Chińska gospodarka ucierpi od lockdownów. I to bardzo mocno!

Chiński smok złapał zadyszkę, i to poważniejszą, niż na początku się wydawało. Jak 2023 r. zapowiada się dla jednej z największej gospodarek świata?

2022 miał być rokiem, w którym Chiny odniosłyby gospodarczy triumf - liczył na to komunistyczny przywódca Xi Jinping, który rozpoczął niedawno swoją drugą kadencję na urzędzie prezydenckim, obiecując ostateczne podniesienie kraju do rangi supermocarstwa. Ostatecznie jednak był to najtrudniejszy i najbardziej destrukcyjny rok pod przywództwem chińskiego prezydenta, a jego osobista decyzja o prowadzeniu polityki zerowej tolerancji dla koronawirusa okazała się fatalna. Polityka ta była bowiem wdrażana z nadmierną gorliwością przez miesiące, powodując katastrofalne wyniki dla drugiej gospodarki świata i gniewne reakcje chińskiej opinii publicznej, tylko po to, by pod koniec roku zostać gwałtownie zmieniona, pozostawiając kruchy system opieki zdrowotnej państwa bezradny wobec eksplozji nowych przypadków.

Teraz, gdy kraj doświadcza bezprecedensowej fali zakażeń i zgonów, wielu słusznie zastanawia się, dlaczego w ramach polityki zerowej tolerancji poniesiono tak wiele ofiar i dlaczego ludzie tak długo czekali na ponowne uruchomienie gospodarki, skoro rząd zamierzał w końcu pozwolić na rozprzestrzenienie się koronawirusa wśród nieprzygotowanej i zasadniczo nieświadomej ludności.

To rozsądne pytanie, jeśli weźmie się pod uwagę cenę, jaką zapłacono za trwające przez wiele miesięcy blokady - przede wszystkim zaprzepaszczenie planu, że chińska gospodarka będzie rosła w 2022 roku w tempie 5,5 proc. Szacunki większości ekonomistów i analityków są zbieżne co do wzrostu gdzieś pomiędzy 2,8 proc. a 3,2 proc. w 2022 r., to jeden z najniższych poziomów, jakie druga największa gospodarka świata wspięła się od 1976 roku i śmierci Mao. A do tego nad Pekinem unosi się ryzyko globalnej recesji, która zaszkodzi chińskiemu eksportowi.

Pocieszający, zarówno dla komunistycznych przywódców, jak i dla opinii publicznej Chin, jest jedynie fakt, że wraz z najnowszymi danymi wzrost chińskiej gospodarki za 2021 r. został zrewidowany w górę. W 2021 roku PKB Chin wzrosło o 8,4 proc., a nie o 8,1 proc., jak wynika z oficjalnych danych państwowych. W skrócie przełożył się na 114,92 bln juanów, kwotę odpowiadającą 16,52 bln USD, co oznacza o 80 mld USD więcej od pierwotnych szacunków, czyli o kwotę równą całemu PKB Bułgarii.

Równie krzepiący dla Pekinu może być również fakt, że większość ekonomistów ocenia, iż niespodziewane odejście od polityki zerowej tolerancji i ponowne uruchomienie chińskiej gospodarki - mimo negatywnych konsekwencji na początku 2023 r. - da finalnie impuls do szybszego wzrostu w kolejnych miesiącach. Ekonomiści już - jak pisaliśmy - zrewidowali w dół swoje szacunki dotyczące wzrostu gospodarczego Chin w 2022 roku do około 3 proc., ale rewidują też w górę swoje prognozy na 2023 rok, właśnie z powodu zniesienia polityki zerowej tolerancji w sprawie koronawirusa. Odpowiednia ankieta Bloomberga wśród analityków ekonomicznych pokazuje, że większość z nich szacuje, iż wzrost gospodarczy Chin w 202 r. nie przekroczy 3 proc., ale w ciągu 2023 roku osiągnie co najmniej 4,9 proc.

Równocześnie jednak ekonomiści ostrzegają, że restart chińskiej gospodarki - choć korzystny - przyniesie efekty uboczne. Jak podkreślają, ożywienie turystyki z Chin będzie impulsem dla firm na całym świecie, ale także dla sektorów usługowych wielu krajów. Ale jednocześnie przyspieszenie wzrostu w energochłonnych Chinach oznacza duży wzrost popytu na towary i na energię, co może uniemożliwić deeskalację presji inflacyjnej.

Na razie obszarem, w którym nie należy spodziewać się ożywienia, są bezpośrednie inwestycje zagraniczne w Chinach, ponieważ zaufanie do władz pozostaje niskie, a zagraniczne firmy są nadal bardzo ostrożne. Jak podkreśla Noah Fraser, dyrektor generalny w Canada-China Business Council, "wiele firm widziało, jak ich pracownicy musieli znosić tak trudne sytuacje w erze zerowej tolerancji dla koronawirusa, że teraz wolą postawę wait-and-see." Podobne są oceny Joerga Wuttke, prezesa Izby Handlowej UE w Chinach, który podkreśla, że europejskie firmy nie są chętne do zwiększania swojej obecności w Chinach.

Skomentuj artykuł: