Wysokie ceny energii, oraz ograniczenie importu surowców z Rosji kosztują Niemcy setki miliardów euro. Odczuła to właściwie cała gospodarka w tym również rynek zatrudnienia.
Ucierpiał przede wszystkim niemiecki produkt krajowy brutto (PKB), który w ujęciu cenowym w całej gospodarce będzie w roku 2023 o około 1,7 proc. niższy niż gdyby nie doszło do rosyjskiego ataku na Ukrainę.
Jak wynika z wniosków przedstawionych przez niemieckie instytuty badawcze, konflikt szkodzi także rynkowi pracy. Według poczynionych szacunków w nadchodzącym roku zatrudnienie może znaleźć około 240 000 osób mniej niż w czasach bez wojny, a przewidywana średnia dla lat 2022-2028 wynosi 150 000.
„Wzrost gospodarczy jest osłabiany szczególnie przez wzrost cen surowców kopalnych. Które obciążają zarówno gospodarkę eksportową, jak i opcje konsumpcyjne gospodarstw domowych” – twierdzą niemieckie instytuty badawcze we wspólnym dokumencie.
Eksperci w swojej prognozie założyli, że sankcje wobec Rosji będą obowiązywać do roku 2030, nawet jeśli do tego czasu wojna się skończy. Jak wiadomo to właśnie z powodu rosyjskiej agresji na Ukrainę nie nastąpiło lub zostało poważnie ograniczone, ożywienie gospodarcze po koronakryzysie.
Jednym z największych przegranych w obecnej sytuacji ponownie będzie branża hotelarska, która już została mocno dotknięta pandemią, a teraz prawdopodobnie odczuje skutki utraty siły nabywczej klientów.
Kolejnymi przegranymi są branże energochłonne, takie jak przemysł chemiczny i produkcja metali, ale także usługi społeczne.
W scenariuszu z dwukrotnie wyższymi cenami energii autorzy opracowania przewidują najsilniejszy wpływ tego zjawiska na rynek pracy w roku 2024 – 660 000 osób mniej zatrudnionych niż w czasach bez wojny.
Na rok 2030 badacze przewidują pozytywne zjawisko w postaci 60 000 pracowników. Jednak tylko przy założeniu, że ceny energii nie wzrosną jeszcze bardziej. Jeśli będzie inaczej Niemcy wpadną w recesję.