Ryby. Ogromna skala nieprawidłowości. Czy na pewno wiesz, co jesz?

Oszustwa na rybach i owocach morza to ogromna skala - tak wynika z analizy badań z ponad 30 krajów, której dokonał brytyjski dziennik "The Guardian". Okazuje się bowiem, że więcej niż co trzecia ryba sprzedawana w restauracji, na targowisku czy w sklepie jest źle oznakowana. Znacząca część z nich zdaje się być nieprawidłowo oznakowana celowo - tańsza ryba oznaczana była jako droższy gatunek. Problem jednak dotyczy nie tylko różnych gatunków ryb, ale także zupełnie innych zwierząt - w jednym z krajów Azji w kulkach krewetkowych nierzadko naukowcy wykrywali DNA... świni.

Ryby często prezentowane są w mediach jako element zdrowej diety, bogaty w nienasycone kwasy tłuszczowe, witaminę D oraz wiele składników mineralnych. Okazuje się jednak także, że tak ryby, jak i owoce morza często służą oszustwom. W jaki sposób? Przeanalizował to niedawno brytyjski dziennik „The Guardian”, śledząc badania ponad 9000 próbek ryb i owoców morza sprzedawanych w restauracjach, sklepach i na targowiskach w ponad 30 krajach na całym świecie. Okazuje się, że skala nieuczciwości jest ogromna.

Z badań, wykorzystujących techniki analizy DNA wynika, że nieprawidłowo oznakowana jest ponad co trzecia ryba. Najczęściej zdarza się to w Wielkiej Brytanii oraz Kanadzie (55 proc. źle oznakowanych ryb i owoców morza). "Guardian" dodaje, że pomyłki są tutaj rzadkie, a przeważająca część niewłaściwie oznakowanych ryb to po prostu próba oszustwa, która często pozostaje niewykryta. Mechanizm jest z reguły prosty - tańsza ryba opisywana jest jako droższa. Często takie "podmiany" dotyczą ryb różnych gatunków z tego samego rodzaju.

Dla przykładu - w Niemczech blisko połowa próbek owoców morza, które określane były jako przegrzebki królewskie, okazywały się w praktyce mniej cenionymi przegrzebkami japońskimi, a we Włoszech 45 proc. filetów z rekina kupowanych na targach rybnych były błędnie oznaczane, a tańsze gatunki zastępowały te najbardziej cenione przez smakoszy.

Gdy w jednym z badań sprawdzono, jak wygląda to w europejskich restauracjach, okazało się, że w Hiszpanii, Islandii, Finlandii i Niemczech niewłaściwie oznakowanie ryb i owoców morza dotyczyło nawet 50 proc. próbek.

Problem to jednak nie tylko zastępowanie jednego gatunku ryby innym. Gdy zbadano krewetkowe kulki sprzedawane na bazarach w Singapurze okazało się, że często zawierały... DNA świni.

"Guardian" wskazuje, że skala oszustw na znakowaniu ryb jest duża i problem istnieje od dłuższego czasu, pozostając trudnym do kontrolowania.

"Duża część połowów transportowana jest z małych łodzi rybackich na wielkie statki przeładunkowe, a tam niewłaściwe oznakowanie wydaje się stosunkowo łatwe i opłacalne"

czytamy na stronach brytyjskiego dziennika.

Według badań prowadzonych przez Rashida Sumailę, specjalistę z Instytutu Oceanów i Rybołówstwa przy University of British Columbia, rybne oszustwa mogą przynosić rocznie straty na poziomie od 26 do 50 mld dolarów.

Jak wygląda „sprawa rybna” w Polsce? O przypadkach błędnego oznakowania i opisania ryb informowała Inspekcja Handlowa w raporcie opublikowanym w grudniu 2017 r. Nieprawidłowości wykryto w blisko połowie produktów rybnych "sprzedawanych luzem".

Przy stoiskach brakowało podstawowych informacji, m.in. o producencie, miejscu połowu, składnikach – w tym wywołujących alergię (np. przy rybie w panierce), warstwie glazury z lodu. Co więcej, klienci byli czasem wprowadzani w błąd, np. tańszą limandę żółtopłetwą sprzedawano jako droższą solę, a filety z czarniaka jako filety z dorsza - czytamy w komunikacie opublikowanym na stronach Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK).

W ramach kontroli odwiedzono 161 sklepów i hurtowni w Polsce, kontrolując ok. 1020 partii ryb. Wśród innych nieprawidłowości, często raportowana była inna niż deklarowana zawartość warstwy lodu na rybach mrożonych. Zdarzała się również sprzedaż przeterminowanych przetworów rybnych i ryb wędzonych. Warto dodać, że na podobne nieprawidłowości Inspekcja Handlowa zwracała uwagę również po kontroli przeprowadzonej w 2014 r.

W raporcie z 2019 r. „Ryby” UOKiK, przedstawiono wyniki badań ok. 80 próbek ryb pod kątem organoleptycznym i fizykochemicznym. Za "niezgodne" uznano ponad połowę - 45 próbek, w większości pobranych z konserw i marynat rybnych. Jak wynika z innego zamieszczonego w raporcie badania, "w 5 partiach ryb mrożonych nie stwierdzono przypadków błędnego określania gatunków oferowanych ryb".

Jeszcze rzut oka na gastronomię. W przeprowadzonej w 2017 r. kontroli 160 barów, restauracji, smażalni ryb itp. położonych w miejscowościach turystycznych lub w ich pobliżu, Inspekcja Handlowa stwierdziła nieprawidłowości aż w 127 lokalach. W 46 lokalach miało dochodzić do zamiany składników.

„Nie zgadzały się gatunki ryb: kucharze serwowali tańszą limandę żółtopłetwą jako droższą solę, a plamiaka jako dorsz" - czytamy w pokontrolnym komunikacie na stronach UOKiK. Zdarzały się także sytuacje, gdy nie zgadzała się gramatura ryb (niższa niż deklarowana w menu).

Skomentuj artykuł: