Branża mięsna stawia na jakość

Unia Producentów i Pracodawców Przemysłu Mięsnego (UPEMI) od kilku lat wdraża system jakości QAFP gwarantujący, że produkt, który trafia do konsumenta jest dobry i bezpieczny - powiedział na czwartkowej konferencji prezes tej organizacji Wiesław Różański.

Do produktów oznaczonych QAFP konsument może mieć zaufanie, bowiem znak ten gwarantuje, że na wszystkich etapach produkcji przestrzegane są zasady pozwalające na uzyskanie najwyższej jakości mięsa - tj. przez hodowców, przetwórców i handel - mówił prezes UPEMI.

Zauważył, że od wielu lat w mediach podawane są negatywne informacje o jakości produktów rolno-spożywczych. Zaznaczył, że nie zawsze te informacje odpowiadają prawdzie, ale żeby udowodnić dobrą jakość, trzeba produkować ze znakiem jakości. Przypomniał, że za jakość wyrobu odpowiada producent.

Różański zaznaczył, że obecnie na globalnym rynku pojawia się wiele zagrożeń dla polskiej żywności. Są to m.in. różnego rodzaju umowy międzynarodowe np. UE- Mercosur (z krajami Ameryki Płd.), umowa między UE a Japonią czy umowa UE z Kanadą. Dodał, że te umowy nie zawsze są korzystne dla rolnictwa.

Jak mówił, trzeba także zauważyć, że produkty wytwarzane w innych krajach, np. w Ameryce produkowane są w innych, bardziej łagodnych standardach i stanowią dużą konkurencję dla unijnej, w tym dla polskiej, żywności. Dlatego tak ważne jest, by konsument wiedział co je i skąd pochodzą artykuły spożywcze.

Z najnowszego badania firmy Biostat wynika, że w najbliższych latach konsumenci będą spożywali więcej żywności dobrej jakości - poinformował jej przedstawiciel Bartosz Olcha. Badanie pokazuje jednocześnie, że nie zmieni się ilość spożycia mięsa i wędlin z wieprzowiny i wołowiny, ale "umiarkowanie" wrośnie spożycie drobiu (kurczaków i indyków). Dodał, że przejście na wegetarianizm w ciągu roku deklaruje ok. 5 proc. badanych.

Według Biostatu podstawowymi kryteriami w ocenie wędlin jest ich barwa i zapach, zaś przy wyborze mięsa konsument kieruje się przede wszystkim terminem ważności do spożycia, wyglądem i ceną.

Perspektywy na najbliższy rok dla branży mięsnej nakreślił analityk Banku PKO BP Mariusz Dziwulski. Według niego największe zawirowania odczuwalne są na rynku wieprzowiny, co jest spowodowane afrykańskim pomorem świń, który zaatakował fermy trzody w Chinach. Z powodu tej choroby wybito ponad 40 proc. pogłowia w tym kraju. Chiny są największym producentem i importerem wieprzowiny na świcie.

Z powodu ASF w Chinach wzrosły ceny tego mięsa na rynkach unijnych, także w Polsce. W ocenie analityka, także 2020 r. będzie deficytowy pod względem wieprzowiny, a jej ceny utrzymają się na wysokim poziomie.

ASF jest także zagrożeniem dla polskich hodowli. Wirus szerzy się w naszym kraju (ostatnio jego obecność stwierdzono u padłych dzików w zachodniej Polsce) i zagraża największym gospodarstwom hodowlanym znajdującym się w woj. wielkopolskim i kujawsko-pomorskim. Oddalają się też perspektywy wznowienia eksportu wieprzowiny na intratne dla polskich producentów rynki azjatyckie.

Zdaniem Dziwulskiego, w 2020 r. mogą wzrosnąć ceny drobiu, ale pogarszają się perspektywy sprzedaży kurczaków zagranicę. Polska obecnie wywozi ok. połowę swojej produkcji, nasz drób trafia głównie na rynki unijne, a te są już nasycone. Jak zauważył analityk, obecnie opłacalność produkcji drobiu jest niska.

Trudności ze sprzedażą mają także producenci wołowiny (Polska wysyła zagranicę ok. 80 proc. produkowanego mięsa). Z tym roku eksport jej spadł ze względu na zamknięcie przez Turcję swojego rynku. Skutkowano to obniżką cen tego mięsa, ale w przyszłym roku ceny wołowiny prawdopodobnie wzrosną - uważa analityk BKO BP.

Jak podsumował Dziwulski, sytuacja na rynkach mięsa przekłada się na wynik finansowy branży przetwórczej. W ciągu pierwszych trzech kwartałów tego roku obniżył się on aż o 34 proc., głównie ze względu na wzrost kosztów (m.in. pracy, energii i surowca), a stopa zysku zmalała o 1,1 pkt. proc. do 2,1 proc. - zaznaczył.

Źródło

Skomentuj artykuł: