W czwartek Rada Europejska zdecyduje m.in. o nowych unijnych podatkach. Posłowie PiS domagają się wyjaśnień i pytają o koszty ich wprowadzenia dla polskiego budżetu.
Dziś w Brukseli odbywa się szczyt Rady Europejskiej, podczas którego ma zapaść ostateczna decyzja dotycząca pakietu pomocowego dla Ukrainy, który powiązany jest z propozycją projekt rewizji budżetu UE na lata 2021-2027.
O sprawie pisaliśmy już na naszym portalu.
Czytaj również: UE potrzebuje więcej pieniędzy
W połowie grudnia 2023 r. Donald Tusk, jako premier nowego rządu, zrezygnował z weta w sprawie wprowadzenia trzech nowych podatków unijnych - podatku granicznego węglowego (CBAM), podatku od ETS, oraz podatków od korporacji. Europosłowie wskazywali, że w tej kwestii chytrze zdecydowano o połączeniu sprawy budżetu UE z pomocą dla Ukrainy. Do rozdzielenia tych kwestii mogło dojść jednak jeszcze w Parlamencie Europejskim, ale większość nie wyraziła na to zgody.
Unia Europejska próbuje spiąć rozchodzący się w szwach budżet, co sygnalizował w niedawnym wywiadzie dla Politico Alexander de Croo, premier sprawującej prezydencję w RE Belgii. Podatki są więc jednym z najbardziej prawdopodobnych kierunków poszukiwań środków przez UE, choć napotykają na spory opór w wielu krajach członkowskich.
Stanowisko dotyczące zmiany budżetu wyraził także europoseł Po, Jan Olbrycht.
"Nawet jeśli ktoś nie chciał robić zmiany, to sytuacja na Ukrainie spowodowała, że nie ma innego wyjścia. Zmiana budżetu wieloletniego musi być dokonana, pytanie tylko jak" - oświadczył polityk.
W środę posłowie PiS zwołali konferencję prasową, na której oświadczyli, że Polska - godząc się na wspomniane podatki - oddaje Brukseli przestrzeń zarezerwowaną dla poszczególnych stolic.
Oddanie establishmentowi brukselskiemu, w tym przypadku Komisji Europejskiej, możliwości posiadania dochodów własnych w postaci podatków jest pierwszym krokiem do potwierdzenia, że budujemy wielkie superpaństwo, które będzie miało własne dochody budżetowe - mówił w Sejmie Zbigniew Kuźmiuk, były europoseł, a teraz poseł Prawa i Sprawiedliwości.
Politycy PiS skierowali do marszałka Sejmu pismo, w której wskazują, że:
"Nowe podatki, które będą wpływać do unijnego budżetu i stanowić jego dochód własny, wzbudzają kontrowersje z kilku powodów. Pozbawiają części suwerenności kraje członkowskie, w których to kompetencjach pozostawała dotychczas kwestia wpływów podatkowych. Po drugie, zaproponowany sposób ich naliczania jest skrajnie niesprawiedliwy dla państwa mniej zamożnych, takich jak Polska. Obecny system zasilania unijnego budżetu oparty na składce od Dochodu Narodowego Brutto, oznacza, że kraje zamożne, nawet uwzględniając przyznane im rabaty, płacą kwotowo składki znaczenie wyższe niż kraje mniej zamożne. Częściowe zastąpienie tego systemu unijnymi podarkami, szczególnie o charakterze ekologicznym, znacznie mocniej obciąży kraje mniej zamożne, w tym Polskę".
Posłowie zwrócili się do marszałka z pytaniem o koszty unijnych podatków dla budżetu Polski oraz obciążenia finansowe dla Polaków