W połowie przyszłego roku Fed może wprowadzić podwyżki stóp procentowych. Jego śladem pójdzie wiele banków centralnych. NBP też deklarował, że szczególnie istotne są dla niego decyzje podejmowane w USA. Tym bardziej dolar powinien się wzmacniać.
Po ostatnim posiedzeniu FOMC, czyli komitetu, który zajmuje się podejmowaniem decyzji o polityce monetarnej, obserwowaliśmy cofnięcie na światowym rynku akcji. Inwestorzy zaczęli realizować zyski ponieważ z komunikatu wynika, iż szansa na ogłoszenie w tym roku tzw. taperingu, czyli programu ograniczania skupu aktywów jest bardzo wysoka. Byłby to pierwszy krok w procesie normalizacji polityki monetarnej Fed.
Minutes Fed pokazuje, że zdecydowana większość członków FOMC jest za taperingiem programu QE. Zdaniem większości członków w gospodarce doszło do znacznej poprawy sytuacji, a zbyt nadmierne luzowanie może doprowadzić do zupełnie innych problemów, takich jak nadmierna inflacja. Oczywiście nie wszyscy są tego zdania. Szef Fedu, Jerome Powell. Podczas ostatniego publicznego wystąpienia niewiele mówił o polityce monetarnej, ale jednocześnie nie zachwycał się on obecnym stanem gospodarki.
Gołębio nastawiony jest jednak przede wszystkim właśnie szef Fed, który uważa, że wysoka inflacja w USA jest przejściowa. Jednak coraz bardziej prawdopodobne jest, że dojdzie do taperingu, który mógłby zakończyć się w I kw. 2022 roku, a to dawałoby podstawy do podwyżki stóp procentowych i to już w połowie przyszłego roku.
Co ciekawe, bankierzy Fed podczas lipcowego posiedzenia nie znali jeszcze ostatnich świetnych danych z rynku pracy, ale jednocześnie innych słabych danych dotyczących aktywności konsumentów.
Bardzo słabe jest zaufanie konsumentów mierzone przez Uniwersytet z Michigan – najniższe od 2011 roku! Do tego wyraźny spadek sprzedaży detalicznej, głównie poprzez wysokie ceny samochodów. Do tego niska ilość rozpoczętych inwestycji mieszkaniowych, w odpowiedzi na niską sprzedaż, co jest powiązane ze zbyt wysokimi cenami. Niemniej inne dane, w postaci wniosków o zasiłek pokazują dalszy progres, wskazując jednocześnie, że w momencie zakończenia wszelkich programów wsparcia dla bezrobotnych w związku z pandemią, zaraz na początku września, może dojść do szybszego powrotu konsumentów na rynek pracy. Konsumenci ci zdecydowali się też na wyraźny powrót płatności kartami kredytowymi, po tym, jak skończyła im się „darmowa” gotówka dostarczona przez rząd.
Znając jednak szefa Fed, tapering nie jest jeszcze zagwarantowany, w szczególności w momencie, kiedy najnowsze dane ze Stanów Zjednoczonych jednak nie zachwycają.
Na ten moment rynek wycenia, że pełna podwyżka stóp procentowych nastąpi jednak dopiero w styczniu 2023 roku. Jeżeli jednak inflacja w USA nadal będzie wysoka, a kolejne dane z rynku pracy znów okażą się dobre, to wzrosną szanse na zmianę polityki monetarnej.
W 2014 r., gdy Fed rozpoczął tapering ówczesnego programu QE indeks dolara w okresie kilkunastu miesięcy wzrósł z okolic 80 do ponad 100 pkt. Obecnie znajdujemy się w okolicach 92 pkt. Pozycjonowanie spekulacyjne na dolarze już odbija. To może oznaczać, że przed nami długotrwały okres umiarkowanego umacniania się dolara.
Być może dojdzie do przełamania poziomu 4 zł za dolara. Inwestorzy mogą jednak chętniej spoglądać na złotego, jeżeli także w Polsce pojawią się perspektywy zmian stóp procentowych.