Samochody z drugiej ręki drożeją w całej Europie Środkowej. Rynek nie pamięta takiego tempa - wskazuje "Puls Biznesu".
Jak pisze gazeta, odroczona konsumpcja w połączeniu z naturalnie rosnącym popytem, to główni winowajcy cenowego szaleństwa na regionalnym rynku używanych aut. Do podwyżek przyczynia się też stosunkowo mały import, ograniczona produkcja nowych samochodów i wydłużone (czasem nawet do 10 miesięcy) terminy dostaw. AURES Holdings, operator sieci centrów samochodowych AAA AUTO, przeanalizował kształtowanie się cen na rynku pojazdów używanych (pięcioletnich). W analizie porównano ceny ze stycznia do tych obecnych.
Jak pisze "PB", w ujęciu procentowym największy wzrost odnotowano w przypadku modelu skoda rapid, którego mediana ceny wzrosła w Czechach w ciągu ostatnich sześciu miesięcy o 9 proc. Volkswagen golf, który jest teraz najczęściej sprzedawany za 50945 zł, na początku roku kosztował 47588 zł (+6,7 proc.).
W Polsce, jak wskazuje gazeta, najpopularniejszy i najchętniej kupowany na rynku wtórnym opel astra od stycznia podrożał o 6,5 proc. i jest obecnie najczęściej oferowany za 41550 zł. Dodaje, że wzrost cen w Polsce waha się od 4 do 7 proc. w zależności od modelu. "Najmniej ceny aut wzrosły na Słowacji – maksymalnie o 5 proc. Wyjątkiem jest golf, który podrożał o... blisko 11 proc." - czytamy.
Według "PB", wzrost cen pięciolatków, a także innych samochodów używanych, to także efekt ograniczeń w ruchu na granicach z państwami Europy Zachodniej, skąd sprowadza się najwięcej samochodów. "Przed pandemią do Czech wjeżdżało miesięcznie 14,5 tys. używanych aut, a w 2020 r. tylko 12,5 tys." - wskazuje gazeta.
Dodaje, że nieco lepiej jest w Polsce. W 2020 r. wjechało do nas niespełna 850 tys. używanych aut (o 16 proc. mniej niż rok wcześniej). Ostatnie dane (z maja 2021 r.) mówią, że import rośnie. Od stycznia do końca maja sprowadzono nad Wisłę nieco ponad 391 tys. używanych samochodów, a to o ponad 28 proc. więcej niż w analogicznym okresie 2020 r., choć wciąż o 7 proc. mniej niż w 2019 r. - zaznacza "PB".
Prognozy mówią, że do końca roku sprowadzimy do Polski 950 tys. samochodów z drugiej ręki - wskazuje gazeta.