Federalny Komitet ds. Otwartego Rynku (FOMC) ogłosił w środę, że podniósł główną stopę procentową o dodatkowe 25 p.b. (0,25 p.p.), kontynuując trwającą od roku serię podwyżek. Decyzję o podwyżce podjęto mimo obaw o zwiększenie niestabilności w sektorze bankowym.
Decyzja Fed - dziewiąta z rzędu podwyżka - oznacza, że przedział stopy funduszy federalnych to obecnie 4,75-5 proc. Jest to drugie z rzędu podniesienie stóp o 0,25 p.p. po serii większych podwyżek o 0,5 i 0,75 p.p. To najwyższy poziom od września 2007 r. i najszybsze w historii tempo wzrostu stóp, które jeszcze w marcu ub.r. były bliskie zeru.
Podwyżka jest reakcją na wciąż wysoką, choć stopniowo hamującą inflację, która w lutym spadła z 6,4 do 6 proc. rok do roku. Mimo to w wydanym komunikacie usunięto uwagę obecną w lutowym oświadczeniu, że "inflacja cokolwiek osłabła". Dodano też, że aby sprowadzić wzrost cen do pożądanego poziomu 2 proc., mogą być konieczne kolejne wzrosty stóp.
Według ekspertów skromny wymiar podwyżki to konsekwencja niepewności w sektorze bankowym po upadku Silicon Valley Bank (SVB). Wysokie stopy procentowe były jedną z przyczyn upadku banku, którego niewypłacalność spowodowała lawinę niepokojów w amerykańskim i międzynarodowym systemie finansowym. W swoim oświadczeniu Fed podkreślił, że amerykański system bankowy jest silny i odporny, ale też, że "ostatnie wydarzenia prawdopodobnie oznaczają trudniejsze warunki kredytowe dla gospodarstw domowych i przedsiębiorstw" i będą mieć wpływ na działalność gospodarczą, zatrudnienie i inflację.
Jak podkreślał "Washington Post", środowe posiedzenie FOMC było jednym z niewielu, którego wynik nie był z góry przesądzony. Eksperci podkreślali, że bank centralny stał przed dylematem, czy wstrzymać podwyżki stóp procentowych, by uspokoić sytuację w sektorze bankowym, czy kontynuować je, by dalej ograniczać inflację. Według ekspertów "Wall Street Journal" wśród członków Fed przeważyła opinia, że wstrzymanie podwyżek mogłoby doprowadzić do zwiększenia presji inflacyjnej.