Problemy braku rąk do pracy mogą nasilić się wiosną przyszłego roku, kiedy ruszy pełną parą budownictwo pobudzone nadzwyczajnym popytem na mieszkania – pisze Gazeta Polska Codziennie, powołując się na Biuro Inwestycji i Cykli Ekonomicznych. Od co najmniej roku na rynku pracy nic istotnie się nie zmienia.
Przedsiębiorcy zdają sobie sprawę z trudności pozyskania nowych pracowników o odpowiednich kwalifikacjach. Starają się więc utrzymać stałość zatrudnienia. Potwierdzają to statystyki. Liczba bezrobotnych rejestrowanych nie zmienia się od czerwca br. i wynosi 5 proc. Wartości o „napływie do bezrobocia” są niskie – średnia w 2022 r. wyniosła ok. 111 tys. osób, średnia za dotychczasowe miesiące 2023 r. to 112 tys. osób. Liczba bezrobotnych zwolnionych z przyczyn leżących po stronie zakładów pracy zmalała o 1 proc. w ujęciu miesięcznym, co zastopowało trwający od trzech miesięcy wzrost wielkości tej grupy bezrobotnych.
Zaskakująca stabilność zatrudnienia
W ocenie Mariusza Zielonki, eksperta ekonomicznego Lewiatana, stabilność bezrobocia, przy tak słabnącej koniunkturze, jest zaskakująca. W sierpniu Konfederacja Lewiatan oczekiwała, że stopa bezrobocia może wzrosnąć z uwagi na trzymiesięczne okresy wypowiedzenia pracowników, będące konsekwencją lipcowej podwyżki płacy minimalnej. Tak się jednak nie stało, oznaczać to może, że rzeczywiście bezrobocie nie reaguje na tego rodzaju centralne zarządzanie wynagrodzeniami.
Przedsiębiorco, wiosną mogą podkupić ci pracownika
Zdaniem ekspertów Biura Inwestycji i Cykli Ekonomicznych problemy braku rąk do pracy mogą nasilić się na wiosnę przyszłego roku, kiedy ruszy pełną parą budownictwo pobudzone nadzwyczajnym popytem na mieszkania. Według firmy Hreit, już teraz we wrześniu zaczęto budować w całej Polsce ponad 19 tys. nowych mieszkań i domów. Są to dokonania wszystkich inwestorów: Kowalskich budujących na własne potrzeby, gmin, spółdzielni i dewoloperów. Ci ostatni mają tu kluczowe znaczenie, bo odpowiadają za większość budowanych w Polsce mieszkań. - We wrześniu zaczęli oni projekty opiewające na 12,2 tys. lokali. To o ponad 40 proc. więcej niż w analogicznym okresie przed rokiem i o ponad 13 proc. więcej niż przed miesiącem – powiedział Bartosz Turek, analityk Hreit. Aby zarobić na obecnym popycie, trzeba mieć co sprzedawać. Tymczasem oferta mieszkań jest już tak wykupiona, że coraz częściej nie ma z czego wybierać. Od początku roku oferta nowych mieszkań na największych rynkach spadła o jedną czwartą. Niemal identycznie sytuacja wygląda też z mieszkaniami z drugiej ręki.