75 tys. aut elektrycznych rocznie zamierza wysyłać na rynki krajów UE chińska firma BYD ze swojej fabryki w Turcji - wynika z publikacji Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Koncern z Państwa Środka zamierza skorzystać z umowy między Turcją i UE o bezcłowej eksporcie m.in. dóbr przemysłowych - dodano.
W ostatnim numerze Tygodnika Gospodarczego PIE, ekonomiści zwrócili uwagę na aktywność chińskich producentów aut elektrycznych, którzy wykorzystując metodę tarrif jumping, zamierzają wprowadzić na unijny rynek swoje produkty, omijając cła, które KE wprowadziła w lipcu br. Tłumaczą, że to właśnie dlatego m.in. szukają możliwości uruchomienia produkcji w krajach UE.
Według analityków PIE, w taki właśnie schemat działania wpisuje się np. ogłoszenie przez chiński koncern samochodowy BYD, budowy fabryki w Szeged na Węgrzech. Innym przykładem jest porozumienie zawarte między chińską firmą Chery a hiszpańskim producentem aut Ebro. Strony wspólnie zamierzają produkować elektryczne pojazdy w zakładach, w których do 2021 r. powstawały auta koncernu Nissan.
Turcja hubem chińskich elektryków
Z kolei w lipcu br. BYD ogłosiła, że zainwestuje 1 mld dol. w Turcji w fabrykę elektryków, z której rocznie ma trafiać do UE 75 tys. aut.
"Chiński inwestor planuje w ten sposób zdyskontować unię celną łączącą od 1995 r. Turcję i Unię Europejską w dwóch kategoriach towarów – dobra przemysłowe i przetwórstwo rolno-spożywcze. Oznacza to, że inwestorzy obecni w Turcji mają możliwość wysyłania swoich towarów na rynki europejskie bez ceł"
- wskazano w Tygodniku PIE.
W publikacji zauważono też, że Turcja w ostatnim czasie cieszy się rosnącą popularnością wśród inwestorów zagranicznych. Powołano się na zestawienia EY Europe Attractiveness Survey za 2023 r., w którym Turcja znalazła się na 4. miejscu na kontynencie pod względem liczby projektów greenfield (375), wyprzedzając Polskę, która z 229 projektami uplasowała się na miejscu 6. "Łączna wartość projektów greenfield sięgnęła 13 mld dol., tj. 3-krotnie więcej niż rok wcześniej (w Polsce – 21,4 mld dol.)" - wskazano.
Według autorów artykułu, "jest to niewątpliwie zasługa powrotu przez Erdogana do ortodoksyjnej polityki gospodarczej po wyborach prezydenckich w 2023 r.".
"Wcześniej zapał do inwestowania w Turcji był studzony przez wysoce niekonwencjonalną politykę walki z kryzysem gospodarczym i towarzyszącą temu niestabilność makroekonomiczną" - dodano.
Komisja Europejska zdecydowała o nałożeniu indywidualnych ceł na trzy chińskie firmy objęte postępowaniem KE: BYD (17,4 proc.), Geely (20 proc.) oraz SAIC (38,1 poc.). Inne przedsiębiorstwa produkujące pojazdy elektryczne w Chinach, które współpracowały w dochodzeniu, będą objęte średnią stawką 21 proc. Dotyczy to także firm europejskich produkujących w Chinach i eksportujących do UE.
Unijne cła są tymczasowe. Decyzja o wprowadzeniu taryf na stałe będzie należała do krajów członkowskich. Do głosowania w tej sprawie może dojść w październiku. Cła nie wejdą w życie, jeśli zagłosuje przeciwko nim większość kwalifikowana (55 proc. państw, w praktyce 15 spośród 27 krajów, które reprezentują 65 proc. ludności UE). Bruksela zapowiada także kontynuowanie rozmów ze chińską stroną, także producentami pojazdów. W ich wyniku wysokość ceł stałych może być inna od tych tymczasowych.
Cła tymczasowe nie są pobierane przez KE w gotówce. Na razie objęci cłami producenci będą musieli przedstawić na granicach gwarancje bankowe o ich wartości. Gotówka zostanie pobrana przez KE po tym, jak UE wprowadzi taryfy na stałe, co może nastąpić na początku listopada. Cła mają zasilić unijny budżet. Jeśli jednak UE wycofa się z objęcia chińskich elektryków cłami, gwarancje zostaną wygaszone.