Najbogatszy człowiek świata Elon Musk nie został zaproszony na tegoroczny Międzynarodowy Szczyt Inwestycyjny, organizowany przez rząd Wielkiej Brytanii, najprawdopodobniej z powodu postów, jakie zamieścił w internecie na temat antyimigranckich zamieszek w tym kraju – informuje w czwartek BBC.
Do zamieszek doszło na początku sierpnia po ataku nożownika w Southport, w którym zginęły trzy dziewczynki uczęszczające na lekcje tańca. Musk zareagował na zamieszki postem na platformie X, w którym wróżył Wielkiej Brytanii wojnę domową i kilkakrotnie zaatakował premiera tego kraju Keira Starmera.
Szef brytyjskiego rządu liczy, że na październikowym szczycie przyciągnie inwestycje warte dziesiątki miliardów funtów.
Musk był na ubiegłorocznym szczycie w listopadzie i spotkał się z ówczesnym premierem Wielkiej Brytanii Rishim Sunakiem.
Podczas sierpniowych zamieszek Musk zamieścił, a następnie usunął na X post lansujący teorię spiskową, że Wielka Brytania buduje na Falklandach „obozy” dla uczestników zamieszek. Brytyjscy ministrowie uznali tę wypowiedź za „kompletnie nieuzasadnioną” i „godną ubolewania”.
„BBC sądzi, że to z tego powodu nie został zaproszony do przyłączenia się do setek największych inwestorów świata na szczycie 14 października”
– oznajmiła stacja.
Za rządów brytyjskich konserwatystów Musk, który jest właścicielem lub szefem X, Tesli i SpaceX, obejrzał w Wielkiej Brytanii kilka miejsc, w których mogłaby powstać gigantyczna fabryka samochodów i akumulatorów. Wcześniej powiedział dziennikarzom, że otworzył fabrykę w Niemczech, a nie w Wielkiej Brytanii, z powodu brexitu.
Bloomberg szacuje, że 53-letni Musk jest właścicielem fortuny wartej 228 mld dol. Obliczenia te opierają się na cenie akcji Tesli (na Muska przypada 13 proc. akcji).
Urodzony w Pretorii w Republice Południowej Afryki Musk, który w 2002 r. został obywatelem Stanów Zjednoczonych, przez długi czas opierał się próbom zdefiniowania jego poglądów politycznych, deklarując się jako „pół-Demokrata, pół-Republikanin”, „umiarkowany politycznie” i „niezależny”. Twierdzi, że w wyborach prezydenckich głosował na Baracka Obamę, Hillary Clinton i – niezbyt chętnie – Joe Bidena, czyli Demokratów.
W ostatnich latach zaczął jednak coraz wyraźniej przechylać się w stronę Republikanina Donalda Trumpa. Po próbie zamachu na byłego prezydenta oficjalnie poparł go w tegorocznej kampanii wyborczej.