Trzeba zaczekać jeszcze dwa-trzy miesiące, by zobaczyć, czy trend wzrostu popytu na hipoteki ma faktycznie dużą siłę, czy nie jest to jednak w dużej mierze efekt odłożonego popytu. Przypuszczam, że po tym okresie tak duży jak obecnie popyt na kredyty mieszkaniowe może wygasnąć. Z Piotrem Bujakiem, głównym ekonomistą PKO Banku Polskiego, rozmawia Maciej Pawlak.
Orlen podpisał kontrakt z amerykańskim GE na budowę elektrowni gazowej w Ostrołęce w miejsce wcześniejszej, węglowej. Czy dla działalności takich wielkich spółek angażowanie się w inwestycje obniżające emisyjność zanieczyszczeń atmosferycznych, są korzystne dla ich rozwoju? Czy mają korzystny wpływ na ich rentowność?
Chociaż pozornie może taki krok nieść negatywne konsekwencje dla rentowności i swobody działania, bo przecież wiąże się z poniesieniem niemałych kosztów, trzeba pamiętać, że zmiany w otoczeniu regulacyjnym, wymagania klientów, inwestorów, powodują, że tego typu nakłady i takie zmiany, ostatecznie zwiększają efektywność danego przedsiębiorstwa. Na przykład konsumenci coraz częściej akceptują produkty, czy usługi tych firm, które realizują odpowiednie, ambitne cele klimatyczne, które nie są w żaden sposób szkodliwe dla środowiska, ani nie wywierają negatywnego wpływu na lokalne społeczności, we właściwy sposób traktują swoich pracowników, przestrzegają zasad ładu korporacyjnego itd. Zatem przestrzeganie standardów ESG (środowiskowe, z zakresu odpowiedzialności społecznej oraz ładu korporacyjnego) są wymagane coraz powszechniej - nie tylko przez regulacje formalne, ale i - jak wspomniałem - przez wymagania inwestorów i klientów.
To nie jest więc jakaś przejściowa „moda”?
Trendy w tym zakresie, czyli fakt, że to nie mija, ale przy tym przybywa tego typu regulacji, ale i akceptujących takie zmiany klientów przy swoich decyzjach konsumpcyjnych (a inwestorów - przy decyzjach inwestycyjnych), sugerują, ze nie chodzi wcale o jakąś „modę”. Zatem tym bardziej nakłady na przestrzeganie standardów ESG powinny zwiększyć efektywność danej spółki. Bez nich może się okazać, że za kilka lat trudno się będzie utrzymać na rynku. Więc w tym kontekście wydaje się, że inwestowanie w budowę elektrowni gazowej w miejsce węglowej doprowadzi do zwiększenia efektywności Orlenu. Choć osobiście uważam, że przy tym wszystkim trzeba zachować wiele racjonalności. A także umiejętnie i precyzyjnie formułować strategie ESG i dostosowywać do istniejących regulacji. Bo nie wszystkie działania w tym zakresie są faktycznie potrzebne i muszą prowadzić do zwiększenia efektywności firmy, a przede wszystkim - do zwiększenia jej wartości dla klientów czy akcjonariuszy.
GUS w tym tygodniu informował o kolejnej, rekordowej ilości mieszkań oddanych do użytku w styczniu - maju br. w stosunku do takiego samego okresu w ub. roku. Całkiem dobrze mają się także inne segmenty budownictwa. Które z nich mają obecnie największe szanse na rozwój?
Uważam, że wszystkie segmenty tej branży mają obecnie pełne ręce roboty. Popyt rośnie na roboty w każdej z branż budowlanych. Mieszkaniówka faktycznie rośnie - odczuwa rosnący popyt na mieszkania. A także w niemniejszym stopniu budownictwo infrastrukturalne. Bo przybywa inwestycji infrastrukturalnych, publicznych. Rosnący boom odczuwany jest także w budownictwie specjalistycznym, związanym z realizacją inwestycji przez firmy prywatne. Bo ich inwestycje zaczęły rosnąć w I kwartale br., a obecnie przyspieszają. I widać ze szczegółowych danych dotyczących produkcji budowlano-montażowej, że segment budownictwa związany z inwestycjami firm prywatnych zaczyna się mocniej rozwijać. Wydaje się więc, że we wszystkich segmentach budownictwa popyt jest wysoki. Z drugiej strony występują też problemy: rosnące koszty materiałów budowlanych, koszty pracy, niedobory materiałów i półfabrykatów, czy niedobory pracowników. A zatem problemy pojawiły się po stronie kosztowej i logistycznej - nie po stronie popytu czy przychodów.
Banki w maju udzieliły kredytów hipotecznych w łącznej kwocie 7,5 mld zł, co w przeliczeniu na jeden wynosi 320 tys. zł. A z każdym miesiącem obecnego roku akcja kredytowa rośnie. Przy czym jednocześnie ceny zwłaszcza nowo oddawanych do użytku mieszkań stale rosną. Czy rosnąca liczba udzielonych kredytów nie przełoży się w pewnym momencie na spadek cen mieszkań? Kiedy to może nastąpić?
Jeśli traktować wzrost liczby udzielanych kredytów hipotecznych jako zapowiedź wzrostu w kolejnych latach podaży mieszkań, a jednocześnie miałby wówczas osłabnąć bieżący popyt na nie, to wtedy może to spowodować korektę w dół cen oferowanych na rynku lokali mieszkalnych. A zatem gdyby się okazało, że za dwa, trzy, cztery czy pięć lat liczba oddawanych do użytku mieszkań będzie przekraczała liczbę ich nabywców. Natomiast myślę, że taka duża aktywność na rynku hipotek stanowi po części efekt odłożonego popytu. Pamiętajmy, że przez dużą część poprzedniego roku chęć zawierania umów na kredyty mieszkaniowe zmalała, ze względu na pandemię. Teraz trochę nadganiamy. Wygląda na to, że decyzje o kredytach na zakup nowego „M”, które były wówczas odkładane - są teraz realizowane.
Co to w rezultacie przyniesie?
Wobec tego trzeba zaczekać jeszcze dwa-trzy miesiące, by zobaczyć, czy trend wzrostu popytu na hipoteki ma faktycznie dużą siłę, czy nie jest to jednak - jak wspomniałem - w dużej mierze efekt odłożonego popytu. Przypuszczam, że po tym okresie tak duży jak obecnie popyt na kredyty mieszkaniowe może wygasnąć. I wówczas powrócimy do normalnego trendu wzrostu na nie. Nie mówię, że w ogóle nie będzie chętnych chcących zawierać umowy kredytowe, ale być może ich liczba będzie rosnąć w niższym tempie, może nieco mocniejszym niż przed pandemią. Bo przecież sprzyjają temu choćby niskie stopy procentowe i wzrost dochodów gospodarstw domowych. Jednak prawdopodobnie ten wzrost popytu nie będzie tak mocny, jak w ostatnich trzech miesiącach, kiedy ilość udzielonych kredytów mieszkaniowych przekraczała nawet o 40-50% ich wielkość z takiego samego okresu w 2019 r. A więc w okresie, na który przypadł szczyt aktywności na mieszkaniowym rynku kredytowym.
W tym tygodniu kolejna po Tesco duża sieć supermarketów spożywczych - Carrefour - ogłosiła decyzję o zakończeniu działalności w Polsce. Czy oprócz przeżywanych przez te firmy problemów finansowych ich wyjście z naszego kraju nie jest spowodowane zmianą zachowań konsumenckich w Polsce - m.in. zwiększoną popularnością e-commerce, czy zwiększoną chęcią na zakupy w mniejszych gabarytowo sklepach, niekoniecznie w hipermarketach?
Może być wiele przyczyn tego kroku francuskiej sieci. Faktycznie w ostatnich latach nastąpiła zmiana modelu funkcjonowania handlu w Polsce w ślad za zmianą preferencji zakupowych klientów. Obserwujemy ich odejście od hipermarketów, na rzecz zwiększonej popularności mniejszych sklepów - tzw. dyskontów. Co prawda akurat Carrefour był bodaj najbardziej aktywny w segmencie mniejszych placówek („convenience”) w porównaniu z innymi sieciami hipermarketów w Polsce. Utworzył nawet własną sieć dyskontów (Carrefour Express), ale najwyraźniej nie udało się zbudować odpowiednio dużej skali tych mniejszych sklepów, by działalność w tym segmencie okazała się wystarczająco opłacalna. Mamy w końcu bardzo konkurencyjny rynek, co służy klientom. Zapewne jakaś inna sieć pojawi się w miejsce Carrefoura. A jego sprzedaż zapewne nie okaże się zbyt łatwa. Choć o ile do niej dojdzie będzie to duża transakcja.
Jakie przełożenie będzie miał na polską gospodarkę rekordowy w tym tygodniu poziom indeksu WIG na warszawskiej giełdzie? Czy te rekordowe odczyty utrzymają się dłużej?
To, czy te rekordowe odczyty się utrzymają, czy padną kolejne rekordy - to zależy od kondycji samych spółek, jak i kondycji całej gospodarki. Wydaje się, że są spore szanse na to, że zobaczymy jeszcze kolejne rekordy w najbliższych kwartałach, czy może nawet dwóch-trzech latach. Bo na ten okres prognozowany jest szybki wzrost gospodarczy. I w tych warunkach wyniki wielu spółek powinny się poprawiać. Ale dużo zależy też od koniunktury na globalnych rynkach akcji. Jeśli dojdzie tam do zawirowań, to wtedy nawet przy mocnych fundamentach naszego rynku i mocnej gospodarce może dojść do przeceny. I wówczas nowe rekordy nie padną. Bo jednak nie jesteśmy głównym, światowym rynkiem akcji - jesteśmy zależni od tego, co się dzieje na głównych rynkach. Przede wszystkim amerykańskim.
Które spółki z indeksu WIG prywatne czy z udziałem Skarbu Państwa mogą więcej skorzystać z rozpędzającej się coraz bardziej gospodarki?
Większość przypisanych do WIG to spółki prywatne, natomiast w indeksie WIG 20, skupiającym największe firmy, jest sporo spółek z udziałem Skarbu Państwa, w tym energetyczne, czy banki. W ostatnim czasie zyskują spółki z obu sektorów własności. A także - z większości branż. Najmocniejsze wzrosty odnotowują spółki z branż, mających ekspozycję na konsumenta oraz banki. Ich sytuacji pomaga cykliczna poprawa w gospodarce, jej ożywienie po pandemii. W przypadku banków czynnikiem, który dodatkowo podwyższa ich wycenę, są oczekiwania na początek normalizacji polityki pieniężnej, a zatem rodzące się oczekiwania na podwyżki stóp procentowych. Pozwolą one bowiem zwiększyć marże na depozytach i podwyższyć ich rentowność.