USA wydają miliardy na zwiększenie produkcji chipów. Czy to wystarczy?

Amerykańskie władze robią wszystko, aby zwiększyć krajową produkcję półprzewodników. Ostatnio przeznaczyły miliardy dolarów w dotknięty kryzysem sektor i wykorzystały wszelkie możliwe środki polityczne aby dorównać konkurencji z Azji.

Kiedy w 2020 r. uderzyła pandemia, firmy początkowo ograniczyły zamówienia na te mikroelementy potrzebne do smartfonów, komputerów, samochodów i wielu innych produktów. Następnie, gdy ludzie zaczęli pracować z domu, popyt na technologie informacyjne i komunikacyjne oraz chipy, które je zasilają gwałtownie wzrósł. Nastąpił niedobór chipów, a fabryki samochodów musiały wstrzymać produkcję, ponieważ nie mogły pozyskać chipów. Przyczyniło się to do gwałtownego wzrostu cen nowych i używanych pojazdów, głównego czynnika napędzającego inflację, którą odczuwali Amerykanie.

W oświadczeniu wydanym na początku tego roku sekretarz handlu Gina Raimondo nazwała niedobór półprzewodników kwestią „bezpieczeństwa narodowego”, ponieważ ujawniła zależność amerykańskiej produkcji od importu półprzewodników z zagranicy. Chipy służą również krytycznym aplikacjom wojskowym i są niezbędne dla narzędzi cyberbezpieczeństwa.

Administracja Bidena i prawodawcy uchwalili w sierpniu ustawę CHIPS i Science Act. Ustawodawstwo obejmuje 52 miliardy dolarów na wzmocnienie produkcji półprzewodników w USA. Z tego 39 miliardów dolarów przeznaczono na zachęty produkcyjne, 13,2 miliarda dolarów na badania i rozwój oraz szkolenia pracowników, a 500 milionów dolarów na międzynarodowe bezpieczeństwo technologii informacyjno-komunikacyjnych i działania związane z łańcuchem dostaw półprzewodników.

W tym kontekście kilka znanych firm ogłosiło znaczące inwestycje w amerykańską produkcję. Taiwan Semiconductor Manufacturing Company (TSMC), potęga w branży, przeznaczyła co najmniej 12 miliardów dolarów na budowę fabryki półprzewodników w Arizonie. Na początku roku Intel oznajmił, że planuje zbudować fabrykę półprzewodników o wartości 20 miliardów dolarów w Ohio. W tym miesiącu Micron zapowiedział, że zainwestuje do 100 miliardów dolarów w ciągu najbliższych dwóch dekad, by zbudować ogromną fabrykę półprzewodników w północnej części stanu Nowy Jork.

Jednak USA mają wiele do nadrobienia. Amerykańskie fabryki lub zakłady produkujące chipy stanowią obecnie tylko 12% nowoczesnych światowych zdolności produkcyjnych półprzewodników. Około 75% światowej produkcji chipów jest obecnie skoncentrowane w Azji Wschodniej - większość z nich znajduje się na wrażliwym geopolitycznie Tajwanie.
Niektórzy eksperci ostrzegają, że promowanie produkcji półprzewodników w Stanach Zjednoczonych może obecnie prowadzić do nadwyżki mocy produkcyjnych i nadmiernej podaży.
Tymczasem administracja Bidena w zeszły piątek nałożyła nowe ograniczenia eksportowe mające na celu ograniczenie dostępu Chin do zaawansowanych półprzewodników wykonanych przy użyciu amerykańskiego sprzętu, co ma na celu produkcję zaawansowanych systemów uzbrojenia.

Jednak wielu analityków zwraca uwagę, że koszt produkcji chipów w USA będzie o około 50 proc. wyższy niż np. na Tajwanie. Amerykanie co prawda mają swoje mocne strony takie jak wiedza projektowa, ale to może nie wystarczyć by sprostać azjatyckiej konkurencji. 

Niektórzy eksperci zwracają także uwagę, że samo budowanie nowych fabryk chipów jest kosztownym i czasochłonnym przedsięwzięciem, wymagającym olbrzymich powierzchni, specjalnych fundamentów oraz wielu filtrów, które ograniczą do minimum ewentualne zanieczyszczenia. Tylko pojedyncza maszyna litograficzna ultrafioletowa, wymagana do mapowania obwodów chipów, kosztuje około 150 milionów dolarów, a najnowocześniejsza fabryka chipów potrzebuje 9-18 tych maszyn. Poza tym w miejscach takich jak Tajwan i Fukuoka w Japonii rozwinęły się łańcuchy dostaw, w których dostawcy tych produktów znajdują się w pobliżu fabryk półprzewodników. 

CNN zwraca także uwagę, że w Stanach Zjednoczonych brakuje zarówno nowych absolwentów, jak i doświadczonych pracowników z wiedzą techniczną i inżynieryjną niezbędną do produkcji półprzewodników. Wielu z tych, którzy mogą mieć odpowiednie doświadczenie, zamiast tego woli pracować w modniejszych branżach.
 

Źródło

Skomentuj artykuł: