Skurczyła się liczba pracowników, którzy pomagają polskim przedsiębiorcom za granicą, bo PAIH nie stać na utrzymanie biur – czytamy w środowym „Pulsie Biznesu”. Przybywa jednak zatrudnionych w centrali i krajowych placówkach.
Dziennik podaje, że zagraniczne biura handlowe (ZBH) w Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu (PAIH) powstały w 2017 r., żeby ułatwić polskim firmom zdobywanie kontraktów i inwestycje za granicą. W 2019 r. było ich 70. Dziś jest 55. Pracuje w nich 127 osób, czyli nieco ponad dwie na jedno biuro. To niewiele, zwłaszcza że w całej agencji liczba pracowników urosła od 2021 r. z 324 do 437.
Ostatnio w kilku biurach PAIH nie przedłużyła umów kierowników lub pracowników. Tak stało się m.in. w ubiegłym roku w Dubaju, a w tym roku w Gruzji, Egipcie i Niemczech. Niektórzy kierownicy, np. szef biura w Kijowie, zostali odsunięci, a biuro w Senegalu zlikwidowano.
"Po uruchomieniu biura eksport z Polski urósł trzykrotnie. Senegal ma 7,5-procentowy wzrost PKB, w ostatnim tygodniu zaczęto wydobywać pierwsze baryłki ropy. Inwestują Europejczycy, Japończycy, Hindusi i Chińczycy, wszyscy oprócz Polaków. Mieliśmy projekt uprawy pszenicy, którą Senegal dziś importuje. Niestety padł, bo zamknięto biuro"
— powiedział, cytowany przez "PB" Leszek Biały, były szef ZBH w Senegalu.
Z kolei Krzysztof Drynda, były prezes PAIH, obecnie pracujący w firmie doradczej Tias, obsługującej firmy z Azji, tłumaczy, dlaczego ZBH są zamykane. "Gdy przygotowano reformę PAIH, finanse ułożono pod 34 zagraniczne biura handlowe, a otworzono ich 70. To był grzech pierworodny, z którym agencja nie jest w stanie poradzić sobie do dziś" — wskazał.