Europa zwiększa wydatki na zbrojenia. Po raz pierwszy od zimnej wojny

Komisja Europejska przedstawiła pierwszą w historii unijną strategię na rzecz przemysłu zbrojeniowego. Ma ona m.in. pomóc państwom członkowskim we wspólnym zakupie broni i amunicji. Krytycy tego posunięcia wskazują, że KE odbierze w ten sposób część decyzji dotyczących zbrojenia państwom członkowskim.  

Agresja Rosji na Ukrainę, która miała miejsce 24 lutego 2022 roku, wywołała przełomową reakcję w Europie. Po raz pierwszy od zakończenia zimnej wojny państwa Starego Kontynentu zaczęły zwiększać, a nie zmniejszać swoje wydatki na obronność. Chociaż nadal nie wszystkie kraje europejskie przeznaczają na obronność 2% swojego PKB, zgodnie z zobowiązaniami podjętymi w ramach NATO.

Krótko po wybuchu konfliktu na Ukrainie, Unia Europejska wdrożyła nadzwyczajne mechanizmy, aby wesprzeć Ukrainę, w tym dostarczenie środków finansowych mających na celu przyspieszenie produkcji amunicji. Od momentu wybuchu wojny UE przekazała Ukrainie 28 miliardów euro, a na ten rok przewidziano kolejne 21 miliardów. Jednak Komisja Europejska dąży również do opracowania rozwiązań długoterminowych.

„Musimy przekształcić nasze działania z trybu alarmowego na długoterminowe inwestycje” - stwierdził Josep Borrell, wysoki przedstawiciel UE ds. zagranicznych, podczas wtorkowej konferencji prasowej w Brukseli. Zaznaczył również, że dotychczas europejskie siły zbrojne kupowały mniej broni i amunicji, niż było to potrzebne. Jednakże sytuacja ta uległa zmianie po ataku na Ukrainę. Niestety, nadal trzy czwarte zakupów pochodzi spoza granic Unii Europejskiej. To ma się teraz zmienić.

W związku z tym Komisja Europejska przedstawiła we wtorek pierwszą w historii Wspólnoty Europejskiej Strategię Przemysłu Obronnego (EDIS) oraz towarzyszące jej inicjatywy legislacyjne, w tym Europejski Program Przemysłu Obronnego (EDIP).

Komisja Europejska zapowiada wprowadzenie nowych regulacji, które przede wszystkim ułatwią organizowanie wspólnych zamówień na zakup broni i amunicji dla państw członkowskich. Według unijnych urzędników, w tych procedurach udziału nie musiałby brać każdy kraj, lecz tylko te, które wykazywałyby większe zapotrzebowanie. Dodatkowo, państwa członkowskie otrzymałyby zachęty, w tym wsparcie finansowe, aby uczestniczyć w wspólnych zakupach lub zwiększyć inwestycje w nowe technologie obronne.

Planowana jest także stworzenie unijnego katalogu produktów obronnych, aby zapewnić ich dostępność w każdych okolicznościach i w dowolnym momencie. Komisja Europejska przeznaczy na tę nową strategię 1,5 miliarda euro w latach 2025-2027. Choć niektórzy krytycy uważają, że suma ta jest niewystarczająca, komisarze już zaznaczają, że te środki stanowią jedynie dodatkowe wsparcie, ponieważ większość zakupów broni i amunicji będzie nadal finansowana z budżetów państw członkowskich.

Jak przyznał Josep Borrell, istnieje także możliwość wykorzystania na cele obronne dochodów z zamrożonych aktywów rosyjskich. Jednakże do tego potrzebna byłaby jednomyślność państw członkowskich, a na obecną chwilę taka perspektywa się nie rysuje.

Strategia zakłada też ściślejszą współpracę z NATO i innymi partnerami strategicznymi UE oraz ściślejszą współpracę z Ukrainą, która również ma na unijnej strategii obronnej skorzystać m.in. starając się o środki na inwestycje w obronność lub biorąc udział wspólnie z państwami członkowskimi w przetargach i zakupach broni i amunicji.

W ramach Strategii Komisja określiła również cele, jakie UE powinna osiągnąć, żeby zwiększyć swoją gotowość obronną. I tak, KE chce, żeby państwa członkowskie do 2030 r. pozyskiwały co najmniej 40 proc. uzbrojenia w ramach wspólnych zakupów; zapewniły, że do 2030 r. wewnątrzunijny handel obronny będzie stanowił co najmniej 35 proc. wartości unijnego rynku obronnego i wydawały 50 proc. swoich budżetów na uzbrojenie w UE, a nie w krajach trzecich.

Nie wszystkie państwa członkowskie przyjęły wtorkową propozycję KE z równym entuzjazmem. Jak podaje portal Politico, stolice obawiają się kosztów, jakie pochłonie modernizacja unijnego przemysłu wojskowego (tu największe obawy wyrażać mają tzw. unijni skąpcy, czyli Niemcy, Holendrzy i Skandynawowie) oraz tego, że Komisja może wykorzystać potrzeby obronnościowe Europy, aby przypisać sobie więcej kompetencji niżby to wynikało z Traktatów i próbować scentralizować niektóre aspekty sprzedaży broni i zamówień publicznych. KE wyraźnie odcina się od tych zarzutów. Komisja zapewnia nie zamierza zastępować państw UE ani pomniejszać ich kompetencji, nie zamierza też występować ponad to, co zostało zapisane w Traktatach, ani organizować przetargów i zakupów za pieniądze z budżetu Wspólnoty.
 

Źródło

Skomentuj artykuł: