Niemcy chcą powrotu na szczyt. Branża motoryzacyjna naciska

Niemiecka branża motoryzacyjna ma duże kłopoty i z niecierpliwością czeka na wyniki przedterminowych wyborów, które odbędą się 23 lutego. Niemcy ogólnie przechodzą recesję, a część winy przypisywana jest odchodzącemu rządowi Olafa Scholza.

Punktem spornym w branży motoryzacyjnej jest odejście od silników spalinowych i wprowadzenie alternatyw. W tej kwestii panuje jednak niepewność i wśród producentów, i klientów. Głównym powodem jest „brak wyraźnych reguł, jeśli chodzi o e-mobilność”. Rządzący najpierw promowali zakup elektryków, ale potem znieśli premie zakupowe. Ponadto branża boryka się z wysokimi kosztami energii i nadmierną biurokracją.

Co sprawia niemieckim producentom samochodów najwięcej problemów? Branżowe stowarzyszenie VDA (niemieckie Stowarzyszenie Przemysłu Motoryzacyjnego) wskazuje na zasadniczy problem: słabość lokalizacji do inwestowania w przemyśle. W efekcie spada konkurencyjność niemieckich przedsiębiorstw i tendencja ta jest wg VDA niepokojąca.

Atrakcyjność Niemiec jako lokalizacji dla przemysłu jest dla tej branży kluczowa. Dlatego VDA żąda, aby w tej kwestii „Berlin i Bruksela z powrotem doprowadziły Niemcy na światowy szczyt”. Jakie są konieczne warunki? Tania energia, mniej przepisów i biurokracji, a także konkurencyjny system podatków i składek. UE ma w tej kwestii głos decydujący gdyż wymagania klimatyczne pochodzą od UE, a niemiecki rząd ma na nie wpływ ograniczony.

Dla ekspertów jasne jest jeszcze jedno: priorytetem musi być szybka rozbudowa infrastruktury stacji ładowania i bezpieczeństwo planowania dla nabywców samochodów elektrycznych.

Zdaniem ekspertów z branży nie należy regulować za dużo, a raczej umożliwiać różne rozwiązania technologiczne. Politycy zaś powinni wyznaczać precyzyjne, wymierne cele, ale pozostawić drogę przemysłowi.

Powiązania między przemysłem motoryzacyjnym a polityką są w Niemczech silne nie tylko na szczeblu federalnym. Producenci samochodów – aż do poziomu lokalnego – są uzależnieni od korzystnych stawek podatków i ceł, a dla polityki miejsca pracy, jakie oferuje ten przemysł, są bardzo ważne i warte ochrony.

Żaden producent samochodów nie może sobie pozwolić na ignorowanie polityków. Jednocześnie korporacje muszą pozostać otwarte na wszystkie opcje polityczne, aby móc mieć wpływ rozwiązania dotyczące gospodarki niezależnie od opcji rządzącej.

Ale kluczowe dla przemysłu decyzje zapadają nie tylko w Berlinie i Brukseli. Duży wpływ na niemiecką i europejską motoryzację będzie miała także polityka nowego rządu USA, który jest głównym zagranicznym odbiorcą niemieckich aut. W obliczu kryzysu gospodarczego i spodziewanych nacisków ze strony administracji Trumpa (groźba wysokich ceł) nowy rząd federalny prawdopodobnie spróbuje ułatwić życie niemieckiemu przemysłowi samochodowemu.

Eksperci przewidują m.in. „odroczenie zakazu silników spalinowych dla nowych aut” lub przywrócenie „bonusów zakupowych dla samochodów elektrycznych i hybrydowych”.

Nowa polityka ws. przemysłu jest jednak tak samo nieprzewidywalna, jak wynik lutowych wyborów i układ w nowym rządzie: „Najprawdopodobniej będą to CDU/CSU-SPD lub CDU/CSU-zieloni. W pierwszym przypadku zapowiadane na 2035 r. odejście od silników spalinowych zostanie prawdopodobnie przedłużone w kierunku 2040 r. W wariancie chadecko-zielonym raczej nie”.

Skomentuj artykuł: