Prezydent USA Donald Trump powiedział, że nie ma zamiaru zwalniać prezesa Rezerwy Federalnej Jerome'a Powella mimo, że nazwał go "wielkim frajerem" i żąda od niego obniżenia stóp procentowych. Ceny ropy wzrosły w reakcji na tę zapowiedź.
"Nie mam zamiaru go zwalniać. Chciałbym, żeby był trochę bardziej aktywny w kwestii swojego pomysłu obniżenia stóp procentowych. To idealny moment, żeby obniżyć stopy procentowe. A jeśli tego nie zrobi, czy to koniec? Nie, to nie koniec" - powiedział Trump, pytany o swoje intencje względem szefa Fed podczas ceremonii zaprzysiężenia szefa Komisji Papierów Wartościowych i Giełd (SEC) Paula Atkinsa. Trump ponowił jednocześnie swoją krytykę Powella, twierdząc że zawsze spóźnia się z decyzjami o zmianie stóp.
Słowa Trumpa padły dzień po tym, jak napisał on na swoim portalu społecznościowym, że jeśli Powell natychmiast nie obniży stóp procentowych, gospodarka znacząco spowolni. Wcześniej mówił, że nie może się doczekać "terminacji" Powella, podsycając spekulacje na temat możliwego zwolnienia prezesa banku centralnego. Trump przekonywał też, że jeśli będzie tego chciał, Powell, którego kadencja kończy się w przyszłym roku, odejdzie ze stanowiska.
Słowa Trumpa wystraszyły rynki, powodując kolejne spadki na Wall Street. Powell sygnalizował, że wstrzyma się z obniżaniem stóp procentowych, wskazując na niepewność i możliwe przyspieszenie inflacji wywołane przez cła Trumpa.
Ceny ropy na giełdzie paliw w Nowym Jorku rosną w reakcji na wypowiedź prezydenta USA Donalda Trumpa, że szef Fed Jerome Powell nie zostanie usunięty z tego stanowiska.
Baryłka ropy West Texas Intermediate w dostawach na VI kosztuje na NYMEX w Nowym Jorku 64,27 USD, wyżej o 0,94 proc.
Brent na ICE na VI jest wyceniana po 68,06 USD za baryłkę, po zwyżce o 0,92 proc.