusi omijać obowiązujące ograniczenia. Już w pierwszych dniach wojny Stany Zjednoczone uczulały podmioty na rynku kryptowalutowym na możliwość „maskowanych” transakcji przeprowadzanych przez Rosję.
Zarówno USA, jak i UE podjęły działania, mające na celu zablokowanie procederu obchodzenia sankcji za pośrednictwem aktywów kryptograficznych.
O tym, że miliony dolarów z obrotu kryptowalutami wspierają bezpośrednio rosyjską armię, pisaliśmy na naszych stronach w październiku 2022 r. Omawialiśmy proceder zupełnie jawnych zbiórek kryptowalutowych na potrzeby rosyjskiego wojska, w którym dużą rolę odgrywały także „giełdy wysokiego ryzyka” hostowane w Rosji, zamieniające aktywa kryptograficzne na walutę.
Eksperci wskazywali, że taki system uniemożliwia jednak przepływ wielomilionowych sum.
Istotną rolę w prowadzeniu zbiórek odgrywa grupa MOO Veche, a także skrajnie nacjonalistyczna grupa "Rusicz", powiązana z Grupą Wagnera. Nacjonaliści z „Rusicz” mieli nawet wyłudzać środki od rodzin poległych na Ukrainie, obiecując wskazanie współrzędnych miejsca pochówku w zamian za wpłaty na portfel bitcoinowy określonych sum.
Chainalysis w opublikowanym przed kilkoma dniami raporcie wykazuje, że obecnie działa ok. 100 organizacji prowadzących zbiórki dla rosyjskiej armii, które w okresie od lutego 2021 do lutego 2023 zebrały równowartość ok. 5,5 mln USD, choć – jak zaznaczają analitycy – po piku w połowie 2022 r., wartość donacji znacząco zmalała. Chainalysis wskazuje jednak, że tylko nieco ponad 4 proc. zebranych środków trafiło na „giełdy wysokie ryzyka”, a ponad 87 proc. - na główne giełdy kryptowalutowe.
Więcej światła na proceder rosyjskiej aktywności na rynku krypto rzuca raport Inca Digital, który został omówiony przez portal „Politico”. Z raportu wynika, że dwie duże giełdy kryptowalutowe, Huobi oraz KuCoin w ogóle nie podjęły kroków mających na celu ograniczenie korzystania z ich usług podmiotom posługującym się kartami wydawanymi przez sankcjonowane rosyjskie banki.
Adam Zarazinski, szef Inca Digital, zaznaczył, ze choć „żadna z giełd nie akceptuje środków z sankcjonowanych banków”, to umożliwienie handlu między użytkownikami przy użyciu kont z umieszczonych na czarnej liście instytucji stanowi pogwałcenie zachodnich sankcji. Inca Digital wskazuje również na luki w zabezpieczeniach przed obchodzeniem sankcji na popularnej giełdzie Binance, zarzucając oferowanie przez giełdę „rozmaite metody zamiany lokalnych walut na krypto”. Binance odrzuca zarzuty, twierdząc, że „była pierwszą dużą giełdą, która wdrożyła unijne sankcje związane z krypto”. W raporcie wymieniono również giełdę ByBit, która ma umożliwiać Rosjanom wymianę rubli na kryptowaluty i korzystanie z kart wydawanych przez rosyjskie banki i instytucje finansowe. Singapurska giełda nie odniosła się jednak do tez przedstawionych przez Inca Digital.
Jak wynika jednak z innego, styczniowego raportu Chainalysis, w 2022 r. transakcje omijające amerykańskie sankcje na rynek krypto oraz stanowiące działalność przestępczą wyniosły szacunkowo co najmniej 26,6 mld USD. Warto jednak wskazać, że w części dotyczącej omijania sankcji, ograniczenia obejmują nie tylko Rosję i Białoruś, ale także Iran i Koreę Północną. TRM Labs wskazuje z kolei, że rosyjska giełda Garantex, objęta amerykańskimi sankcjami, odnotowała w 2022 r. obrót o wartości ponad 18 mld USD.
"Financial Times", w analizie dotyczącej udziału kryptowalut w finansowaniu działań wojennych, powołując się na raport firmy Elliptic, wskazuje, że od początku rosyjskiej inwazji na cele określone szeroko jako proukraińskie wpłynęło za pośrednictwem kryptozbiórek ok. 200 mln USD, z czego 80 mln - bezpośrednio do rządu w Kijowie. Elliptic wskazuje, że "Ukraina postawiła na krypto, oferując adresy darowizn niemal kilka godzin po inwazji, i to się opłaciło". Zebrane w ten sposób fundusze miały posłużyć m.in. do zakupu sprzętu wojskowego oraz na cele humanitarne.
Analitycy przyznają jednak, że tempo zbiórki na Ukrainę osiągnęło szybki boom w pierwszych tygodniach wojny, a następnie znacząco zwolniło.
Firmy analityczne podkreślają również, że Rosja pozyskuje środki również za pośrednictwem powiązanych z nią grup cyberprzestępczych, m.in. poprzez ataki i wyłudzenia okupu poprzez oprogramowanie ransomware.
W samej Rosji trwają próby ustawowego zalegalizowania wydobywania kryptowalut, oraz zobowiązania „minerów” do rejestracji w organach podatkowych swojej działalności. Rosja, jeszcze przed inwazją na Ukrainę, uchodziła za kraj niespecjalnie przyjazny „kopaczom”, a także obecnie próby zmiany prawa napotykają na spory sprzeciw w administracji państwowej.