Wniosek o postawienie prezesa NBP Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu został błędnie napisany - ocenił ekonomista Jan Oleszczuk-Zygmuntowski z Polskiej Sieci Ekonomii. Uzasadnienie większości punktów wniosku jest "ekonomiczną brednią" - dodał.
Oleszczuk-Zygmuntowski, wykładowca na Akademii Leona Koźmińskiego wskazał, że w jego ocenie przygotowanie wniosku to działanie polityczne i wpisujące się w cykl rozliczeń poprzedników.
"Uważam, że każda władza, aby się ograniczać i powściągać powinna być rozliczana. To musi mieć jednak mocne uzasadnienie, ręce i nogi" - wskazał Oleszczuk-Zygmuntowski.
W jego ocenie "być może 2 z 8 punktów" wniosku da się w ogóle uzasadnić merytorycznie.
"Nie wiem, czy rzeczy dotyczące zarządzania bankiem powinny być mieszane z zarzutami, które od strony gospodarczej są kompletnie nieuprawnione. To wyjdzie, jeżeli dojdzie do postawienia prezesa NBP przed TS. Będzie bardzo ciężko je wykazać, a to tylko obniży siłę argumentów, które mają jakikolwiek sens"
- ocenił.
Zdaniem eksperta, za ustalanie stóp procentowych nie odpowiadał jednoosobowo Adam Glapiński, ale Rada Polityki Pieniężnej.
"Na tle Europy i świata, nie bardzo widzę coś szczególnie niestandardowego w działaniu obecnego prezesa NBP"
- dodał Oleszczuk-Zygmuntowski.
Podkreślił, że można "publicznie psioczyć", negatywnie oceniać formę konferencji prezesa NBP, ich "nieco kabaretowy charakter", ale dlatego "decyzje są kolegialnie podejmowane przez całą RPP, żeby uniknąć rozliczania przez rząd".
"Jeżeli jakikolwiek trybunał czy rząd chciałby to oceniać merytorycznie, to musieliby wejść na pole niezależności NBP. Jedyne - co moim zdaniem można oceniać - to, czy został naruszony dostęp do informacji członków RPP, równościowe traktowanie dziennikarzy podczas konferencji itd. Czy jest to jednak kaliber związany z Trybunałem Stanu? Mam wrażenie, że jest to polityczne działanie pod publiczkę. W mojej ocenie są osoby, które dopuściły się dużo grubszych przestępstw i to one powinny być rozliczane, a nie niezależny prezes banku centralnego"
- powiedział ekspert z Polskiej Sieci Ekonomii.
Zarzut pośredniego finansowania deficytu budżetowego przez skup obligacji Skarbu Państwa uznał za "brednię".
"Każda osoba, która podpisała się pod takim sformułowaniem wystawia świadectwo sobie. To niezrozumienie bazowego funkcjonowania polityki pieniężnej, niezrozumienie polskiego prawa gospodarczego. Skup na rynku wtórnym jest operacją dokonywaną na rynku, między podmiotami, które kupiły już te obligacje. Nie ma tutaj żadnej bezpośredniości. Funkcjonuje to na całym świecie. Polska m.in. dzięki temu, w miarę suchą stopą, przeszła przez ten kryzys"
- powiedział Oleszczuk-Zygmuntowski.
Jego zdaniem uzasadnienie większości punktów wniosku "jest ekonomiczną brednią", a "wniosek w obecnej formie jest tak błędny", że Polska Sieć Ekonomii deklaruje jego poprawienie "pro publico bono".
"Niech autorzy do nas przyjdą, to go poprawimy, bo chcemy dążyć do dobra dla Polski. Jeżeli chcecie go złożyć, to składajcie, ale zróbcie to solidnie, a wtedy będziemy mieli neutralny proces. Jeżeli jednak w tak dużym kraju jak Polska, gdy z kryzysu wyszliśmy w miarę nieźle - chociaż ja sam w ostatnich latach krytykowałem część posunięć prezesa Glapińskiego chcemy stawiać szefa niezależnego banku centralnego przed TS, to jaki będzie tego skutek na przyszłość? To będzie bardzo złe do zaufania i jakości życia w Polsce, bo wyśle sygnał, że ta niezależność jest fikcją. To zniechęci tylko prawdziwych ekspertów, którzy chcieliby wziąć kiedykolwiek odpowiedzialność za nasz kraj, za NBP. Oni wybiorą sektor prywatny" - podsumował Oleszczuk-Zygmuntowski.
Grupa posłów złożyła we wtorek wstępny wniosek o postawienie prezesa NBP Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu. Zarzucają mu, że w związku z zajmowanym stanowiskiem lub w zakresie swojego urzędowania dopuścił się naruszenia Konstytucji RP i ustaw. Sformułowali osiem zarzutów, m.in. pośredniego finansowania deficytu budżetowego przez skup obligacji Skarbu Państwa oraz gwarantowanych przez Skarb Państwa, interwencji na rynku walutowym bez należytego upoważnienia od zarządu NBP, obniżenia stóp procentowych przed wyborami parlamentarnymi, upolitycznienia banku centralnego, wprowadzenia nagród kwartalnych dla siebie samego.