Branża pirotechniczna szykuje się na sezon zimowy

Choć pokazy sztucznych ogni kojarzą się przede wszystkim z okresem Sylwestra i Karnawału, środki pirotechniczne wykorzystywane są przez cały rok. Lato to sezon festiwali, imprez plenerowych, świąt miast oraz innych eventów. W tym roku cieniem położyły się na nim obostrzenia związane z pandemią. Jak szacuje Stowarzyszenie Branży Eventowej, w marcu i kwietniu odwołanych zostało ponad 97 proc. wydarzeń. Wielu z nich, organizowanych głównie latem, miały towarzyszyć pokazy sztucznych ogni. Jak pandemia odbiła się na branży pirotechnicznej i czy zimą jest szansa na zmianę sytuacji?

Branża pirotechniczna jest mocno powiązana z branżą eventową, a ta ze względu na pandemię koronawirusa miała w tym roku duże kłopoty. Odwołano nie tylko wydarzenia, które miały odbywać się w trakcie wiosennego lockdownu, ale także te zaplanowane na kolejne miesiące. Wiele z nich zmieniło formę na internetową, co wykluczało niektóre atrakcje, takie jak pokazy pirotechniczne.

Pirotechnika a eventy

Polska jest jednym z największych eksporterów materiałów pirotechnicznych na świecie. Według danych z 2019 r. byliśmy pod tym względem na piątym miejscu, sprzedając fajerwerki za 14,5 mln dolarów, co stanowiło 1,5 proc. wartości światowego eksportu . Rok wcześniej według danych OEC byliśmy również w czołówce państw kupujących fajerwerki (3,94 proc. światowego importu o wartości 54,1 mln dolarów) . Do tej pory Polska notowała wzrost wartości importu materiałów pirotechnicznych. Kryzys branży eventowej znacznie wpłynął nie tylko na wyniki firm zajmujących się handlem sztucznymi ogniami. Mniejsza ilość wydarzeń oznacza także mniej zleceń dla przedsiębiorstw zajmujących się pirotechniką sceniczną podczas koncertów, festiwali oraz innych eventów.

Sytuacja chwilowo poprawiła się latem, kiedy obostrzenia zaczęły być łagodzone. Obecnie, wraz z nadejściem drugiej fali zachorowań, ograniczenia powróciły. Jesień jest jednak okresem, w którym duże imprezy odbywają się rzadziej, zatem spadek jest rzeczą naturalną. To czas, w którym branża przygotowuje się do bardzo intensywnego okresu okołosylwestrowego. W tym roku wygląda go z niepokojem

tłumaczy Magdalena Rytel-Kuc, prezes Fundacji Rozwoju i Edukacji Pirotechnicznej.

Tradycyjne imprezy sylwestrowe, którym towarzyszą pokazy sztucznych ogni, raczej się nie odbędą. Nie wiemy też jak będzie wyglądała kwestia ograniczeń w handlu i funkcjonowania dużych centrów handlowych, przy których najczęściej działają punkty z pirotechniką

dodaje.

Branża na świecie

Nieco optymizmu wnoszą do branży przykłady zza granicy. Obchodzony 4 lipca Dzień Niepodległości, który dla amerykańskich firm pirotechnicznych jest jednym z najważniejszych wydarzeń, w tym roku wyglądał zdecydowanie inaczej. Z powodu COVID-19 odwołano wiele pokazów połączonych z imprezami plenerowymi. Pomimo tego, branża zanotowała ogromne wzrosty sprzedaży. Wiele firm zajmujących się handlem sztucznymi ogniami mówiło o skoku sięgającym 200, a nawet 300 proc.  Wynikało to z przywiązania Amerykanów do tradycji – pokazy fajerwerków od zawsze były jednym z najważniejszych elementów obchodów Dnia Niepodległości. W sytuacji, w której odwołano te zorganizowane, więcej pokazów było urządzanych indywidualnie.

W podobny sposób do hucznego obchodzenia Sylwestra przywiązani są Polacy, dlatego branża pirotechniczna pokłada olbrzymie nadzieje zwłaszcza w sprzedaży detalicznej. W sytuacji, w której zostaną odwołane tradycyjne imprezy organizowane przez miasta i gminy, więcej Polaków będzie świętować w domach z pirotechniką zakupioną w sklepie. Nie sądzę jednak, byśmy mogli spodziewać się wyników takich jak w poprzednich latach. Okres karnawałowy zapewne też nie przyniesie większych zmian

prognozuje Magdalena Rytel-Kuc.

Wizje na przyszłość

Zwiększona sprzedaż detaliczna to niejedyna możliwość, która mogłaby pomóc branży. Pewnym rozwiązaniem byłby także powrót do zorganizowanych, dużych pokazów sztucznych ogni. Wiele zależy od tego, jakie będą zalecenia dotyczące organizacji imprez masowych. Jeżeli tradycyjne imprezy sylwestrowe zostaną zakazane, a mieszkańcy będą musieli zostać w domach, pokaz sztucznych ogni nie zgromadzi tłumów skoncentrowanych w jednym miejscu. Można go jednak podziwiać ze znacznej odległości, np. z okna własnego domu. Dzięki temu mieszkańcy będą świętować nadejście Nowego Roku w tradycyjny sposób, ale przy jednoczesnym zachowaniu bezpieczeństwa. Takie rozwiązanie sprawdzi się też lepiej niż organizowane czasem widowiska przy użyciu laserów, których widoczność jest ograniczona.

Choć o negatywnych skutkach pandemii więcej mówi się w kontekście branży eventowej, kryzys odczuwa również związana z nią branża pirotechniczna. Ratunkiem dla niej mógłby być zbliżający się koniec roku, który dla firm zajmujących się handlem fajerwerkami jest najlepszym okresem. W tym roku wygląda on jednak bardzo niepewnie.

Źródło

Skomentuj artykuł: