Energia w Polsce byłaby o 30 proc. tańsza, gdyby nie unijny system handlu emisjami (EU ETS). Polska wywalczyla już zmiany w tym systemie, ale domaga się dalszych, bo traci na tym miliardy.
- Wyprodukowanie jednej megawatogodziny (MWh) w elektrowni Turów kosztuje 140 złotych - wylicza poseł Janusz Kowalski. - Do tej jednej MWh trzeba dokupić uprawnienie do emisji CO2, które dzisiaj kosztuje 81 euro, czyli 360 złotych. Dwa lata temu to było 25 euro. Sześć lat temu - siedem euro - dodaje. Jego zdaniem cena energii z dnia na dzień spadłaby o 30 proc., gdyby zniesiono unijny parapodatek, jakim jest jest unijny system handlu emisjami. - Polska gospodarka tylko w tym roku, tylko z tego tytułu, straci 25 miliardów złotych - zaznaczył. - Apeluję, aby obniżyć największy parapodatek, nakładany na polską energię i ciepło - dodał.
Polska chce skłonić państwa UE do zawieszenia unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji - przynajmniej na czas kryzysu związanego z wojną w Ukrainie. „System stał się ogromnym zagrożeniem dla Polski po przyjęciu i wdrożeniu nowych narzędzi polityki klimatycznej, które zaakceptował rząd podpisem ówczesnego premiera Donalda Tuska na szczycie Rady Europejskiej w marcu 2014 r. Spekulacyjna konstrukcja EU ETS prowadzi do bezprecedensowych wzrostów cen energii, co stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa energetycznego Polski i całej Unii Europejskiej” - czytamy w uzasadnieniu. Na razie udało się skłonić Komisję Europejską do zablokowania dostępu instytucji finansowych do systemu handlu. Spekulanci z rajów podatkowych zarabiali miliony na unijnym systemie. Jednak zdaniem wiceministra klimatu Ireneusza Zyski zagrożenie ze strony Rosji i ostatnie wydarzenia w Ukrainie spowodowały, że Unia Europejska powinna na nowo zdefiniować założenia swojej polityki klimatycznej oraz całego pakietu Fit for 55. - Naszym głównym celem powinna być suwerenność i bezpieczeństwo energetyczne całej Unii, jak też poszczególnych państw - podkreślił wiceminister. Niestety, w UE jest silne “zielone” lobby. Europoseł Jerzy Buzek uważa, że korekty Fit for 55 najprawdopodobniej będą, ale nie należy spodziewać się gruntownych zmian. - Nie będzie projektowania od nowa, nie będzie działań, które mogłyby doprowadzić np. do odstąpienia od systemu ETS - uważa eurodeputowany.
Trwająca w całej Europie transformacja energetyczna wymaga stabilnych dostaw energii, które w coraz większym stopniu są od wielu miesięcy zabezpieczane przez zwiększone wykorzystanie węgla. Dla utrzymania bezpieczeństwa energetycznego Polski kluczowe znaczenie mają dostępność krajowego węgla i przewidywalne koszty jego produkcji. Zdaniem dr. hab. Mariusza Ruszela – prof. Politechniki Rzeszowskiej oraz prezesa Instytutu Polityki Energetycznej im. I. Łukasiewicza – w obliczu agresywnej polityki militarnej i surowcowej Rosji te dwa czynniki kształtują najbliższą przyszłość krajowej energetyki. - Transformacja energetyczna to proces, który w dzisiejszych warunkach powinien być realizowany w oparciu przede wszystkim o surowce dostępne na terenie konkretnego kraju. W związku z obecnym kryzysem energetycznym odczuwalnym na całym kontynencie, modelując przyszły miks energetyczny Polski i UE oraz planując drogę dojścia do wyznaczonego celu musimy brać pod uwagę nie tylko ochronę klimatu, ale również koszty oraz bezpieczeństwo – mówi prezes Instytutu Polityki Energetycznej im. I. Łukasiewicza, prof. Mariusz Ruszel.
Pełnomocnik rządu ds. odnawialnych źródeł energii przypomniał jednocześnie, że każde z państw unijnych ma inny miks energetyczny, który wynika z procesów historycznych. Jak zaznaczył, inny mają państwa zachodniej Europy, a inny Europy Środkowej. - Polska jest wyjątkowym państwem na mapie UE. Nasz miks jest w blisko w 70 proc. oparty o węgiel - przypomniał Zyska. Dodał jednak, że zaraz po inwazji rosyjskiej na Ukrainę polski rząd przyjął nowe założenia dla polityki energetycznej Polski do 2040, wyznaczając ambitne cele zdecydowanego zwiększenia udziału odnawialnej energii w ogólnej puli. Zyska przypomniał też, że w ciągu ostatnich dwóch lat Polska zrobiła znaczący postęp w zakresie rozwoju OZE. Wskazał m.in., że ponaddwukrotnie wzrosła w tym czasie moc zainstalowana OZE przekraczając 18 GWh.
- Już dziś możemy pochwalić się zakontraktowanymi mocami w OZE, które uzyskały kontrakty w ramach aukcji OZE w ostatnich 4 latach - to jest we wszystkich technologiach ponad 11 GWh mocy, które zostaną wybudowane i przyłączone do krajowego systemu elektroenergetycznego do 2025 r. Oceniamy, że jest wysoce prawdopodobne, iż w roku 2025 moc zainstalowana OZE sięgnie 28 GWh, a może nawet więcej, a w 2030 r. przekroczymy 50 GWh mocy zainstalowanej - zaznaczył Zyska.
Europoseł Jerzy Buzek dodał, że europejską oraz polską energetykę wyróżnia zależność od paliw kopalnych z Rosji, dlatego „jest oczywiste, że w sytuacji, kiedy do potrzeb klimatycznych i ekologicznych dołącza niezwykła potrzeba odcięcia się od Rosji, mówienie o odwoływaniu czegokolwiek i budowaniu od nowa nie jest konstruktywnym wkładem w dyskusję europejską”.
Odnosząc się do obszarów, które będą korygowane, Buzek wskazał, że chodzi o efektywność energetyczną i odnawialne źródła energii. - Skoro musimy uciekać od paliw kopalnych, to będziemy produkowali więcej energii odnawialnej i bardziej intensywnie oszczędzali energię. Z punktu widzenia polityki klimatycznej jest to zaostrzenie reguł polityki klimatycznej. W tym przypadku o 4-5 proc. zamierza się podnieść cel energetyki odnawialnej, ten który będzie określony na rok 2030. Podobnie jest z oszczędzaniem energii - przekonywał europoseł.