Komisja Europejska nie przychylili się do postulatów strony polskiej i przedłuży do czerwca 2025 r. rozporządzenie o wolnym handlu z Ukrainą. W poniedziałek w tej sprawie minister rolnictwa ma rozmawiać z unijnym komisarzem ds. handlu Valdisem Dombrovskisem. Politycy sejmowej opozycji zwracają uwagę w tej sytuacji na nieskuteczność nowego premiera, który wielokrotnie przekonywał o swoich wpływach i pozycji w Brukseli.
15 września 2023 r. Komisja Europejska zapowiedziała, że nie przedłuży ograniczeń związanych z importem produktów rolnych z Ukrainy, czego domagały się kraje Europy Środkowo-Wschodniej, w tym Polska, mając na względzie ryzyko destabilizacji własnych rynków. Jeszcze tego samego dnia Polska, Węgry i Słowacja wprowadziły własne, jednostronne regulacje ograniczające wwóz towarów rolnych z Ukrainy, a Kijów miał zobligować się do samoograniczenia. W listopadzie 2023 r. KE uznała, że "nie zaobserwowała negatywnych skutków importu ukraińskich produktów rolnych na rynki europejskie".
Nowy rząd w Polsce zapowiedział utrzymanie blokady importu zbóż w najbliższym czasie oraz ogłosił dopłaty do kukurydzy. Przewidziane są także dopłaty do kredytów rolniczych. Deklaracje padły w związku z protestami rolników polskich, które miały miejsce w grudniu i styczniu ma polsko-ukraińskiej granicy. Minister rolnictwa, Czesław Siekierski, zapowiedział niedługo później, że "spełnienie postulatów wymaga czasu". Wskazywał tu na procedury związane z uchwaleniem budżetu oraz notyfikacje ze strony Komisji Europejskiej.
Warszawa nie chce wolnego handlu
Ponadto, niemal od wybuchu wojny, Bruksela zarządziła wprowadzenie handlu bezcłowego z Ukrainą. Obecne rozporządzenie obowiązuje do czerwca 2024 r.
Na przedłużenie rozporządzenia o bezcłowym handlu z Ukrainą nie godzi się rząd w Warszawie. RMF FM ujawniło kilka dni temu list, jaki minister rolnictwa Czesław Siekierski skierował do Valdisa Dombrovskisa, unijnego komisarza ds. handlu.
Siekierski w liście wskazywał, że uwolnienie handlu z Ukrainą "przyniosło skutki odwrotne od zamierzonych" i pojawił się problem z importem wielu towarów pochodzenia rolniczego. Minister przekonywał, że potrzebne są "rozmowy na temat stopniowej, wzajemnej liberalizacji, której towarzyszyłoby stopniowe dostosowanie ukraińskiego rolnictwa do standardów i prawa UE".
Podobne postulaty przedstawił także polski komisarz UE ds. rolnictwa, Janusz Wojciechowski.
RMF FM dwa dni temu podało, że KE nie przychyli się do propozycji Wojciechowskiego i Siekierski i wolny handel zostanie przedłużony do czerwca 2025 r. Nie będzie zatem ograniczeń ilościowych m.in. na import cukru czy drobiu. KE - jak podaje RMF FM - stwierdziła, że w rozporządzeniu zostanie "wzmocniona klauzula bezpieczeństwa".
Decyzja o przedłużeniu wolnego handlu ma zapaść we wtorek podczas kolegium komisarzy. Na przedłużenie naciska strona ukraińska, a Ursula von der Leyen, szefowa Komisji Europejskiej, chce ogłosić decyzję podczas rozpoczynającego się właśnie forum w Davos.
Dziś w sprawie przedłużenia rozporządzenia minister rolnictwa Czesław Siekierski ma rozmawiać z Valdisem Dombrovskisem.
W sobotę na Twitterze wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak napisał, że "nie ma zgody Polski na pomysł forsowany przez KE, by liberalizacja handlu z Ukrainą była przedłużona na obecnych warunkach, które zagrażają polskim rolnikom".
Chociaż decyzja Komisji Europejskiej ma jeszcze przejść przez Parlament Europejski i Radę Europejską to nic nie wskazuje na to, by miała zostać zmieniona.
Kuźmiuk: Tusk zostawił ministra rolnictwa bez wsparcia
Zbigniew Kuźmiuk, zwrócił uwagę na głos Janusza Wojciechowskiego, który w debacie dotyczącej przedłużenia rozporządzenia ocenił, że uwolnienie handlu Ukrainy z UE "spowodowało wypchnięcie przez Rosję już na trwałe ukraińskiego eksportu z rynków krajów afrykańskich i Bliskiego Wschodu".
- Większość swojego eksportu [Ukraina] lokuje na rynkach krajów UE, w tym głównie w Polsce, że względu na najniższe koszty transportu tych produktów właśnie do naszego kraju. Zresztą sama idea bezcłowego handlu produktami rolnymi z Ukrainy tak naprawdę nie jest żadną pomocą dla Ukrainy, bo największe koncerny rolne funkcjonujące na Ukrainie są własnością kapitału zagranicznego, co więcej z 10. największych, aż 9 jest zarejestrowanych w rajach podatkowych co oznacza, że nie płacą podatków na terenie tego kraju - pisze Kuźmiuk.
Zdaniem Kuźmiuka, decyzja Komisji Europejskiej jest porażką nowego rządu, a w szczególności jego lidera, Donalda Tuska, który zapewniał podczas expose, że "w Brukseli nikt go nie ogra".
- Teraz w sytuacji kiedy bezcłowy handel z Ukrainą, szczególnie produktami rolnymi, powoduje poważne problemy na polskim rynku i zostało to udowodnione twardymi danymi Eurostatu, nie udało się mu załatwić nic