Ekonomiści krytyczni wobec pomysłu Tuska. Kaźmierczak: To katastrofa

Eksperci ekonomiczni dość krytycznie oceniają pomysł Donalda Tuska, czerpiący z postulatów Lewicy, dotyczący wprowadzenia czterodniowego tygodnia pracy. Ich zdaniem, to program wymagający dogłębnej analizy skutków i rozłożenia wdrożenia na lata. - Kluczem do skrócenia czasu pracy i utrzymanie wynagrodzeń jest wzrost wydajności pracy - wskazują specjaliści cytowani przez "Rzeczpospolitą".

W sobotę w Szczecinie szef Platformy Obywatelskiej Donald Tusk zapowiedział, że partia do wyborów parlamentarnych przygotuje precyzyjny program pilotażu na czterodniowy tydzień pracy. Tusk zaznaczył, że dynamiczne zmiany rynku pracy, w tym postępująca automatyzacja wymusza dostosowanie się do nowych trendów. Wskazał, że są dwa modele tego rozwiązania – skracanie dnia pracy lub całego tygodnia, choć mówi się raczej o czterodniowym tygodniu pracy.

Postulat, charakterystyczny i podnoszy od pewnego czasu przez środowiska lewicowe w Polsce, został przyjęty z dużym sceptycyzmem i wzbudził sporo uwag, także natury politycznej. Eksperci ekonomiczni wskazują z kolei, że pomysł ten wymaga dokładnego planu, zakładającego możliwe skutki dla gospodarki i jest to projekt na długie lata.

- W dłuższej perspektywie nie można odrzucić wprowadzenia 4-dniowego tygodnia pracy. Wcześniej trzeba jednak przeanalizować warunki jego wdrożenia, tak aby nie podwyższył kosztów pracy i był bezpieczny dla gospodarki. 4-dniowy tydzień pracy wiązałby się jednak z obniżeniem wynagrodzeń i zmniejszeniem liczby pracowników - stwierdził doradcy zarządu Konfederacji Lewiatan prof. Jacek Męcina.

Męcina podkreślił wagę przeanalizowania "kosztów i warunków wprowadzenia takiego rozwiązania". Jego zdaniem, proste ograniczenie tygodnia pracy z 5 do 4 dni (z 40 do 32 godzin w tygodniu) oznacza, że co do zasady zmniejsza się produktywność, a zatem płace pracowników powinny się zmniejszyć o około 20 proc. - stwierdził. Dodał, że "nie można przyjąć argumentu, że redukcja czasu pracy zostanie skompensowana wzrostem wydajności, bo po pierwsze takich gwarancji nie ma, po drugie nie zawsze są takie możliwości".

Według Męciny, w nieodległej perspektywie postępujące procesy automatyzacji i robotyzacji będą odciążać różne sfery gospodarki i stanowiska.

- W pierwszej kolejności przestrzeń taka pojawi się w sektorach przemysłowych, ale także w nowoczesnych usługach. Inwestycje w robotyzację i automatyzację procesów oznaczają jednak w pierwszej fazie ogromne nakłady firm, zatem powstaje pytanie jak będziemy im kompensować te inwestycje? Dodatkowo, musimy pamiętać, że utrzymanie zatrudnienia w coraz większym stopniu wymagać będzie dodatkowych inwestycji w podnoszenie lub zmianę kwalifikacji pracowników, a to oznacza także spore nakłady, które wymagają wsparcia środkami publicznymi

zauważył Jacek Męcina.

Prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców (ZPP) ocenił pomysł Tuska jako "szkodliwy i infantylny".

- Mam nadzieję, że w rozsądnej perspektywie nie dojdzie do skutku - dodał.

Jego zdaniem ta propozycja jest "całkowicie sformułowana w odwrocie do rzeczywistości".

- Polska jest na tle świata dość bogatym krajem; natomiast na tle Europy już takim nie jest - wskazał.

W ocenie Kaźmierczaka, "część polskich polityków, nie tylko z PO, ale z różnych innych partii, zachowuje się jakbyśmy byli drugą Szwajcarią i zgłasza jakiejś kompletnie oderwane od rzeczywistości postulaty - tak, jak i ten".

- Póki co Polska ma niecałe 60 proc. PKB per capita Niemiec. Niemcy są od Polski półtora raza bardziej wydajne; mają też wyższą produktywność. Jeżeli mamy ich dalej skutecznie gonić, jak gonimy od 30 lat (...) i osiągnąć poziom życia tych bogatych krajów zachodnich, mamy nie tylko mniej pracować, ale więcej, żeby się z nimi zrównać

powiedział.

Jak dodał, czterodniowy tydzień pracy "dla polskiej gospodarki byłaby to katastrofa". 

'Rzeczpospolita wskazuje, że według badań firmy Hays, "taki model pracy poparliby niemal wszyscy Polacy (dokładniej 96 proc. respondentów). Natomiast model, w którym pracujemy osiem godzin przez cztery dni w tygodniu, ale dostajemy za to jedynie 80 proc. wcześniejszych zarobków popiera tylko 19 proc. badanych.

- Oczywiście, że każdy byłby zachwycony, gdyby mógł krócej pracować, a zarabiać tyle samo – komentuje dla "Rzeczpospolitej" Łukasz Bernatowicz, prezes Związku Pracodawców Business Centre Club. - Na świecie toczy się dyskusja na ten temat, kilka krajów prowadzi pilotażowe programy na dużą skalę. Ale w polskich warunkach na razie wydaje się to mało realne.

Jak wskazuje "Rz", eksperci uważają, że kluczem do skrócenia czasu pracy i utrzymanie wynagrodzeń jest wzrost wydajności pracy – tak, by można było wytworzyć taką samą wartość produktów czy usług przy mniejszym nakładzie godzin pracy.

- A do tego jest potrzebny postęp w automatyzacji, robotyzacji, zastosowaniu nowych technologii, sztucznej inteligencji, itp. Polska ma tu niestety jeszcze wiele do zrobienia

wyjaśnia, cytowany przez "Rz", Andrzej Kubisiak, wicedyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego. 
Źródło

Skomentuj artykuł: