Wzrost realnego PKB w ub. roku nieco rozczarował, mieliśmy apetyt na więcej. Znacznie lepiej wypadła wartość dodana, tj. miara aktywności gospodarczej w cenach czynników produkcji. Stopa bezrobocia w grudniu była najniższa od ponad trzydziestu lat.
Systematycznie poprawiają się też nastroje gospodarstw domowych i rośnie siła nabywcza ich dochodów. To powinno uruchomić konsumpcję, której nieco brakowało w strukturze ubiegłorocznego wzrostu – napisał w lutowym komentarzu Dawid Pachucki, główny
ekonomista PZU. Ekspert przypomina, że wraz z końcem stycznia GUS, jak co roku, opublikował pierwsze szacunki wykonania ubiegłorocznego PKB w kraju. Zgodnie z nimi nasza gospodarka w ujęciu realnym urosła o 0,2%. Cieszy na pewno fakt, że udało się nam uniknąć recesji, również tej technicznej, definiowanej jako dwa kwartalne spadki realnego PKB z rzędu.
- Przypomnę, takie obawy pojawiały się po słabszych danych o aktywności gospodarczej z początku ubiegłego roku. Warto też w ocenie ubiegłorocznego wyniku uwzględnić zmiany w otoczeniu zewnętrznym Polskiej gospodarki, a te nie pomagały wzrostowi naszego PKB. Gospodarka największego partnera handlowego Polski, jakim pozostają Niemcy, skurczyła się w 2023 r. o 0,3%, a według wstępnych danych wzrost PKB całej strefy euro zwolnił do 0,5% wobec 3,4% odnotowanych dla 2022 r. – pisze dalej ekspert.
Jego zdaniem pomimo niesprzyjających zmian w aktywności zewnętrznej, apetyty analityków rynkowych w przypadku Polski były nieco większe niż wstępnie pokazał GUS. Ostatnie prognozy rynkowe dla wzrostu PKB oscylowały w okolicy 0,5%, tj. poziomu średniorocznego tempa tej kategorii ekonomicznej, który analitycy dla 2023 r. szacowali jeszcze w grudniu 2022 r. Słabszy odczyt średnioroczny to efekt dużego negatywnego zaskoczenia w czwartym kwartale.
(…) Źródłem zaskoczenia mógł być rozczarowujący wynik spożycia gospodarstw domowych. Wiele danych sugerowało, że wyczekiwane mocniejsze odbicie konsumpcji przyjdzie właśnie w końcu ubiegłego roku. Sytuacja na rynku pracy była dobra. W grudniu stopa bezrobocia
rejestrowanego w Polsce wyniosła zaledwie 5,1% - najniżej w tym okresie roku dla całej historii danych dostępnych w GUS (od 1990 r.). Systematycznie poprawiały się też nastroje gospodarstw domowych – w styczniu koniunktura konsumencka była najlepsza od wybuchu
pandemii COVID-19 – dodaje Pachucki.
Ekspert podkreśla, że wsparciem siły nabywczej gospodarstw domowych przy dwucyfrowym tempie wzrostu płac nominalnych była spadająca inflacja CPI: do 6,2%r/r w grudniu i 3,9% r/r w styczniu (choć jeszcze w lutym 2023 r. była on na poziomie 18,4. Najwyraźniej to jeszcze nie wystarczyło, by silniej zwiększyć konsumpcję. Być może gospodarstwa domowe wolały w tym okresie wykorzystać kończąca się pulę Bezpiecznego Kredytu 2,0%. Jak wskazują dane BIK, w samym grudniu wartość zapytań o kredyty mieszkaniowe w Polsce wzrosła o 421% r/r.
- Silniejszy wzrost spożycia prywatnego powinniśmy jednak też zobaczyć, ale już pewnie w danych za 2024 r. – dodaje główny ekonomista PZU.