Kryzys energetyczny w Europie wydaje się powoli ustępować, ale widmo nowych napięć wciąż wisi nad rynkiem. Proponowane przez Donalda Trumpa cła na rosyjską energię oraz zakończenie tranzytu gazu przez Ukrainę budzą pytania o to, czy Unia Europejska poradzi sobie z nadchodzącą zimą.
Połowa września minęła, a wraz z nią przyszła jesień. Według danych Gas Infrastructure Europe unijne magazyny gazu są wypełnione w niemal 80 proc.. To mniej niż bezpieczne 90 proc., które utrzymywano w poprzednich latach, ale znacznie lepiej niż w 2021 roku, kiedy Europa wchodziła w zimę ze znacznie mniejszymi rezerwami.
Bruksela sygnalizuje, że w razie potrzeby gotowa jest przesunąć cel osiągnięcia pełnych 90 proc. pojemności magazynów nawet na 1 grudnia.
Z początkiem 2025 roku wygasła pięcioletnia umowa tranzytowa między Rosją a Ukrainą. Decyzja Kijowa oznaczała zamknięcie jednego z głównych kanałów przesyłu rosyjskiego gazu do Europy.
Choć początkowo wywołało to skoki cen – w niektórych momentach sięgające nawet 50 proc. – szczególnie w krajach bardziej uzależnionych od tego szlaku (Austria, Słowacja, Węgry), efekt okazał się ograniczony. Europa Zachodnia od dawna inwestowała w dywersyfikację dostaw, a wysokie poziomy zapasów złagodziły ryzyko poważnych zakłóceń.
Po rosyjskiej inwazji w 2022 roku UE zintensyfikowała działania na rzecz uniezależnienia się od Moskwy. Do Europy zaczęło trafiać więcej LNG z Norwegii, USA i Kataru, a rozwój energii odnawialnej – wiatrowej i słonecznej – stał się priorytetem polityki klimatyczno-energetycznej.
Efekt jest widoczny: według Komisji Europejskiej import rosyjskiego gazu spadł z 45 proc. przed wojną do 19 proc., a import ropy – z 27 proc. do zaledwie 3 proc. w 2024 roku.
Zdaniem Toma Marzec-Manzera z firmy doradczej Wood Mackenzie, w tym roku sytuacja jest sprzyjająca: globalna podaż energii pozostaje wysoka, a popyt na gaz – szczególnie w Azji – może być słabszy niż w latach poprzednich. To daje Europie dodatkowy margines bezpieczeństwa.
Donald Trump zaapelował jednak do Brukseli o zaostrzenie sankcji wobec nabywców rosyjskiej energii. Według niego, większa presja ekonomiczna może przyspieszyć zakończenie wojny w Ukrainie.
Sekretarz skarbu Scott Bessent wezwał państwa UE i G7 do nałożenia ceł na Chiny i Indie za ich kontrakty energetyczne z Rosją. Sam Trump rozważa podniesienie amerykańskich taryf do poziomu 100 proc.
Ogólnie eksperci uspokajają: powtórki z kryzysu 2022 roku, gdy ceny gazu w Europie sięgały rekordowych 340 euro za MWh, nie należy się spodziewać. Mimo to lokalne niedobory i chwilowe zawirowania na rynku mogą powodować okresowe wzrosty cen.
Dzięki silnym zapasom, dywersyfikacji dostaw i stabilnej sytuacji globalnej, Europa wchodzi w nowy sezon grzewczy lepiej przygotowana niż kiedykolwiek od początku wojny w Ukrainie.