Ekspert o optymistycznych danych GUS: dynamika wzrostu sprzedaży detalicznej jedną z najwyższych w historii

Marcowa dynamika wzrostu sprzedaży detalicznej jest jedną z najwyższych w historii, w szeregu sprzedaży detalicznej musimy się cofnąć aż do 2008 r., by znaleźć szybsze wzrosty - wskazuje analiza banku Pekao dotycząca czwartkowych danych GUS.

Zdaniem ekonomisty Pekao Piotra Bartkiewicza, po bardzo dobrych danych dotyczących produkcji przemysłowej, marcowa sprzedaż detaliczna również nie rozczarowała, rosnąc o 15,2 proc. rok do roku w cenach stałych.

Zwraca on uwagę, że oczekiwania rynku plasowały się na poziomie 10,5 proc. rok do roku, podczas gdy nieco zbyt optymistyczna prognoza Pekao zakładała wzrost o 16,9 proc. rok do roku. "Podobnie, jak miało to miejsce w przypadku produkcji przemysłowej, marcowa dynamika jest jedną z najwyższych w historii – w szeregu sprzedaży detalicznej musimy się cofnąć aż do 2008 r., by znaleźć szybsze wzrosty sprzedaży" - wskazuje ekspert Pekao.

W jego ocenie o takim wyniku sprzedaży zadecydował splot kilku czynników. Po pierwsze, wcześniejszy niż w 2020 r. o tydzień termin Wielkanocy, premiujący większą niż kumulację przedświątecznych wydatków w marcu. Było to potęgowane przez układ dni handlowych, których w marcu b.r. było aż o 4 więcej niż w lutym.

Znaczenie miały także sekwencja i moment wprowadzenia restrykcji epidemicznych w handlu detalicznym.

"Uwzględniając strukturę regionalną sprzedaży i trwającą do trzeciej dekady marca regionalizację obostrzeń, możemy oszacować, że w tym roku szansę realizacji miało ok. 55 proc. sprzedaży odzieży i obuwia oraz ponad 90 proc. sprzedaży mebli oraz sprzętu RTV i AGD (rok wcześniej 38 proc.)"

podkreślił. 

Według Bartkiewicza, prawdopodobny wpływ wprowadzonych w marcu obostrzeń był jeszcze mniejszy z uwagi na sugerowaną przez nasze dane wewnętrzne trajektorię wzrostową wydatków konsumenckich w pierwszych dwóch dekadach miesiąca oraz mniejsze niż rok wcześniej zmiany w zachowaniu konsumentów.

Nie bez wpływu pozostała także - w jego opinii - niska baza z poprzedniego roku, związana z pierwszą falą epidemii. "Co ważniejsze, już od jesieni zeszłego roku wpływ restrykcji epidemicznych na wyniki handlu jest wycinkowy. O ile w marcu 2020 r. zamrożeniu uległa sprzedaż we wszystkich kategoriach, o tyle późniejsze fale są zauważalne przede wszystkim w sprzedaży odzieży i obuwia oraz w mebli, RTV i AGD. W konsekwencji, dynamiki sprzedaży w niektórych kategoriach są imponujące" - zaznaczył ekonomista Pekao.

Jak zauważył, o tym, że "marzec b.r. mógłby po względem wolumenu sprzedaży udawać normalny miesiąc", świadczy dynamika sprzedaży detalicznej po wyłączeniu czynników sezonowych i kalendarzowych, wynosząca -0,2 proc. miesiąc do miesiąca. Przewiduje on, że moment wprowadzenia restrykcji i zapas zbudowany przez konsumentów w pierwszych dwóch dekadach marca sprawiają, iż w kwietniu wpływ restrykcji epidemicznych będzie już widoczny jak na dłoni.

Według prognoz Bartkiewicza, dynamika rok do roku wzrośnie po raz kolejny, najpewniej ustanawiając rekord wszech czasów, ale w ujęciu miesiąc do miesiąca zobaczymy kolejny spadek, zapewne w granicach 3-5 proc.

W ocenie analityka banku, z kolei dane na temat sektora budowlanego tym razem nie zasługują na dłuższą analizę: produkcja budowlano-montażowa spadła w marcu o 10,8 proc. rok do roku, co było wynikiem gorszym od oczekiwań (-9,7 proc. r/r), ale lepszym od prognozy Pekao (-12,1 proc. r/r).

Ekspert wskazuje, że budownictwu pomogła tym razem pogoda – wraz z roztopieniem pokrywy śnieżnej i ustąpieniem mrozów prace mogły być wznowione i, choć marzec b.r. nie był ani jednym z najkorzystniejszych dla tego rodzaju aktywności, skala spadków zmniejszyła się. W ujęciu miesięcznym produkcja wzrosła o 1,8 proc. miesiąc do miesiąca po wyłączeniu czynników sezonowych, co - jego zdaniem - stanowi kroplę w morzu potrzeb. Produkcja jest obecnie niższa o 16 proc. od szczytu sprzed pandemii i spadki z ostatnich miesięcy są raczej konsekwencją pogorszenia perspektyw inwestycyjnych i infrastrukturalnej dziury niż bezpośrednim skutkiem pandemii.

"Marcowe niespodzianki nie zmieniają jednak znacząco naszego poglądu na wyniki polskiej gospodarki w tym roku. W I kwartale spodziewamy się spadku PKB o 1,4 proc. rok do roku, zaś w całym roku wzrostu o 4,5 proc. rok do roku. Prawdopodobnym skutkiem marcowej serii będą rewizje w górę prognoz wzrostu gospodarczego"

ocenił Bartkiewicz.
Źródło

Skomentuj artykuł: