Ciężki czas dla geniuszy kapitalizmu

Pogłębiający się chaos w zarządzaniu Twitterem, masowe zwolnienia w Meta i upadek jednej z największych kryptowalutowych giełd, FTX - te trzy istotne wydarzenia to bilans tylko jednego, mijającego tygodnia. Na pewno nie zaliczą go do udanych uznawani za wizjonerów i geniuszy trzej biznesmeni związani z pogrążonymi w tarapatach firmami - Elon Musk, Mark Zuckerberg oraz Sam Bankman-Fried.

Zuckerberg: Masowe cięcia etatów 

O problemach Meta pisaliśmy niedawno na naszych stronach. Wyniki finansowe spółki zarządzającej m.in. Facebookiem nie były specjalnie zadowalające, a udziałowcy alarmowali, że zbyt wiele środków topionych jest w projekcie metawersum. Giełdowe spadki sprawiły, że Meta wypadła z pierwszej dwudziestki największych światowych firm. W opublikowanym ponad dwa tygodnie temu raporcie, Mark Zuckerberg, szef koncernu, wskazał, że władze firmy planują „znaczące zmiany we wszystkich obszarach”, których celem ma być zwiększenie wydajności.

9 listopada w liście do pracowników Meta Zuckerberg poinformował o zwolnieniu ponad 11 tys. zatrudnionych w Meta, co oznacza redukcję zespołu o ok. 13 proc. - Podejmujemy szereg dodatkowych kroków, aby stać się firmą wydajniejszą, ograniczając wydatki uznaniowe i rozszerzając zamrożenie zatrudnienia do pierwszego kwartału 2023 r. - wskazał szef koncernu.

Zuckerberg przyznał, że po wybuchu pandemii COVID i przeniesieniu się wielu aktywności, w tym handlu, do internetu, firma odnotowała duży wzrost przychodów i myślał, że trend ten zostanie utrzymany. W liście przyznał się do popełnienia błędu w swoich przewidywaniach, na których oparł politykę inwestycji firmy.

Giełda pozytywnie zareagowała na cięcia zatrudnienia w Meta i plany szukania oszczędności. Wartość akcji nieznacznie odbiła po spadku na koniec października, jednak część inwestorów jest zdania, że trwanie przy niepewnej idei metawersum i duże inwestycje w nią mogą przełożyć się na słabe notowania koncernu w przyszłości.

Musk: Twitter zrobi jeszcze wiele głupich rzeczy

Na Filarach Biznesu obszernie pisaliśmy również o przejęciu Twittera przez miliardera Elona Muska i problemach, jakie pojawiły się tuż po zmianie właściciela tej społecznościowej platformy. Twitter zaczęli opuszczać wpływowi reklamodawcy, głównie w związku z chaosem w firmie i problemami dotyczącymi moderacji zamieszczanych w serwisie treści. Sam Musk podjął ad hoc decyzję o zwolnieniu około połowy pracowników - łącznie ok. 4000 osób.

Niedługo po masowych zwolnieniach, gdy okazało się, że odbija się to pracy i funkcjonalności portalu, nowe kierownictwo zaczęło docierać do dziesiątek zwolnionych i prosić ich o powrót do firmy. Tłumaczono, że wobec części pracowników podjęto pochopną decyzję. Zarząd zdał sobie bowiem sprawę, że bez wielu z nich z trudem będzie mógł zrealizować zakładane wprowadzenie nowych rozwiązań na Twitterze. W połowie mijającego tygodnia Elon Musk wezwał do biura wszystkich pracowników pracujących w systemie pracy zdalnej.

W liście przesłanym do zatrudnionych w firmie przekazał, że w obliczu problemów finansowych związanych z wycofywaniem się reklamodawców, Twitter może nie przetrwać obecnego okresu spowolnienia gospodarczego. Przyznał, że priorytetem jest wdrożenie programu płatnej subskrypcji za 8 dolarów miesięcznie za tzw. niebieski znacznik, przysługujący kontom zweryfikowanym, a także powstrzymanie „botów, trolli i spamu” korzystających właśnie ze zweryfikowanych, płatnych kont. Od momentu wprowadzenia płatnej subskrypcji pojawiło się wiele kont podszywających się pod oficjalne profile polityków, biznesmenów czy rozmaitych instytucji. Przykładowo – stworzono fałszywe, choć oznaczono niebieskim znacznikiem, konto jednej z dużych amerykańskich firm farmaceutycznych i za jego pośrednictwem poinformowano o darmowej insulinie. Oficjalnie, firma musiała wydać oświadczenie dystansujące się od wpisu na Twitterze. Po dwóch dniach działania zawieszono przyznawanie niebieskich znaczników, utrzymując pewne rozwiązanie dla oficjalnych profili ludzi lub instytucji.

Nie ma wątpliwości, że obecna sytuacja mocno podważy zaufanie do serwisu. Nie brakuje ocen, że to, co dzieje się obecnie na Twitterze, jest krokiem w tył wobec dotychczasowych działań podjętych przez platformy społecznościowe w celu zwalczania dezinformacji.

Sam Musk przyznał, że „w nadchodzących miesiącach Twitter zrobi wiele głupich rzeczy”. - Utrzymamy to, co działa dobrze, i zmienimy to, co działa źle – zapowiedział. CNN Business twierdzi, że podczas spotkania dla reklamodawców Musk „błagał” ich o dalsze korzystanie z Twittera, jednak wiele podmiotów, także federalnych, ocenia postawę miliardera jako lekceważącą. Obawy wyraził również prezydent USA, Joe Biden, jednak w kontekście ewentualnego udziału arabskich biznesmenów w przejęciu Twittera przez Muska, o czym obszerniej pisaliśmy w ubiegłym tygodniu.

Co więcej, eksperci zauważają, że problemy z Twitterem odbijają się na akcjach innej firmy Muska – Tesli. Niedawno miliarder poinformował, że sprzedał akcję samochodowego giganta, by ratować Twittera, a efektem był widoczny spadek kursu akcji Tesli.

Bankman-Fried: Powinienem zrobić to lepiej

Mijający tydzień nie był udany również dla innego „cudownego dziecka” biznesu, Sama Bankmana-Frieda, byłego już szefa jednej z największych kryptowalutowych giełd, FTX.

Rynek kryptowalut, wbrew wcześniejszym i licznym zapewnieniom, nie okazał się odporny na wstrząsy makroekonomiczne i problem spowolnienia gospodarczego bardzo mocno dotknął największe aktywa kryptograficzne, na czele z Bitcoinem, którego wartość w porównaniu z listopadem 2021 spadła z blisko 69 tys. USD o ponad 70 proc. do ok. 16,5 tys. USD w ostatnich dniach. Do znaczącego spadku wartości BTC przyczyniło się kilka zjawisk, wśród których należy wymienić m.in. politykę amerykańskiego banku centralnego podwyższającego stopy procentowe, ogólne zawirowania na rynku krypto związane z giełdami, funduszami i aktywami oraz kryzys energetyczny mający wpływ na wydobycie Bitcoina.

W takich okolicznościach doszło do problemów związanych z jedną z największych kryptowalutowych giełd, FTX. Giełda, wyceniana jeszcze na początku roku na ponad 30 mld USD, znalazła się na skraju bankructwa. Gwałtowny wzrost wypłat podmiotów giełdowych – ok. 6 mld USD w ciągu trzech dni – zachwiał kondycją finansową FTX. Jeszcze na początku tygodnia możliwość pakietu ratunkowego dla rywala deklarowała inna krypto giełda, Binance, jednak ostatecznie wycofano się z takich planów. Sam Bankman-Fried, szef FTX, w czwartek rano za pośrednictwem Twittera przeprosił i przyznał, że „spieprzył”. Firmie brakuje ok. 8 mld USD i bardzo pilnie poszukuje ona wsparcia z zewnątrz. Problemy spotęgował także gwałtowny spadek FTT, tokena giełdy FTX, który według części analityków miał stanowić jeden z elementów zabezpieczenia firmy. Bloomberg ocenił, że wraz z upadkiem giełdy, majątek Bankmana-Frieda stopniał o... 94 proc.

11 listopada Sam Bankman-Fried, uznawany za jedną z największych gwiazd rynku krypto, zrezygnował z kierowania FTX, a firma ogłosiła upadłość. W oświadczeniu o upadłości, którego fragmenty cytuje CNBC, FTX informuje, że ma ok. 100 tys. wierzycieli, aktywa od 10 do 50 mld USD i takie same zobowiązania.

Upadek FTX od razu odbił się na kursach aktywów kryptograficznych, jednak analitycy są zdania, że sytuacja wywrze bardziej długotrwały wpływ na rynek i jej konsekwencje będzie jeszcze obserwować. Upadek, który rozegrał się zasadniczo w ciągu kilku dni, dał kolejną czerwoną flagę uczestnikom rynku krypto.

Jak zarządzać geniuszem?

CNBC łączy postaci Muska, Zuckerberga i Bankmana-Frieda oraz ich niepowodzenia w mijającym tygodniu pod wspólnym mianownikiem problemów geniuszy kapitalizmu. Zdaniem Jeffreya Sonnenfelda z Yale School of Management, model samotnego geniusza jest ryzykowny i pierwszym problemem jest próba zatrzymania takiego wizjonera przed realizacją planu, który niekoniecznie będzie korzystny. Nawet jeśli jest grono współpracowników otaczającego taką jednostkę, to – jak twierdzi Sonnenfeld - „zarząd często nie jest w stanie zarządzać geniuszem”.

Przytoczone badanie przeprowadzone przez Harvard Business Review pokazuje, że choć firmy prowadzone przez założycieli w pierwszych miesiącach radzą sobie lepiej niż konkurencja, o tyle po trzech latach – nie widać już żadnej różnicy, a w dalszej perspektywie czasowej wartość firmy zaczyna się zmniejszać.

Skomentuj artykuł: