Amerykańska stopa procentowa w górę zgodnie z oczekiwaniami

FED, amerykański bank centralny, kolejny raz podniósł stopy procentowe zgodnie z oczekiwaniami - o 0,75%. Jednakże mocno jastrzębi wydźwięk projekcji stóp procentowych wystraszył rynki, a szczególnie mocniejsza reakcja dotyczyła rynku akcji - pisze w komentarzu Jarosław Jamka, CIO w WealthSeed.

Ekpert przypomina, że to piąta podwyżka w tym cyklu i trzecia z rzędu w wysokości 0,75 punktu procentowego. W tym momencie jesteśmy już na poziomie 3,00% - 3,25% (czyli powyżej maksymalnego poziomu z poprzedniego cyklu, który w 2019 roku wynosił 2,25%-2,50%). A przed nami kolejne podwyżki łącznie jeszcze o 1,5 punktu procentowego! 

- (…) Możliwe, że inwestorzy w końcu pomału dostrzegają, iże= stopy procentowe podniesione „wyżej i pozostawione tam na dłużej” nie wróżą nic dobrego dla zysków spółek - podkreśla Jamka.

Zwraca przy tym uwagę, że „nie walcz z FED-em” - to jedna z bardziej znanych nieformalnych zasad inwestycyjnych na Wall Street. - Obowiązuje od co najmniej dekady i dała też sporo zarobić inwestorom, którzy się do niej stosowali. Ale dzisiaj wydaje się, że Wall Street zrezygnowało po części z tej zasady i ma troszeczkę inne zdanie niż FED. Chodzi o obniżki stóp procentowych w 2023 roku. FED nie zakłada obniżek w 2023, a rynek twierdzi, że to blef. Z pewnością ktoś się myli! Podczas konferencji prasowej szef FED-u wielokrotnie powtarzał, że stopy muszą dłużej pozostać na wyższym poziomie, aby mieć pewność, że inflacja zostanie pokonana, oraz że zbyt szybkie obniżki stóp byłyby powtórzeniem błędów polityki monetarnej z lat 70-tych. Rynek dostosował się do nowej ścieżki stóp procentowych i obecnie wycenia stopy na poziomie 4,50-4,75% na początku przyszłego roku. Niemniej później rynek wycenia już spadki stóp do końca 2023 roku łącznie o około 40 punktów bazowych (na 4,20% z maksymalnego poziomu stóp 4,60%). Natomiast projekcja FED-u mówi o pierwszych obniżkach dopiero w 2024 r. 

- Zatem pod jakimi warunkami obniżki mogłyby nastąpić wcześniej? Innymi słowy co faktycznie kryje się pod rynkową wyceną wcześniejszych obniżek stóp?

- pyta ekspert. 

W jego przekonaniu FED mógłby obniżyć stopy wcześniej, jeżeli:

  • Pokona inflację i będzie miał pewność, że spada ona do 2% celu (czyli obniżki dopiero w 2024 albo później – wcześniej FED nie będzie miał takiej pewności),
  • Albo „coś pęknie” na rynkach kapitałowych (mocniejsze spadki akcji jak w grudniu 2018 – ale wtedy nie było problemu inflacji, jakaś upadłość po stronnie długu, kryzys płynnościowy na rynku repo, itp.) – w efekcie rynki przestaną funkcjonować „normalnie” i będzie potrzebna interwencja FED-u,
  • Gospodarka mocno wyhamuje, a stopa bezrobocia wzrośnie o 1-2 punkty procentowe (dzisiaj stopa bezrobocia jest jedynie 0,1 punktu procentowego powyżej dołka cyklu) – ale wzrost bezrobocia to też byłby powolny proces. Pamiętajmy, że pełen wpływ podwyżek gospodarka odczuwa dopiero po 9-12 miesiącach. Dzisiaj odczuwamy dopiero pierwszą podwyżkę z marca br., która była w wysokości jedynie 0,25 punktu procentowego,
  • Pod wpływem presji politycznej, jak to miało np. miejsce za prezydenta Trumpa, który zdecydowanie i publicznie wpływał na decyzje FED-u. Na dzisiaj tej presji specjalnie nie widać (może poza senator Warren z partii Demokratycznej), chociaż listopad br. zapowiada się interesująco: FED zamierza podnieść stopy o 75 punktów bazowych 2 listopada br. tuż przed wyborami uzupełniającymi do Kongresu, które odbędą się 8 listopada br. 

W opinii eksperta, jeśli spojrzeć na powyższe punkty, to FED ma obecnie pełen komfort w walce z inflacją.

Praktycznie tylko rynki kapitałowe mogły w szybki sposób wymusić zmianę trajektorii stóp procentowych (słynny i co jakiś czas grany przez rynki „pivot” FED-u). Zatem można stwierdzić w oparciu o rynkową wycenę obniżek stóp już w 2023 roku, że w pewnym stopniu rynki wyceniają scenariusz „something breaks”. Z drugiej strony, jeżeli stopy w USA mają wzrosnąć do poziomu 4,50-4,75%, a potem pozostać tam przez co najmniej rok albo dłużej (w zależności od sukcesów na froncie walki z inflacją) – to w tak zadłużonej gospodarce i zalewarowanych rynkach kapitałowych szansa, że coś w międzyczasie pęknie, z pewnością jest wyższa od zera (stąd rynek wręcz powinnen w jakimś stopniu wyceniać taki scenariusz). 

(…) Walka z inflacją ma coraz większą cenę - stwierdza na zakończenie Jarosław Jamka.

Źródło

Skomentuj artykuł: