Macron: W ciągu 2-3 lat UE może wypaść z rynku

Nasz dotychczasowy model jest skończony. Mamy nadmiar regulacji i jesteśmy niedoinwestowani. W ciągu 2-3 lat, jeśli będziemy podążać swoją klasyczną agendą, znajdziemy się poza rynkiem - mówił podczas jednego z paneli dyskusyjnych w trakcie Berlin Global Dialogue Emmanuel Macron, prezydent Francji.

- Unia Europejska może umrzeć, jesteśmy na skraju bardzo ważnego momentu - dodał.

Zdaniem Macrona, UE jest w tyle za USA i Chinami w kwestiach m.in. bezpieczeństwa, obronności, transformacji klimatycznej i sztucznej inteligencji.

Raport Draghiego

Emmanuel Macron zgodził się z najważniejszymi tezami raportu Mario Draghiego.

Były szef Europejskiego Banku Centralnego przygotował na początku września obszerny raport dotyczący perspektyw europejskiej konkurencyjności.

W swym raporcie Draghi wskazał na pogłębiającą się od czasu kryzysu finansowego przepaść inwestycyjną pomiędzy UE a USA. Brak potencjału wzrostu w Europie jest szczególnie wyraźny w obszarze innowacyjnych technologii, np. 61 proc. całkowitego globalnego finansowania dla przedsięwzięć z obszaru sztucznej inteligencji trafia do firm amerykańskich, 17 proc. - do chińskich i zaledwie 6 proc. - do firm z UE. Dzieje się tak, ponieważ - jak czytamy w dokumencie - rynek europejski pozostaje sfragmentaryzowany i nie oferuje tak wysokiego finansowania jak np. w USA. Dlatego 40 spośród 147 tzw. jednorożców – startupów, których wartość przekroczyła 1 mld dolarów - przeniosło swoją siedzibę z Europy, w szczególności do USA.

Jak mówił Draghi, problemem jest też europejska produktywność - zachowując jej poziom z ostatniej dekady UE utrzyma PKB na obecnym poziomie do 2050 r. "Ale my potrzebujemy wzrostu produktywności, by zrealizować ambicje, które uznajemy za ważne" - powiedział.

Według raportu wzrost gospodarczy przywrócą Europie działania w trzech obszarach: rozwijania innowacyjnych rozwiązań na gruncie dojrzałych technologii, z których Europa słynie; sprzężenia celów klimatycznych z rozwojem europejskiego przemysłu; inwestowania w bezpieczeństwo i mniejszą zależność Europy od globalnych partnerów.

Aby zrealizować te cele, potrzeba dodatkowo od 750 do 800 mld euro rocznie.

Draghi podkreślił, że inwestycje można sfinansować poprzez dalsze emisje wspólnego długu wzorem funduszu odbudowy - popandemicznego programu o wartości 800 mld euro, które są pozyskiwane przez KE z rynków w formie pożyczek. Nie da się natomiast tych potrzeb zaspokoić z obecnego budżetu UE, bo jest on niewielki - stanowi nieco ponad 1 proc. PKB UE, podczas gdy budżety państw członkowskich łącznie wynoszą blisko 50 proc. unijnego PKB. Draghi opowiedział się też za reformą polityki spójności, która wraz z polityką rolną stanowi kluczowy element budżetu UE. W jego ocenie pieniądze te, przeznaczane na rozwój regionów, powinny także pobudzać innowacyjność.

W ocenie Draghiego nie da się potrzeb inwestycyjnych sfinansować wyłącznie ze źródeł prywatnych, aczkolwiek mogą być one drugim jego głównym źródłem. Jak mówił, unijne obligacje nie są celem samym w sobie, ale poza pozyskaniem pieniędzy na inwestycja taka wspólna emisja powinna z czasem doprowadzić do głębszego i bardziej płynnego rynku obligacji UE, co będzie także wspierać integrację rynków kapitałowych - drugiego źródła finansowania inwestycji w UE.

Draghi był dopytywany, czy wobec kiepskiego stanu konkurencyjności Europa znajduje się w przełomowym momencie i jeśli czegoś nie zrobi teraz, to czeka ją "nagła śmierć". Odparł, że nie nazwałby tego "nagłą śmiercią", lecz "powolną agonią". Ekonomista podkreślił, że dochód rozporządzalny w ciągu ostatnich dwóch dekad w USA urósł dwukrotnie w porównaniu z Europą, do 2040 r. siła robocza UE będzie zmniejszać się o około 2 mln pracowników rocznie, a jeden emeryt będzie przypadać na dwie, a nie trzy osoby pracujące. "Dzielimy ten tort, który staje się coraz mniejszy, pomiędzy coraz mniejszą liczbę ludzi. Nie dostrzegamy więc tego dramatu" - powiedział Włoch.

"Stajemy się coraz mniejsi w stosunku do wyzwań, przed którymi stajemy" - zaznaczył.

Skomentuj artykuł: