W pierwszej części roku wzrost płac pozostanie wolniejszy od tempa wzrostu cen, choć presja na wzrost wynagrodzeń utrzyma się - prognozuje Adam Antoniak z ING w komentarzu do danych GUS. Dodał, że o sile popytu na pracę i brakach pracowników świadczy m.in. szybko rosnące zatrudnienie imigrantów.
Główny Urząd Statystyczny przekazał, że przeciętne wynagrodzenie brutto w sektorze przedsiębiorstw w grudniu 2022 r. wyniosło 7329,96 zł, co oznacza wzrost o 10,3 proc. rdr.
Zatrudnienie w tym sektorze rdr wzrosło o 2,2 proc.
Jak zwrócił uwagę Adam Antoniak z banku ING, mimo wypłat rocznych nagród i premii wzrost płac okazał się w grudniu niszy od oczekiwań, do czego mogło się przyczynić m.in. wstrzymywanie podwyżek w oczekiwaniu na wzrost płacy minimalnej od początku 2023 lub wzrost absencji chorobowych z powodu wysokiej zachorowalności na grypę". "Jednocześnie zatrudnienie obniżyło się względem listopada o 3 tys. osób, co przełożyło się na niższy od oczekiwań odczyt w ujęciu rocznym" - dodał ekonomista.
Antoniak pozytywnie ocenił kondycję krajowego rynku pracy. "O sile popytu na pracę i brakach pracowników świadczy m.in. szybko rosnące zatrudnienie imigrantów" - zaznaczył. Przypomniał, że w Polsce na podstawie uproszczonych procedur pracę podjęło ok. 800 tys. Ukraińców, a "zaledwie ok. 15 tys. osób z Ukrainy figuruje w rejestrach jako osoby bezrobotne".
Ekspert zauważył, że na koniec ubiegłego roku liczba cudzoziemców ubezpieczonych w ZUS przekraczała milion osób. "Popyt na pracę napotyka na ograniczenia po stronie podaży pracy, co skutkuje dwucyfrowym wzrostem wynagrodzeń" - stwierdził. Wyjaśnił, że podwyższona inflacja przekłada się na wzrost oczekiwań płacowych w sektorach notujących korzystne wyniki finansowe. Z początkiem 2023 r. płaca minimalna wzrosła o 16 proc., "co najprawdopodobniej przełoży się na dostosowanie całej siatki płac w gospodarce" - dodał.
W ocenie Antoniaka pogorszenie koniunktury osłabi kreację miejsc pracy, jednak nie należy się spodziewać istotnego wzrostu stopy bezrobocia. "Z przyczyn strukturalno-demograficznych polski rynek boryka się z niedoborami pracowników. Populacja w wieku produkcyjnym kurczy się, a potencjał do dalszego wzrostu stopy aktywności zawodowej także systematycznie się zmniejsza" - zaznaczył.
Jego zdaniem należy oczekiwać utrzymywania się presji na wzrost wynagrodzeń, "chociaż w pierwszej części tego roku wzrost płac zapewne pozostanie wolniejszy od tempa wzrostu cen".