Port lotniczy Kaliningrad jest co prawda gotowy na przyjęcie statków towarowych każdego typu, jednak transport towarów drogą lotniczą jest znacznie droższy niż transport lądowy czy morski. Mówi o tym sam dyrektor rosyjskiego lotniska. Moskwa ma ogromny problem z Kaliningradem.
Od 18 czerwca Litwa przestała przepuszczać towary objęte sankcjami między obwodem kaliningradzkim a głównym terytorium Rosji. Lista towarów objętych restrykcjami jest imponująca. Postanowiono dostarczać je więc do obwodu drogą morską. Ale gubernator Anton Alichanow powiedział, że jeśli zajdzie taka potrzeba, będzie można też skorzystać z... transportu lotniczego.
"Lotnisko jest przygotowane do przewozu ładunków. Posiadamy certyfikaty dla wszystkich typów samolotów, w tym dla samolotów transportowych, począwszy od An-124 Rusłan. Możemy również przyjąć Boeinga-747, frachtowca, który znajduje się we flocie rosyjskich linii lotniczych Volga-Dnepr. Zajmują się one głównie transportem towarowym. Z tego, co wiem, istnieją takie możliwości, kwestia jest prawdopodobnie finansowa. Bo to jest drogie. Droższe niż kolej, droższe niż transport morski i samochodowy. Fracht lotniczy jest zawsze droższy - to najdroższy transport"
Według niego, tylko niektóre kategorie ładunków mogą być przewożone drogą lotniczą. "Nie przewozimy drogą lotniczą materiałów budowlanych, nie przewozimy cementu, nie przewozimy paliwa. Natomiast towary konsumpcyjne, lekarstwa - takie przesyłki mogą być bez problemu przewożone. Myślę, że to jest żywotne, trafne pytanie. Lotnisko jest gotowe do przyjęcia, gotowe do pracy. Mamy pełną przepustowość. Prawdopodobnie niektóre kategorie najcenniejszych, najpilniejszych ładunków będą dostarczane drogą lotniczą" - próbował wybrnąć, przyznając jednak, że obecnie lotnisko.... nie przyjmuje regularnie żadnych statków towarowych.
Jak na razie zostaje więc droga morska. Ostatnio prom "Marszałek Rokossowski" dostarczył do obwodu kaliningradzkiego pierwszą partię towarów zakazanych przez UE. Poinformowano o tym na oficjalnej stronie internetowej Rosmorportu.
Statkiem z Ust-Ługi przypłynęły 73 wagony kolejowe z materiałami budowlanymi i olejem napędowym, a także 23 ciężarówki z lekami, żywnością i innymi towarami konsumpcyjnymi. W sumie podczas pierwszego rejsu prom dostarczył ponad osiem tysięcy ton ładunku.
Marszałek Rokossowski kursuje na linii Ust-Ługa - Bałtijsk od marca 2022 roku. Prom samochodowo-kolejowy o długości 200 metrów może pomieścić do 80 wagonów lub prawie tyle samo samochodów ciężarowych. Ale uwaga: czas podróży na tej linii wynosi 36 godzin, statek wykonuje więc jeden rejs w obie strony w ciągu... aż pięciu dni. Towary pomiędzy obwodem kaliningradzkim a leningradzkim przewożone są obecnie przez cztery kolejne statki. Trzy z nich również kursują na linii Bałtijsk - Ust-Ługa, piąty wszedł na trasę Kaliningrad - Bronka (wielofunkcyjny morski kompleks przeładunkowy w Wielkim Porcie w Sankt Petersburgu).
To rozwiązanie nie jest więc zadowalające, zwłaszcza że w Kaliningradzie przewiduje się znaczny, nawet dwukrotny wzrost kosztów dostawy towarów do innych regionów Rosji. Informację tę podała agencja TASS, powołując się na przewodniczącego Związku Przemysłowców i Przedsiębiorców Regionu Andrieja Romanowa.
Wcześniej przedstawiciele biznesu informowali, że przy transporcie drogą morską towarów objętych sankcjami do obwodu kaliningradzkiego czas dostawy może wydłużyć się dwu- lub trzykrotnie. Przedsiębiorcy uważają również, że promów i kontenerowców nie wystarczy dla wszystkich.
O tym, że problemu tranzytu rosyjskich ładunków do Kaliningradu nie można już dłużej "zamiatać pod dywan", a terminy rozwiązania tej kwestii dobiegają końca, mówi również otwarcie szefowa agencji ds. stosunków międzynarodowych i międzyregionalnych rządu obwodowego Ałła Iwanowa.
Władze obwodu kaliningradzkiego twierdzą, że zadowala je jedynie całkowite zniesienie ograniczeń w tranzycie przez Litwę i powrót do mechanizmu, który obowiązywał do 17 czerwca.
Pisze o tym agencja TASS. Zwraca się uwagę, że inne decyzje UE są nie do przyjęcia.