44% mniej wiz dla Ukraińców w I połowie 2020 roku. To jednak nie znaczy, że w Polsce jest o połowę mniej kadry ze Wschodu
Od stycznia do czerwca br. dla Ukraińców chcących podjąć pracę w Polsce przyznano ponad 270 tys. wiz. Rok temu w tym samym czasie ta liczba była niemal dwukrotnie większa – wynika z danych Ministerstwa Spraw Zagranicznych, na które powołuje się Ukrainian National News Agency. Taki spadek to konsekwencja epidemii koronawirusa oraz utrudnień w ruchu granicznym i pracy urzędów. Eksperci Personnel Service wskazują jednak, że mniej wydanych wiz nie oznacza, że w Polsce jest o połowę mniej kadry ze Wschodu. Zapisy tarczy antykryzysowej o przedłużeniu prawa pobytu na cały czas obowiązywania stanu epidemicznego i 30 dni po jego zakończeniu powodują, że spora część Ukraińców po prostu z Polski nie wyjechała.
W I półroczu 2019 roku wydano ponad 484 tys. wiz dla Ukraińców, którzy chcieli przebywać i pracować w Polsce. W tym samym okresie bieżącego roku, ze względu na epidemię koronawirusa, liczba wydanych wiz spadła do 270 tys., czyli o aż 44%. Z danych Ministerstwa Spraw Zagranicznych wynika, że zdecydowana większość wiz wydanych w okresie od stycznia do czerwca 2020 r. to wiza krajowa typu D, która jest ważna przez rok (ponad 269 tys. z 270 tys. wiz).
- Koronawirus w znaczącym stopniu zmniejszył ruch graniczny między Polską a Ukrainą. Z jednej strony, nowi pracownicy nie przyjeżdżali tak licznie, ale z drugiej, ci którzy byli już w naszym kraju, mieli możliwość przedłużenia swojego pobytu. To wszystko dzięki zapisom uwzględnionym w tarczy antykryzysowej, o które wspólnie z innymi organizacjami, zabiegaliśmy. Zależało nam na tym, aby osoby, którym w czasie trwania stanu epidemicznego kończy się prawo pobytu, mogły mieć je automatycznie odnawiane i to się udało – mówi Krzysztof Inglot, Prezes Zarządu Personnel Service.
Drugi kwartał z największym spadkiem
Największy spadek liczby wydanych wiz odnotowano w drugim kwartale roku, co było związane m.in. z zamknięciem lub ograniczonym działaniem Konsulatów RP na Ukrainie oraz centrów wizowych. Nowi pracownicy nie napływali tak licznie do Polski, co dla wielu pracodawców wiązało się z lukami kadrowymi, bo pomimo kryzysu i rosnącego bezrobocia są sektory i zajęcia, których Polacy nie chcą się podejmować.
- Dobrym przykładem może być cały przemysł spożywczo-przetwórczy, oraz produkcja detaliczna. Po kilkumiesięcznym uśpieniu, kiedy Polacy mało kupowali, teraz znowu konsumpcja wróciła do stanu sprzed pandemii, a to oznacza, że fabryki muszą ruszyć pełną parą. I tutaj potrzebni są Ukraińcy, którzy na szczęście korzystają z zapisów tarczy antykryzysowej i przedłużają swój pobyt w Polsce. Nie brakuje też napływających nowych pracowników ze Wschodu, którzy są gotowi odbyć dwutygodniową kwarantannę, żeby podjąć pracę w naszym kraju – mówi Krzysztof Inglot.
Ukraińcy wypełniają luki na rynku pracy
Z szacunków Personnel Service wynika, że realnie spadek podaży pracowników z Ukrainy na polskim rynku pracy wynosi ok. 20% w porównaniu do analogicznego okresu rok temu. Warto jednak pamiętać, że wiele sektorów gospodarki, w tym m.in. branża usługowa, turystyczna czy gastronomiczna, znacznie zmniejszyły zapotrzebowanie na kadrę. Stąd spadek podaży kadry ze Wschodu, nie wywołał masowych problemów z personelem w firmach.
- Pracownicy z Ukrainy, zwłaszcza na początku epidemii, jeżeli pracowali w zagrożonych sektorach gospodarki, szybko się przekwalifikowali. To właśnie jedna z zalet kadry ze Wschodu. Przyjeżdżają do Polski na krótko i chcą jak najwięcej zarobić, nawet jeżeli oznacza to zmianę lokalizacji czy branży – podsumowuje Krzysztof Inglot.