Prawdopodobieństwo podpisania nowego, mającego obowiązywać od 1 stycznia 2020 r., kontraktu na tranzyt rosyjskiego gazu przez Ukrainę na Zachód jest bliskie zeru - oświadczył dziś szef ukraińskiego państwowego koncernu paliwowego Naftohaz Andrij Kobolew.
Mogę powiedzieć, że prawdopodobieństwo podpisania kontraktu tranzytowego, który obowiązywałby od 1 stycznia, jeszcze istnieje, jednak jest ono bardzo niskie. Z każdą minutą zbliża się ono do zera
Umowa dotycząca tranzytu rosyjskiego przez ukraińskie sieci przesyłowe wygasa z końcem bieżącego roku. Kijów obawia się, że jeśli do tego czasu nie dojdzie do porozumienia z Moskwą, Rosja wstrzyma lub ograniczy przesyłanie gazu przez terytorium Ukrainy.
Wcześniej w środę szef Naftohazu oświadczył, że jeśli kontrakt nie zostanie podpisany do końca roku, negocjacje na ten temat mogą być kontynuowane za kilka miesięcy.
Mam nadzieję, że nawet jeśli kontrakt nie zostanie zawarty teraz, to powrócimy do tej dyskusji z udziałem strony rosyjskiej i europejskiej w kwietniu lub maju
Prezes ukraińskiej państwowej spółki paliwowej ocenił, że szanse podpisania kontraktu do końca 2019 r. zwiększą się, jeśli prezydent USA Donald Trump podpisze zatwierdzone przez Senat sankcje wobec firm, zaangażowanych w budowę rurociągu Nord Stream 2.
We wtorek wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Marosz Szefczovicz poinformował, że kolejna runda trójstronnych rozmów gazowych między Unią Europejską, Rosją i Ukrainą w sprawie uzgodnienia kontraktu odbędzie się w czwartek.
Wiceszef KE dodał na Twitterze, że z niecierpliwością oczekuje czwartkowych rozmów na szczeblu politycznym i zaznaczył, że to najwyższy czas, by wysłać pozytywny sygnał rynkom i odbiorcom. Spotkanie ma odbyć się w Berlinie.
Poprzednia runda rozmów, która odbyła się w Brukseli 28 października, zakończyła się fiaskiem. Szefczovicz wyraził wtedy rozczarowanie ich wynikiem i relacjonował, że podczas negocjacji Rosjanie domagali się pakietowego potraktowania sprawy nie tylko kończącego się kontraktu, ale też rozstrzygnięcia trybunału arbitrażowego w Sztokholmie.
Trybunał nakazał Gazpromowi wypłacić Naftohazowi odszkodowanie za to, że rosyjski monopolista nie dostarczał Ukraińcom wystarczającej ilości gazu do tranzytu na Zachód.
Zadłużenie Gazpromu wobec Naftohazu wynosi 2,6 mld dolarów bez odsetek. Gazprom odmawia uregulowania tego zadłużenia. Moskwa chciałaby załatwić tę sprawę przy okazji podpisania nowego kontraktu gazowego z Kijowem. Gazprom proponował porozumienie stron i rezygnację z wzajemnych pretensji, na co strona ukraińska się nie zgodziła.
Szefczovicz poinformował też po październikowych rozmowach, że dla strony ukraińskiej parametry kontraktu, które zostały zaprezentowane, były do zaakceptowania. KE chce, by kontrakt opiewał na 10 lat i przewidywał przesyłanie od 40 do 60 mld metrów sześciennych surowca rocznie. Delegacja rosyjska - mówił wiceszef KE - nie była w stanie zadeklarować zgody na te parametry "w tej chwili".